Jednak ze względu na ograniczone formalne uprawnienia i kontrowersyjne relacje z rządem, pierwsze posunięcia Nawrockiego będą decydować o jego dalszej drodze: czy prezydentura stanie się platformą długofalowych wpływów, czy też partyjną placówką w toczącej się w Polsce wojnie politycznej.
Prezydent-elekt Karol Nawrocki obejmie urząd dzisiaj, 6 sierpnia. Pozycjonuje się jako sztandarowy przedstawiciel nowej polskiej prawicy, krytykując UE i wspierając nurty pro-MAGA.
Prezydentura ma wbudowane ograniczenia – a sukces Nawrockiego będzie w dużej mierze zależał od tego, czy skieruje on swoją agendę na konstruktywną dyplomację, czy na partyjną konfrontację.
Trumpizm przede wszystkim – choćby jeżeli doprowadzi do rozłamu w Europie
Retoryka polityki zagranicznej Nawrockiego nie pozostawia wątpliwości co do jego obecnych sympatii politycznych. Podziwiając „silne i zdecydowane rządy” Donalda Trumpa, dał do zrozumienia, iż przyszłość Polski widzi w Waszyngtonie, a nie w Brukseli.
Krytycy, w tym były ambasador Jerzy Marek Nowakowski, ostrzegają, iż ten „głęboki proamerykanizm i głęboki eurosceptycyzm” może stać się „taranem” dla jedności UE. Jednak polska prezydentura, w przeciwieństwie do francuskiego Élysée, ma ograniczony wpływ na kształtowanie polityki UE.
Nawrocki może znaleźć większe poparcie, współpracując z innymi systemami prezydenckimi, takimi jak Stany Zjednoczone, Rumunia, Ukraina czy Chiny. Zatrzymanie Marcina Przydacza – doświadczonego dyplomaty, który zaczynał w think tanku i w administracji prezydenta Dudy – jest obiecującym znakiem ciągłości.
Jeśli zespół Nawrockiego zdoła skutecznie koordynować działania z rządem, jego proamerykańskie instynkty mogą jeszcze przysłużyć się polskiej dyplomacji.
Eurosceptycyzm: głośne słowa, ograniczone narzędzia
Kampania Nawrockiego była przesiąknięta eurosceptyczną retoryką, ukształtowaną przez poparcie partii PiS oraz Konfederacji. Nawrocki obiecał, iż będzie przeciwwagą dla Brukseli i zasygnalizował możliwość zawetowania reformy sądownictwa, co mogłoby opóźnić wypłatę funduszy unijnych.
Jednak prawdziwa historia może brzmieć inaczej: PiS i Konfederacja coraz bardziej konkurują o tych samych wyborców.
Symboliczne gesty, takie jak przyjmowanie skrajnie prawicowych elementy podczas marszu z okazji Dnia Niepodległości Polski, jak robił to Duda w ostatnich latach, mogą zaostrzyć napięcia i spolaryzować opinię publiczną. Jednak jeżeli Nawrocki zdoła włączyć te nacjonalistyczne frakcje do głównego nurtu i złagodzić ich nastroje, może odnieść sukces tam, gdzie zawiódł Duda: przekształcając patriotyczną retorykę w sztukę rządzenia.
Powrót do regionu
W swoim pierwszym wywiadzie dla międzynarodowej prasy po wyborach, udzielonym pro-rządowemu węgierskiemu Mandinerowi 8 czerwca 2025 r., Nawrocki przedstawił się jako orędownik Europy Środkowej i Wschodniej, opowiadając się za formatami regionalnymi, takimi jak Grupa Wyszehradzka, Bukaresztańska Dziewiątka i Inicjatywa Trójmorza. Platformy te mają znaczenie, zwłaszcza gdy są odpolitycznione i skupiają się na infrastrukturze, obronności i łączności.
Węgry Orbána traktowały te formaty przede wszystkim jako narzędzia służące realizacji nacjonalistycznej polityki zagranicznej Budapesztu, ograniczając ich potencjał współpracy do roli ideologicznego sygnału. Polska polityka zagraniczna, choćby pod rządami PiS, dostrzegała ich wartość dla współpracy, ale tandem Kaczyński–Morawiecki nie dysponował umiejętnościami politycznymi Orbána. Pomimo tego, iż byli oni starszym partnerem w stosunkach międzynarodowych, zostali przechytrzeni i wykorzystani przez węgierskiego przywódcę.
W swoim wywiadzie Nawrocki wypowiedział się w bardziej wyważonym tonie na temat polskiego przywództwa. Może to pomóc ożywić współpracę regionalną na wschodniej flance NATO, co jest niezwykle potrzebne w obliczu wojny Rosji z Ukrainą i rosnącej destabilizacji w sojuszu. jeżeli Nawrocki przedstawi te formaty jako ideologiczną alternatywę dla UE, stracą one swoją wiarygodność. Szansa leży w komplementarności, a nie w konfrontacji.
