Wizyta na Dolnym Śląsku była częścią dłuższej podróży, jaką John Quincy Adams odbył po Europie Środkowej w 1800 roku. Jako ambasador USA w Prusach mieszkał w Berlinie, skąd pewnego dnia wyruszył z żoną Louisą na wyprawę, by lepiej poznać życie, kulturę i krajobrazy poza wielkimi miastami. Od pierwszego dnia urzekła go Kotlina Jeleniogórska z malowniczymi widokami, architekturą, rzemiosłem i lokalnymi legendami. Kulminacją tej podróży miało być wejście na Śnieżkę - i faktycznie, młody dyplomata stanął na szczycie jeszcze przed wschodem słońca. Po drodze zatrzymał się w schronisku Hampelbaude (dziś Strzecha Akademicka), a widok rozjaśniającego się nieba opisał później w liście do brata jako jedno z najbardziej poruszających przeżyć w swoim życiu.
REKLAMA
Zobacz wideo Czy wiesz, jak wzywać pomoc w górach?
Śnieżka oczami przyszłego prezydenta USA. John Quincy Adams zdobył szczyt w 1800 roku
John Quincy Adams zameldował się na Śnieżce jeszcze przed wschodem słońca. Wyruszył w trasę o drugiej nad ranem w towarzystwie przewodnika Zollnera (jego żona, Louisa, źle się czuła i postanowiła zostać w schronisku). Dla 33-letniego dyplomaty wejście na szczyt okazało się wyjątkowym przeżyciem. Spędził na wierzchołku około półtorej godziny, chłonąc widoki i zapisując wrażenia. W drodze powrotnej mniej więcej w połowie trasy niespodziewanie spotkał Louisę. Mimo wcześniejszego zmęczenia postanowiła zdobyć górę - uznała, iż wyprawa w Karkonosze bez wejścia na najwyższy szczyt nie miałaby sensu. Amerykanin nie wahał się ani chwili. Zawrócił i jeszcze tego samego dnia ponownie wspiął się na wierzchołek. Później, już jako szósty prezydent Stanów Zjednoczonych, wielokrotnie wracał do tego momentu - zarówno w listach, jak i w wierszach.
Przez dwadzieścia minut szliśmy stromo w górę. Później łagodnym zboczem w dół, i przez kwadrans po równinie, aż doszliśmy do stóp adekwatnego wzgórza, które nosi nazwę Głowa Olbrzyma (Śnieżka)
Ciemności nocy rozpraszały się powoli stopniowo, na wschodzie horyzont czerwieniał od momentu naszego wyjścia z Budy, tak iż obawiałem się, iż 'Królowa' dnia, jak Zöllner nazywa słońce w podobnych okolicznościach, okaże swoje błyszczące oblicze, zanim osiągniemy szczyt; żeby więc uniknąć tego rozczarowania, podwoiliśmy szybkość naszej wspinaczki i po kwadransie stanęliśmy u drzwi kaplicy na szczycie. Dziesięć minut później wielki olśniewający luminarz wstał w całej chwale, wynurzając się z ciemnej chmury na horyzoncie
- pisał John Quincy Adams. Wypowiedź przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych przytacza portal magazyndolnoslaski.pl.
John Quincy Adams - zdjęcie ilustracyjneFot. istock/RockingStock
Nie tylko John Quincy Adams. Śnieżka zapisała się w historii i polityce
John Quincy Adams nie był co prawda pierwszym zdobywcą Śnieżki, ale niewielu przed nim potrafiło opisać to doświadczenie z równie wielkim zachwytem. Wędrówki na szczyt podejmowano oczywiście już wcześniej - w 1465 roku dotarł tam czeski mieszczanin z Benátek nad Jizerou, a w 1677 roku pierwsi Polacy: Michał Kazimierz Radziwiłł i Teodor Billewicz. Z czasem największy wierzchołek Karkonoszy zaczął przyciągać nie tylko miłośników gór, ale i tych, którzy szukali symbolicznych miejsc spotkań. W 1978 roku stanęli na nim przedstawiciele polskiej i czeskiej opozycji, a dwanaście lat później - Vaclav Havel i Lech Wałęsa. Kilka miesięcy po tym wydarzeniu obaj zostali prezydentami swoich krajów.
Śnieżka / zdjęcie ilustracyjneFot. Mieczysław Michalak / Agencja Wyborcza.pl
Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.