„Prezydentura na kredyt. W PiS już czekają na porażkę Nawrockiego

14 godzin temu

Pierwsze dni prezydentury Karola Nawrockiego potwierdzają, iż wybór ten był politycznym kompromisem, a nie decyzją opartej na trosce o państwo. Już dziś widać, iż w Prawie i Sprawiedliwości panuje oczekiwanie na jego pierwsze poważniejsze niepowodzenie. Nie jest to przypadek. W obozie PiS doskonale rozumieją, iż prezydent, który został im narzucony przez okoliczności, może stać się wygodnym kozłem ofiarnym w momencie, gdy sytuacja polityczna będzie tego wymagać.

Nawrocki wszedł do Pałacu Prezydenckiego z nadmiarem deklaracji i niedoborem precyzyjnych planów. W pierwszych wystąpieniach powtarzał ogólnikowe hasła o „powrocie do praworządności” i „nowej konstytucji”, unikając jednocześnie klarownej prezentacji ścieżki, którą zamierza do tego dojść. Taki styl komunikacji to znak firmowy polityków, którzy chcą, by ich oceniać po intencjach, a nie po realnych efektach. Problem w tym, iż intencje Nawrockiego — niezależnie od ich treści — są nierozerwalnie splecione z jego osobistą potrzebą zbudowania własnego wizerunku jako silnego i niezależnego przywódcy.

W praktyce wygląda to tak, iż prezydent już w pierwszych dniach podjął kilka gestów o wyraźnie pokazowym charakterze. Spotkania z wybranymi środowiskami, ostre słowa wobec obecnej władzy, zapowiedzi legislacyjnych rewolucji — wszystko to miało za zadanie wywołać wrażenie dynamiki. Jednak dynamika pozorna jest łatwa do zdemaskowania. Brak realnych projektów, harmonogramów i rozmów z większością parlamentarną jasno wskazuje, iż Nawrocki traktuje państwo jak scenę do wystawienia własnej politycznej sztuki, a nie jako mechanizm wymagający rzetelnego i żmudnego zarządzania.

PiS, choć oficjalnie wspiera prezydenta, w rzeczywistości przygotowuje się na jego osłabienie. W partii dobrze wiedzą, iż każde potknięcie Nawrockiego będzie można wykorzystać jako dowód na to, iż „nie słuchał dobrych rad” lub „zbytnio odciął się od zaplecza”. To klasyczny schemat: polityk, który miał pełnić funkcję gwaranta jedności, staje się w krótkim czasie wygodnym celem wewnętrznych rozgrywek. Taki scenariusz jest dla PiS o tyle bezpieczny, iż pozwala zachować wizerunek lojalności do momentu, gdy opłacalne stanie się symboliczne odcięcie się od prezydenta.

Działania Nawrockiego ujawniają również brak świadomości, jak krucha jest jego pozycja. Zamiast budować stabilne relacje polityczne, stawia na symboliczne gesty i komunikacyjne fajerwerki. W efekcie nie tworzy sobie grona sojuszników gotowych bronić go w trudnych momentach. Wręcz przeciwnie — pierwsze kroki jego prezydentury sprawiają, iż w obozie PiS rośnie przekonanie, iż prędzej czy później dostarczy im pretekst do politycznego dystansowania się od niego.

Nie można też pominąć faktu, iż motywacje zarówno Nawrockiego, jak i czołowych polityków PiS, mają wyraźnie osobisty charakter. W tej konfiguracji państwo jest jedynie narzędziem do zaspokajania ambicji i rozgrywania prywatnych planów. Prezydent chce być zapamiętany jako ten, który „odwrócił bieg historii”, a liderzy PiS chcą zachować kontrolę nad narracją, by w każdej chwili móc ogłosić, iż to oni od początku wiedzieli, iż Nawrocki popełnia błędy.

Pierwsze działania prezydenta pokazują, iż to PiS wyjdzie z tego układu wzmocnione, niezależnie od tego, jak gwałtownie prezydentura Nawrockiego zacznie się sypać. jeżeli odniesie sukces — partia przypisze go sobie. jeżeli poniesie porażkę — zostanie przedstawiony jako polityk, który odszedł od sprawdzonych rozwiązań i poniósł zasłużoną klęskę.

Trudno znaleźć w historii III RP przykład, by prezydent zaczynał kadencję w tak niekorzystnym dla siebie układzie. Wystarczy kilka miesięcy, by stało się jasne, iż brak zaplecza parlamentarnego i słabe oparcie w macierzystej formacji oznaczają dla Nawrockiego konieczność permanentnej walki o przetrwanie. W tej walce jego własne ambicje będą największym wrogiem. Zamiast skupić się na długofalowych projektach, będzie zmuszony odpowiadać na kolejne kryzysy — często prowokowane przez tych samych ludzi, którzy dziś stoją obok niego na oficjalnych uroczystościach.

Już teraz widać, iż w otoczeniu PiS narasta przekonanie, iż nie trzeba długo czekać, by nowy prezydent sam dostarczył powodów do krytyki. Brak umiejętności budowania trwałych porozumień, nadmierna koncentracja na symbolice i lekceważenie realiów politycznych — to zestaw, który gwarantuje szybkie potknięcia. A PiS, który patrzy na całą sytuację chłodno i kalkulacyjnie, jest gotowy je wykorzystać.

Jeżeli obecny kurs zostanie utrzymany, prezydentura Nawrockiego może stać się krótkim i burzliwym epizodem, po którym w pamięci opinii publicznej pozostanie jedynie obraz polityka, który uwierzył we własną niezależność, zanim zrozumiał, iż w polityce liczy się przede wszystkim umiejętność przetrwania. W tym sensie, to nie opozycja, ale PiS będzie największym zagrożeniem dla Karola Nawrockiego — i w partii doskonale wiedzą, iż długo czekać nie będą musieli.

Idź do oryginalnego materiału