Proces Brauna – próba uciszenia niewygodnego głosu

1 dzień temu

Proces Grzegorza Braunowi ma ruszyć 8 grudnia 2025 roku w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Pragi Południe. To kolejna odsłona walki pomiędzy niezależnym głosem sprzeciwu a systemem, który od dawna próbuje go uciszyć.

Proces Brauna to próba uciszenia niewygodnego głosu. Prokuratura postawiła Braunowi siedem zarzutów, w tym m.in. zgaszenie świec chanukowych w Sejmie gaśnicą, co według śledczych miało obrazić uczucia religijne wyznawców judaizmu. Kolejne zarzuty dotyczą incydentów w instytucjach publicznych i sytuacji, w których Braun otwarcie manifestował swój sprzeciw wobec ideologicznych i politycznych symboli w przestrzeni publicznej.

Dla ludzi wierzących w suwerenność, wolność słowa i tradycyjne wartości, ten proces nie jest przypadkiem to próba zepchnięcia niewygodnego polityka poza margines życia publicznego. Braun od lat pozostaje jednym z nielicznych parlamentarzystów, którzy otwarcie i bez lęku krytykują zarówno elity władzy, jak i środowiska międzynarodowe mające realny wpływ na kierunek polskiej polityki.

Jego działania, często prowokacyjne i symboliczne, stają się pretekstem do kolejnych ataków medialnych i prawnych, mających stworzyć z niego wizerunek „ekstremisty”, a nie — jak twierdzą jego zwolennicy — konsekwentnego obrońcy polskiej tożsamości i suwerenności.

Proces ma potrwać co najmniej do marca 2026 roku. Obrońca Brauna zapowiedział jego osobisty udział w rozprawie otwierającej postępowanie. Już sam ten fakt zapowiada, iż sala sądowa może stać się areną nie tylko prawną, ale i polityczną. W przeszłości jego immunitet poselski został uchylony, co otworzyło drogę do dalszych działań wymiaru sprawiedliwości. Teraz władza liczy na to, iż proces ten osłabi jego pozycję.

Tymczasem może stać się dokładnie odwrotnie. Każda kolejna próba stłumienia niewygodnego głosu tylko wzmacnia jego przekaz w oczach tych, którzy czują, iż Polska traci suwerenność i wolność słowa. Dla sympatyków Brauna to nie on stoi przed sądem — to system jest oskarżony. Oskarżony o represje wobec ludzi, którzy nie boją się mówić prawdy wbrew poprawności politycznej i naciskom z zewnątrz.

W ten sposób proces, który miał być dla establishmentu narzędziem dyscyplinowania, może stać się platformą do jeszcze szerszego ujawnienia podwójnych standardów i hipokryzji współczesnej sceny politycznej. 8 grudnia to nie tylko data pierwszej rozprawy. To także moment, w którym wielu Polaków zada sobie pytanie: czy Polska pozostało krajem wolnej debaty, czy już państwem, w którym za poglądy trafia się na ławę oskarżonych?

Autor: Roman Majewski

Polecamy również: Odnowili stary krzyż. Nie spodobało się to lokalnym władzom

Idź do oryginalnego materiału