— Te informacje, które wskazują na to, iż w tych kluczowych miejscach kulminacja nie powinna dojść do korony wałów, nie mogą nikogo z was uspokajać, bo (...) zawsze jest pytanie, czy wał wytrzyma, nie tylko czy się nie przeleje, ale czy wytrzyma — mówił premier Donald Tusk podczas wieczornego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu.
Jak podkreślił, właśnie dlatego - „niezależnie od faktu, iż spodziewamy się, iż w ciągu 48 godzin w większości miejsc będzie po kulminacji (fali powodziowej - PAP)” - „wciąż musimy być zmobilizowani”.
Premier przypomniał, iż z przedstawionych raportów wynika, iż wysoki poziom wód będzie utrzymał się jeszcze przez około dwie doby. — Te wały dalej będą poddawane bardzo poważnej presji, a to oznacza, iż wszystkie służby w sposób niezwykle skoncentrowany będą musiały ich pilnować — powiedział.
Szef rządu zwrócił jednocześnie uwagę na „niezwykły obywatelski zryw” będący konsekwencją powodzi. Jak wskazał, tysiące ludzi spontanicznie, „bez żadnych apeli” i „bez żadnych przymusów”, pomaga służbom i samodzielnie organizuje się na rzecz ochrony swoich miejscowości. — Jeśli dziękujemy służbom, to chciałbym, żebyśmy zawsze zaczynali od podziękowań wobec obywatelek i obywatel, bo stają naprawdę na wysokości zadania — powiedział Tusk.
Premier: nie wchodźcie na wały przeciwpowodziowe
Premier Tusk zaapelował w środę, by nie wchodzić na wały przeciwpowodziowe, gdyż powoduje to ich przemęczenie i przemakanie, co może być groźniejsze w skutkach niż przelanie wody górą.
Donald Tusk zwrócił się z apelem dotyczącym wałów przeciwpowodziowych po środowym posiedzeniu sztabu kryzysowego we Wrocławiu. — Zwracam się do wszystkich mieszkańców Wrocławia, gdzie jesteśmy, ale także wszędzie tam, gdzie czekamy na przejście wody: najważniejsze jest by dbać o wały. Stąd apel do mieszkańców, by po wałach nie chodzić — zaapelował.
Dodał, iż rozumie tych, którzy chcą wejść na wał i zobaczyć, co się dzieje, ale obecność ludzi na wałach, tym bardziej na quadzie czy na rowerze, jest teraz niedopuszczalna. — Rozumiem, iż to ciekawość czy troska gna tam ludzi, ale nie chodzimy po wałach — podkreślił premier.
Tłumaczył, iż to dla infrastruktury przeciwpowodziowej dodatkowe obciążenie, a o ile przelania wałów mogą się jeszcze zdarzać, to najważniejsze jest teraz by uniknąć przemiękania, przemęczenia wałów. — To może być nie tylko równie niebezpieczne, ale choćby groźniejsze w skutkach niż przelanie — podkreślił.
Wezwał ludzi do „solidarnej dyscypliny” i zaapelował, by poważnie potraktować te prośbę od niego i od innych służb.
Uszczelnianie wałów
Wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz poinformował, iż w uszczelnianiu wałów we Wrocławiu i okolicach bierze udział 1200 żołnierzy, w tym 500 podchorążych. Dodał, iż Państwowa Straż Pożarna całodobowo monitoruje wały oraz inne miejsca, które wymagają uszczelnienia.
— To jest kolejny dzień ogromnego napięcia, nacisku na wały, który wywołuje oczywiście skutek przeciekania w niektórych miejscach i dlatego monitoring jest wzmocniony — powiedział minister obrony.
Jak dodał, patrole policji, żandarmerii czy OSP są obecne nie tylko w miejscach, w których doszło już do przecieku wody, ale również tam, gdzie istnieje niebezpieczeństwo przeciekania wałów.