Premier Francois Bayrou zadeklarował w środę, iż jest gotów do „wszelkich negocjacji” z partiami politycznymi pod warunkiem, iż zgodzą się one w sprawie wysiłku, który należy podjąć, by Francja uporała się z długiem publicznym. Premier chce podjąć konsultacje z partiami od poniedziałku.
Szef rządu wypowiedział się w wieczornym programie informacyjnym w telewizji TF1. Zapewnił, iż „gotów jest dyskutować na wszystkie tematy, oprócz jednego”, a mianowicie, iż niezbędne są oszczędności budżetowe, by wyprowadzić kraj z zadłużenia. Potwierdził, iż zaprosił liderów partii politycznych na rozmowy od poniedziałku. Odnosząc się do krytyki, iż nie zrobił tego wcześniej, powiedział, iż politycy „wyjechali na wakacje”.
Przyznał, iż w tej chwili „a priori” niemożliwe jest uzyskanie wotum zaufania w parlamencie. Premier zwróci się o wotum zaufania 8 września. Jednak z liczby miejsc, którą posiadają partie zapowiadające, iż mu go nie udzielą, wynika, iż Bayrou przegra głosowanie, a jego rząd upadnie.
Premier ocenił, iż rozwiązanie parlamentu – a więc, nowe wybory – nie przyniosłoby krajowi stabilności. Takiego kroku zażądały dwie partie skrajne: lewicowa Francja Nieujarzmiona (LFI) i prawicowe Zjednoczenie Narodowe (RN). Podnoszą się również głosy o ustąpienie prezydenta Emmanuela Macrona, którego opozycja obarcza winą za obecny kryzys polityczny.
Opozycja zgodnie odrzuca plan oszczędności budżetowych przedstawiony przez premiera w lipcu, uważając go za niesprawiedliwy. Lewica krytykuje prezydenta za to, iż po zeszłorocznych wyborach parlamentarnych nie powierzył jej misji tworzenia rządu – choć lewicowy sojusz zdobył najwięcej głosów – ale wyznaczył kolejno dwóch premierów ze swego centrowego obozu politycznego.
Sytuację polityczną we Francji komplikuje fakt, iż żadna z sił politycznych – lewicy, prawicy i centrum – nie ma w obecnym parlamencie dość głosów, by utworzyć rząd, który miałby stabilną większość parlamentarną. (PAP)