Prezydent kontra przyszłość. Dlaczego Nawrocki stawia politykę ponad obywatelami

10 godzin temu

Decyzja prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowaniu tzw. ustawy wiatrakowej to przykład polityki, w której liczy się przede wszystkim pokaz siły wobec rządu, a nie dobro obywateli.

Choć prezydent tłumaczy swoje działanie troską o społeczeństwo i powtarza, iż „stoi po stronie Polaków”, faktyczne skutki jego decyzji mogą okazać się odwrotne – droższa energia, spowolnienie transformacji energetycznej i dalsze uzależnienie od węgla.

„To rzecz oczywista i emocja oczywista, iż ludzie nie chcą mieć przy swoich gospodarstwach domowych 150-metrowych wiatraków” – mówił Nawrocki, prezentując powody weta. To zdanie brzmi efektownie, ale czy rzeczywiście oddaje złożoność problemu? Czy polityk, który ma reprezentować interes całego państwa, może opierać się na „emocjach oczywistych” zamiast na twardych danych?

W tym przypadku prezydent wyraźnie posłużył się populistyczną narracją, budując wrażenie, iż jego decyzja to obrona obywateli przed zagrożeniem. Tymczasem ustawa miała otworzyć drogę do rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, która jest jednym z najtańszych źródeł energii. To nie „szantaż wobec społeczeństwa”, jak twierdzi Nawrocki, ale próba obniżenia rachunków za prąd i uniezależnienia się od drogiego importu paliw kopalnych.

Nieprzypadkowo premier Donald Tusk skomentował weto w ostrych słowach: „Zła wola albo koszmarna niekompetencja prezydenta Nawrockiego. Niewykluczone, iż jedno i drugie. Jego weto oznacza droższy prąd dla wszystkich Polaków – dziś i w przyszłości”. Trudno odmówić mu racji. Transformacja energetyczna to nie kaprys elit, ale konieczność wynikająca z rosnących kosztów emisji CO₂ w systemie ETS i niestabilności globalnych rynków.

Prezydent próbuje odwracać uwagę, podkreślając, iż podpisał projekt zamrażający ceny energii. Ale sam przyznał, iż projekt ten „jest literalnie wyjęty z ustawy, którą zawetował”. Oznacza to, iż decyzja o wecie nie była podyktowana treścią ustawy, ale chęcią postawienia się rządowi. To gra polityczna, w której to nie obywatele są priorytetem, ale budowanie własnego wizerunku jako „strażnika społeczeństwa”.

Narracja Nawrockiego o „zagrożeniach dla logistyki i bezpieczeństwa” również budzi wątpliwości. MON i Ministerstwo Infrastruktury zgłaszały uwagi, ale nie na skalę, która usprawiedliwiałaby całkowite weto. Prezydent wykorzystał te głosy jako argument, by przedstawić ustawę jako dzieło lobby korporacyjnego. Mówił o „jasnym lobbingu środowisk biznesowych, także tych zza naszej zachodniej granicy”, co brzmi jak podręcznikowy przykład grania na emocjach antyniemieckich.

Tymczasem prawdziwe zagrożenie lobbingiem pojawia się gdzie indziej – w utrzymywaniu energetycznego status quo. W interesie wielkich spółek węglowych i gazowych jest blokowanie rozwoju taniej energii odnawialnej. Weto prezydenta świetnie wpisuje się w tę narrację.

Nawrocki lubi podkreślać, iż jest „głosem Polaków”. Problem w tym, iż ten głos ogranicza się do najbardziej nośnych haseł: „Polacy nie chcą wiatraków”, „Polacy chcą taniej energii”. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana – badania opinii publicznej od lat pokazują, iż większość społeczeństwa popiera rozwój odnawialnych źródeł energii, w tym wiatraków.

Zawetowana ustawa nie była pozbawiona wad. Jednak jej odrzucenie w całości, zamiast korekty problematycznych zapisów, oznacza cofnięcie się w kluczowym momencie. Polska energetyka potrzebuje nowych źródeł mocy, a rezygnacja z wiatraków oznacza jeszcze większą presję na węgiel i gaz. Ostatecznie to Polacy – ci sami, na których powołuje się prezydent – zapłacą wyższe rachunki.

Karol Nawrocki deklaruje, iż chce „Polski silnej, opartej na własnych zasobach”. Jednak jego decyzje prowadzą do wzmocnienia zależności od przestarzałej i drogiej energetyki. Weto w sprawie wiatraków nie jest aktem obrony obywateli, ale przykładem polityki, w której partykularne interesy i populistyczne hasła przesłaniają długofalowe potrzeby państwa.

Trzeba to powiedzieć wprost: decyzja prezydenta Nawrockiego szkodzi Polsce. Nie dlatego, iż broni lokalnych społeczności, ale dlatego, iż blokuje rozwiązania, które mogłyby obniżyć koszty energii i przyspieszyć modernizację gospodarki.

Idź do oryginalnego materiału