Przygotowania do impasu
Centralnym elementem prezydentury Nawrockiego będą napięte stosunki z rządem Donalda Tuska. Nawrocki, lojalny wobec PiS, obiecał pełnić rolę „przeciwwagi” z Pałacu Prezydenckiego – strategia ta jest powszechnie postrzegana jako część długoterminowego planu PiS, mającego na celu odzyskanie władzy w 2027 r.
Należy spodziewać się wet, publicznych starć i skoordynowanych komunikatów z parlamentarną machiną PiS. Ich głównym celem będzie premier Donald Tusk, który właśnie przebudował swój rząd, tworząc gabinet wojenny, konsolidując najważniejsze ministerstwa w rękach lojalistów i awansując Ministra Spraw Zagranicznych Radosława Sikorskiego na stanowisko wicepremiera. Posunięcie to daje premierowi pole do dalszych zmian, gdyby ataki na Tuska zaszkodziły całej koalicji.
Takie wycofanie się lidera partii rządzącej przypomina strategię Jarosława Kaczyńskiego, gdy negatywne nastroje wokół jego przywództwa zaczęły obniżać notowania PiS. Kaczyński przez cały czas kierował polityką krajową z centrali PiS, ale nie z urzędu rządowego.
Gdyby Tusk podjął podobny krok, ataki Nawrockiego lub opozycji mogłyby stracić na sile. W przeciwieństwie do proeuropejskiego liberała Tuska, Sikorski ma wizerunek narodowego konserwatysty, który może przemawiać choćby do niektórych wyborców PiS.
Człowiek ludu – czy historyk w kostiumie?
Nawrocki obiecał pozostać blisko „zwykłych Polaków”, zajmując się problemami związanymi z kosztami utrzymania i rozwojem państwa.
Jego przeszłość jako historyka oraz skłonność do skupiania się na projektach upamiętniających mogą osłabić te wysiłki. Niektóre z tych kwestii mogą zagrozić jego popularności, choćby jeżeli są uzasadnione. Nawrocki prawdopodobnie ponownie podkreśli potrzebę rozwiązania przez Ukrainę takich kwestii, jak ekshumacja ofiar rzezi wołyńskiej. Trzy tygodnie wcześniej, w 82. rocznicę Krwawej Niedzieli, Nawrocki napisał: „ofiary ludobójstwa wołyńskiego (!) zasługują na godny pochówek, a ich żyjące rodziny mają prawo modlić się przy grobach swoich bliskich” i podkreślił, iż „pojednanie może opierać się wyłącznie na prawdzie”.
Jeśli silne nastroje społeczne dotyczące tych ważnych historycznie kwestii osłabną w kontekście innych pilnych wydarzeń, „prezydent ludu” ryzykuje, iż stanie się „prezydentem tablic pamiątkowych i parad”.
Wsparcie dla Ukrainy
Otwarcie Nawrockiego na Konfederację podczas kampanii wyborczej – w tym nawiązania do antyukraińskiej retoryki – wzbudziło zdziwienie w Kijowie. Ukraińscy urzędnicy są podobno zaniepokojeni jego tonem. Kwestia Wołynia może stanowić szansę: jeżeli Nawrocki będzie naciskał na długo opóźnione ekshumacje i pojednanie, może wzmocnić moralne przywództwo Polski i argumenty Ukrainy w sprawie członkostwa w UE.
W przeciwieństwie do Orbána, Nawrocki nie kwestionuje suwerenności Ukrainy. Strategicznie pozostaje on zgodny z długoletnim stanowiskiem Polski, co stanowi istotną różnicę.
Powstanie – lub upadek – męża stanu
Ostatecznie Nawrocki pozostaje polityczną niewiadomą – choćby dla PiS. Jako prawicowiec nowej generacji może stać się twórcą kultury politycznej lub źródłem napięć i upadku. Jego początkowa postawa była konfrontacyjna, ale może się to zmienić, jeżeli jego zespół przedłoży długoterminowe wpływy nad krótkotrwałe spektakularne działania.
Z Trumpem w Białym Domu Nawrocki może okazać się nieoczekiwanie wpływowy: polski prezydent, dzięki swojej symbolicznej pozycji i osobistym relacjom, może mieć większe szanse na nawiązanie współpracy z Trumpem niż Donald Tusk czy Radosław Sikorski. Duda położył podwaliny pod takie inicjatywy jak Fort Trump i wsparcie dla Inicjatywy Trójmorza, a choćby stanął w obronie wolności mediów, gdy było to potrzebne.
Jeśli Nawrocki będzie kontynuował tę tradycję, Polska może wzmocnić swoje transatlantyckie więzi bez poświęcania europejskiej wiarygodności. Istnieje jednak ryzyko, iż zamieni prezydenturę w partyjną placówkę, marnując ten potencjał – podobnie jak wielu jego poprzedników na tym stanowisku.
_
Foto.: Marsilar, 02025 0400 Nawrocki in Sanok, CC BY-SA 4.0.
_
Tekst ukazał się w języku angielskim 4 sierpnia 2025 r. na Visegrad Insight.