Powódź słów. Obrady Sejmu pełne obwiniania

3 dni temu

Posłowie koalicji i opozycji nie szczędzili sobie mocnych słów. O wiele ważniejsze od merytorycznej dyskusji było wdeptanie przeciwnika w ziemię. Wybrańcy narodu zapomnieli, iż w 1999 roku przyjęli ustawę o języku polskim, która nie tylko ma przeciwdziałać wulgaryzacji, ale także sprawić, aby – co często podnosił prof. Jerzy Bralczyk – tak mówić, żeby nas słuchano.

Solidarnie koncentrować się na akcji pomocy

Dyskusję rozpoczęła informacja na temat skutków powodzi przedstawiona przez premiera Donalda Tuska:

– (…) Nigdy tak dużo deszczu nie spadło w Europie Środkowej w tak krótkim czasie (…). Musimy zdać sobie sprawę ze skali tego zjawiska. Dopiero wtedy zrozumiemy, jak wielkimi wartościami były, są i będą w najbliższych tygodniach wysiłek i solidarność ofiar oraz bohaterów tych trudnych dni (…). Wrocław i Opole zostały uratowane przed tą wielką wodą (…). Według wstępnych ocen zniszczonych i zalanych lokali mieszkalnych będzie prawdopodobnie dziesięciokrotnie mniej niż w 1997 roku (…). Jednak do tej największej tragedii, która mogła ogarnąć setki tysięcy ludzi, setki tysięcy mieszkań nie doszło (…). Słyszałem od tych (mieszkańców zalanych terenów – przyp. autora), iż oczekują od nas, ludzi tu zgromadzonych, solidarności z nimi w tym nieszczęściu, a nie politycznej bijatyki (…). Nie ma przesady, o ile powiem, iż będziemy mieli do dyspozycji 23 miliardy złotych na zniwelowanie skutków powodzi (…). Konsekwentnie starałem się, aby informacja z posiedzeń sztabu była co najmniej dwa razy dziennie dostępna dla wszystkich zainteresowanych. Ta informacja była niezbędna, ponieważ jednocześnie pojawiała się wielka fala dezinformacji (…). Pojawiały się fejki, kłamstwa, iż jakaś miejscowa władza wysadza wały w powietrze, żeby zalać jakąś miejscowość (…). Czy to była zorganizowana akcja rosyjskich trolli? To wzrost aktywności kont o 300 procent, o których wiemy, iż są to konta organizowane przez Rosję (…). Jadąc do Sejmu, w jednej ze stacji radiowych słyszałem komentarz: dlaczego nikt nie zapobiegł powodzi? Powodzi nie można zapobiec, bo ona się zdarza z przyczyn obiektywnych. Można organizować gorzej lub lepiej pomoc, ratunek (…). Komendant policji melduje na sztabie: mamy siedem ofiar śmiertelnych, jedną osobę zaginioną. Sześciu polskich obywateli, jeden niemiecki (…). Jak oni się czują (policjanci – przyp. autora), kiedy słyszą polityków, którzy mówią: Tusk ukrywa ofiary (…). Będziemy robili bardzo dokładny audyt, gdzie co zawiodło. Wy (opozycja – przyp. autora) jesteście ostatnimi, którzy mogą mówić, iż ktoś się spóźnił z akcją pomocy do powodzi. Ludzie, którzy na miejscu pomagali powodzianom, w sobotę, w telewizji, oglądali was na wiecu politycznym (…). Każda decyzja, Wód Polskich, władz samorządowych, premiera, rządu zostanie przedstawiona. Kalendarium będzie bardzo dokładne (…). Nie musimy w tej chwili jedni na drugich szczuć. Musimy solidarnie koncentrować się na akcji pomocy. Od pierwszych godzin do dzisiaj nie wypowiedziałem ani jednego słowa na temat zachowania niektórych polityków, którzy za jedyną swoją misję uznali konfliktowanie i szczucie na tych, którzy angażowali się, żeby pomagać (…). Ludzie będą patrzyli na nas, na wszystkich na tej sali, czy zdajemy ten egzamin, tak jak zdali ten egzamin ludzie tam mieszkający i ludzie im pomagający.

Idź do oryginalnego materiału