Prezydent Andrzej Duda nie do poznania!

9 godzin temu

Wszystko można by powiedzieć o ustępującym prezydencie, ale nie to, iż był to polityk stanowczy i asertywny. Pierwsze dwa lata kadencji przyniosły Andrzejowi Dudzie szereg upokorzeń i przy tym dorobił się dwóch przydomków: „Długopis” i „Adrian”. Ten pierwszy to wynik podpisywania wszystkich ustaw dostarczanych przez rząd Zjednoczonej Prawicy, a drugi Andrzej Duda zawdzięcza twórcom satyrycznego serialu „Ucho prezesa”. W obu przypadkach chodziło o podkreślenie cech charakteru prezydenta, które nijak nie przystawały do odważnych działań.

Zwrot nastąpił w 2017 roku, gdy Andrzej Duda zawetował ustawy sądownicze i zmusił Jarosława Kaczyńskiego do rozmów, ale to był jeden z gorszych pomysłów na i do dziś miliony Polaków mają o to pretensje. Prezydent postanowił się usamodzielnić kosztem bardzo ważnej reformy, a skutki tamtej decyzji są odczuwalne do dziś. Było jeszcze kilka wet, w tym całkowicie niezrozumiałe zawetowanie „ustawy degradacyjnej”, która miała pozbawić stopni oficerskich żołnierzy LWP, którzy zhańbili się współpracą z komunistycznymi służbami lub byli członkami tych służb. Poza tymi incydentami, trudno się w ośmioletniej prezydenturze Andrzeja Dudy doszukiwać decyzji odważnych, nie wspominając o brawurowych.

Co więcej dotyczy to polityki krajowej i zagranicznej, bo szczególnie w relacjach z Ukrainą Prezydent RP bardziej zachowywał się jak wiceprezydent Ukrainy, niż głowa państwa polskiego. Z tym większym zaskoczeniem i choćby szokiem Polacy odebrali najnowszy wywiad Andrzeja Dudy dla Otwartej Konserwy, Nowego Ładu i Klubu Jagiellońskiego, w którym trudno poznać Andrzeja Dudę. Szczególnie wspomniane wątki dotyczące sadownictwa i Ukrainy zrobiły olbrzymie wrażenie i wywołały prawdziwą burzę w Internecie. I nie mogło być inaczej, skoro nagle w kwestii Ukrainy prezydent zaczął mówić tak, jak powinien niemal od samego początku:

Na przykład uważam, iż zarówno Ukraińcy, jak i nasi sojusznicy po prostu uważają, iż lotnisko w Rzeszowie i nasze autostrady należą im się, przepraszam, jakby to było ich. No nie jest ich, jest nasze. Jak się komuś coś nie podoba, to zamykamy i do widzenia, tak, robimy remont. Zamykamy lotnisko w Rzeszowie i dostarczajcie Ukrainie morzem, powietrzem, nie wiem, zrzucajcie na spadochronach, kombinujcie. Kombinujcie, o ile uważacie, iż nie jesteśmy wam potrzebni.

Uczciwie oceniając postawę Andrzeja Dudy, trzeba powiedzieć, iż pomimo zawetowania ustaw sądowniczych nie ugiął się pod presją środowiska prawniczego, chociaż był wyjątkowo brutalnie atakowany. Niemniej jednak tak ostrych opinii również nie wygłaszał:

Powiem tak: o ile to środowisko m.in. nie opamięta się i nie zrobi samoresetu, to skończy się na tym, iż trzeba będzie wszystkich tych ludzi wyrzucić ze stanu sędziowskiego, bez prawa do stanu spoczynku. Podkreślam to. Być może przyjdzie wreszcie taki dzień, iż trzeba będzie po prostu to zrobić. Po to, żeby nigdy więcej żadne pokolenia sędziowskie nie ośmieliły się (…). Niedawno jeden człowiek powiedział do mnie bardzo brutalnie: “Wie pan, dlaczego w Polsce jest tyle zdrady i warcholstwa bezczelnego? Ponieważ dawno nikogo nie powieszono za zdradę”. To straszne, ale w tych słowach jest prawda.

W zmianie postawy chyba nie warto doszukiwać się jakiegoś drugiego dna, czy innych niuansów. Sprawa wydaje się dość prosta, prezydent Andrzej Duda kończy drugą kadencję i trzeciej oczywiście nie będzie. Prawdopodobnie nie zobaczymy też byłego prezydenta jako czynnego polityka, a zatem przed samym rozstaniem z polityką mógł sobie pozwolić na chwilę szczerości i odwagi. Niestety jest to łabędzi śpiew i nie ma tu zastosowania powiedzenie: „lepiej późno niż wcale”. Słowa prezydenta zostały wypowiedziane nie tylko po czasie, ale nie przyniosą też żadnych realnych korzyści. Taką postawą, szczerością i odwagą prezydent powinien się wykazać w trakcie kadencji, a słuszne słowa przekuwać na czyny.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału