Czy piękno powinno być powiązane z dobrem, żeby było pięknem?
Może być związane z dobrem, ale nie zawsze musi. Przyjęte kanony w dużym stopniu kształtują nasze oceny, jednak nie istnieje uniwersalna miara, która jednoznacznie określi, czym ono jest. Choć piękno często kojarzymy z dobrem, ono bywa wyzwalające choćby wtedy, gdy nie jest moralnie jednoznaczne. To siła, która przekracza granice rozumu, trafia wprost do naszych emocji i dotyka tam, gdzie słowa zawodzą. Właśnie w tej pozawerbalnej zdolności poruszania i przemieniania tkwi jego wyjątkowość.
Co cię fascynuje w modzie?
Moda pozwala ulepszyć człowieka, odnowić go, naprawić, dodać mu pewności siebie, wręcz udoskonalić. Strój może mieć działanie terapeutyczne nie tylko dlatego, iż jest w stanie zapewnić fizyczny komfort, ale również przez to, iż pokazując, jak sprytnie możemy się przeobrazić, daje impuls do dalszych zmian. Ubranie w swojej podstawowej funkcji zapewnia odpowiednią ciepłotę i swobodę ruchów i wtedy jest tylko zwykłym odzieniem. Znacznie ciekawsze jest komunikowanie się ze światem poprzez własne estetyczne wybory. Ta codziennie dostępna możliwość wyrażania siebie jest naszym systemem komunikacji, ale również pozwala manipulować rzeczywistością. Stajesz się tym, za kogo się przebierzesz. Wiem, iż nie naprawię świata swoim podejściem do tekstyliów, nadając im tak duże znaczenie. Ale może jakieś ubranie dzięki moim wskazówkom poprawi komuś życie.
Co masz do zarzucenia swojej branży?
To długa lista. Przemysł tekstylny w pogoni za zyskiem już dawno przekroczył wszelkie granice, dlatego znajduje się w czołówce największych trucicieli środowiska. Nadmiar taniej, nietrwałej odzieży nieustannie zapełnia wysypiska. Do uprawy roślin na włókna zużywamy ogromne ilości wody, a procesy wybielania i barwienia dodatkowo zatruwają ziemię chemikaliami. Równocześnie kwitnie nieetyczna produkcja. Korporacje rywalizujące o najniższe ceny i jak największe udziały w rynku doprowadziły do drastycznego zdewaluowania pracy człowieka, sprowadzając ją niemal do współczesnego niewolnictwa. Musiało dojść do gigantycznej katastrofy, aby rozpoczęto poważną rozmowę o produkcji uwzględniającej dobrostan pracowników.

Jaką katastrofę masz na myśli?
Zawalenie się ośmiopiętrowego budynku Rana Plaza w Bangladeszu. Ta tragedia miała miejsce w 2013 roku, zginęło wtedy 1100 osób pracujących na zlecenie znanych światowych marek, a 2500 osób zostało rannych. Przyczyną zawalenia był skandaliczny stan techniczny budynku, nieuwzględniający żadnych norm dotyczących bezpieczeństwa. To wydarzenie wstrząsnęło opinią publiczną i zwróciło uwagę na przerażające warunki pracy w miejscach, w których odbywała się produkcja.
Ale czy coś się zmieniło?
Na terenie Unii Europejskiej wprowadzane są regulacje, które mają na celu ograniczenie negatywnych praktyk branży odzieżowej. Firmy będą zobowiązane do większej transparentności, szczególnie w zakresie metod produkcji. Ważne jest również uświadamianie konsumentom, jakie skutki niosą ich wybory zakupowe. realizowane są badania nad wpływem różnych materiałów na środowisko, choć jest to złożony temat, bo na przykład niektóre włókna są biodegradowalne, ale ich produkcja wymaga ogromnych ilości wody. Nasza wiedza na ten temat ciągle się pogłębia i podczas tego procesu nie brakuje kontrowersyjnych wątków. Jedno pozostaje niezmienne – najważniejsze znaczenie mają jakość i trwałość. Producenci powinni ją zapewniać, a konsumenci docenić. To może przywrócić szacunek do ubrań, do całej branży
W jakich okolicznościach wyświetlił ci się koncept powiązanej rzeczywistości?
Od dawna towarzyszy mi świadomość połączenia i poczucie przenikania się różnych dziedzin, i to nie tylko w sztuce. Już w latach 90. ubiegłego wieku w ramach dyplomu z malarstwa pokazałam obrazy i jednocześnie kolekcję ubrań. Ten koncept miał stanowić całość inspirowaną fazami słońca i zmieniającym się wraz z nimi światłem. Odważyłam się na to, choć tym samym nie wykazałam się zdrowym rozsądkiem.
Dlaczego to deprecjonujesz?
Ponieważ szkoła nie oczekuje wyjścia poza schemat, a jeżeli się na to decydujesz, nie spodziewaj się poklasku. Moja praca dyplomowa polegała na aranżacji przestrzeni malarstwem. Nie chciałam, żeby wystawa sprowadzała się do ekspozycji obrazów na ścianie. Zwiedzający miał poruszać się w przestrzeni wystawienniczej w poszukiwaniu własnego punktu widzenia. Podczas wernisażu pojawiały się modelki w mojej kolekcji ubrań. Moda stanowiła integralny element rzeczywistości, którą stworzyłam. Wszyscy byli mocno zaskoczeni. Chyba myśleli, iż zwariowałam. Ale jeden z profesorów powiedział, iż ta impreza powinna się odbyć w innym miejscu na Ziemi! (śmiech)
Bo była prekursorska?
Ja tego wtedy tak nie nazywałam. Interesowało mnie nie tylko malarstwo, także projektowanie ubrań. Nie rozumiałam, dlaczego miałabym zachowywać jakąś gatunkową czystość. Łączenie sztuk wydawało mi się naturalne i oczywiste. Ciekawiło mnie wyjście w przestrzeń, lubiłam rzeźbę, a ona ma duży związek z konstrukcją ubrania. Kiedy je projektujesz, wyobrażasz sobie, jak będzie wyglądało z każdej strony, w ruchu, w różnych okolicznościach ekspozycyjnych. A więc czułam te połączenia i miałam na nie ochotę, mimo iż moja uczelnia nie była wówczas przygotowana na taką interdyscyplinarność.

Wrodzona potrzeba transgresji?
Chyba i wrodzona, i nabyta. Ukończyłam malarstwo. gwałtownie jednak zmienił się mój główny środek wyrazu. Przerzuciłam pędzel z płótna malarskiego na tkaninę. Chociaż nie od razu miałam możliwość projektowania nadruków.
Wróćmy do genezy idei powiązanej rzeczywistości.
Tak się złożyło, iż weszłam w posiadanie dużej ilości nici i szukałam dla nich zastosowania. Wpadłam na pomysł, iż mogę tworzyć obrazy z tej niezmierzonej masy kolorowych nitek. Pierwotnie miały posłużyć do zrobienia projektów tkanin. Miałam je sfotografować i przetransferować na tkaninę, ale okazało się, iż powstały obrazy, które mają potencjał dekoracyjny i może choćby są czymś więcej niż tylko kłębowiskiem nitek.
Zanim porozmawiamy o technice, powiedz, co to znaczy „dużej ilości nici”?
To był ogrom. Powiedzmy ciężarówka nici w różnych kolorach. Kiedy coś szyję, muszę idealnie dopasować odcień nici. Ale nie zawsze go w tym ogromie nici znajduję. Można by wysnuć wniosek, iż do pełni szczęścia ciężarówka nici to ciągle za mało.
To musi rozpalać wyobraźnię! Ale czym to dla ciebie było na samym początku – euforią czy brzemieniem?
Cieszyłam się, iż będę miała dużo nici w szerokim spektrum kolorów, ale fakt, trudno było znaleźć na to miejsce w mojej przestrzeni życiowej (śmiech). Jednak już na starcie traktowałam to jako potencjał. Zdecydowanie. Ta wielość kolorów dawała możliwości mieszania, tworzenia barw. Przewidywałam, iż laserunkowe, czyli warstwowe nakładanie na siebie różnych, przenikających się kolorów nici może prowadzić do powstania czegoś atrakcyjnego pod względem strukturalnym i kolorystycznym.
Zatem pracujesz tak jak przy klasycznym obrazie, gdzie także nakłada się na podłoże kolejne laserunki, czyli przezroczyste lub półprzezroczyste warstwy, tylko tworzywem nie są nici, ale farby?
Dokładnie tak. Tworząc pierwsze prace, myślałam wyłącznie o tkaninie, ale później nici same zaczęły dryfować w kierunku bardziej zaawansowanych form artystycznych. Gdy patrzyłam na to kłębowisko nici z oddalenia, ono stawało się malarstwem, za którym tęskniłam. To były płaskie obrazy przyciśnięte szybą. Mają swój urok, ale kiedy zrobiłam tych prac więcej niż kilka, zaczęłam się zastanawiać, co zrobić, by wyjść z nimi w przestrzeń. Zaczęłam tworzyć obrazy z nici w ramach 3D. Pozwoliło mi to na pokazanie nie tylko kolorytu, ale także ekspresyjnego pofałdowania materii. Później okazało się, iż można wyjść z nimi w przestrzeń jeszcze bardziej.
Co to znaczy, iż wyszłaś w przestrzeń z tymi obrazami?
Robiłam takie próby, iż zdejmowałam z podłoża obrazu nakładane wcześniej warstwy nici. Mam sposób na ich scalenie. Utrwalam je fiksatywą albo lakierem do włosów, a później przeszywam, zabezpieczając przed rozpadem.
Czym jest dla ciebie tworzenie dające wyraz powiązaniu rzeczywistości?
W takim obrazie można zawrzeć spore pokłady ekspresji. Czyli mam szansę się wyładować, dać upust różnym trudnym, targającym człowiekiem emocjom. Poza tym mam poczucie kontynuacji, ciągle przerywanej końcem czegoś, co daje początek następnemu.
Ja bym powiedziała, iż taka praca to przeżycie egzystencjalne.
Mieszanina kolorów jest wyrazem emocji. U zarania jest kłębowisko. To splątanie, spętanie, gęstość może być metaforą czegoś bardzo skomplikowanego, zagubienia, chaosu. W finale widzę dużo harmonii. Gdy zaczynam to robić i układam pierwsze warstwy z pojedynczych nitek rozwijanych ze szpulek albo z nerwowo rozrywanych kłębów, to one nic nie oznaczają, są trochę nudne. Długo wyglądają nieciekawie. Na początku jest nic, nic, nic albo chaos, ale w wyniku żmudnej pracy z tą materią zaczyna wyłaniać się forma.
Z chaosu wyłania się kosmos. Wiesz, do czego dążysz, zaczynając układać nici?
Czasem mam konkretny plan. W jednej z serii tworzyłam sugestię podłoża organicznego, jak mech czy runo leśne. Później ten koncept sam mnie opuścił i zaczęłam nakładać nici, nie myśląc o tym, co mam w planie, żeby rzeczy same się działy. Kiedyś wyłonił mi się taki niciany ogień. Nie chciałam go, bo był zbyt oczywisty i próbowałam zmieniać, ale pomimo wielu przeróbek ten obraz nie chciał przestać być ogniem. To nie są miniaturowe formaty. Zwykle 80/100, czasem większe, więc trzeba się naprawdę długo mocować z tą cieniutką, bezkształtną materią. Na początku mam bolesne poczucie, iż się z tego wręcz nie wydobędę. Mogę choćby powiedzieć, iż to proces przejścia przez cierpienie do poczucia satysfakcji. Ale to tylko w przypadku, kiedy przebiegnie pomyślnie.
Jak w życiu, kiedy na początku przeraża nas, iż problem, który nas dotyka, jest nie do rozwiązania.
Tak, i to by oznaczało, iż powinniśmy traktować problem jak wyzwanie i nie ustawać w działaniu. A idąc dalej w metafory związane z moimi nićmi, to nakładanie kolejnych warstw wymaga koncentracji, a to pozwala zauważyć, iż choćby jedna niteczka rzucona we adekwatnym miejscu ma znaczenie. Rzeczywiście tak jak w życiu. Pozostawanie w harmonii uwrażliwia na drobiazgi, które wpływają na całokształt.
Czym zatem jest dla ciebie ten proces?
Na pewno ma też walor medytacyjny. Może nie taki sam jak wtedy, gdy siedzisz w lotosie, ale koncentracja nad tą subtelną materią niewątpliwie pozwala się oderwać…
Na przykład od kłębowiska myśli.
Właśnie.
Czy powiązana rzeczywistość ma związek z ekologią? Szacunek do natury od zawsze jest obecny w tym, co robisz. Korzystasz z naturalnych tkanin, nie dajesz zmarnować się ciężarówce nici, ze skrawków materiałów pozostałych po poprzednich kolekcjach tworzysz efektowne dodatki do nowych…
Związek człowieka z naturą jest najważniejszy dla naszej egzystencji. Hasło „powiązana rzeczywistość” miało zwrócić uwagę na prawo przyczyny i skutku, na powiązanie naszych działań z istniejącym stanem rzeczy i z tym, co może wydarzyć się w przyszłości.
Marka Powiązana Rzeczywistość to też efektowne suknie, bomberki, peleryny, torby. Ten koncept cały czas transformuje w coś nowego. Teraz tworzysz lumisfery.
Tak, okazało się, iż nici to wdzięczna materia i jak się zacznie drążyć, to koncept sam ewoluuje. Kiedy się zabierałam do pracy z powiązaną rzeczywistością, to trafiła do mnie praktykantka, której przedstawiłam zarys konceptu i zaproponowałam, żeby poeksperymentowała, co może powstać z plątaniny nici. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem i już się więcej nie pojawiła. Mój pomysł prawdopodobnie wydawał się jej utopijny. Jednak ciągle go rozwijam i teraz jest etap zatapiania nicianych artefaktów w żywicy epoksydowej. Takie obrazy z nici stają się jeszcze bardziej przestrzenne, a integralne z taką rzeźbą podświetlenie wprowadza efekt opowieści akwaryjnych. Bloczki z żywicy epoksydowej nazwałam lumisferami. Forma podświetlonej rzeźby świetnie ożywia ciemny kąt we wnętrzu. Lumisfera wielkości np. 30/30 może być modułem, z którego da się zbudować efektowną świetlistą ścianę.
To jest piękne i użyteczne. Poza tym stanowi przekaz…
Przekaz sam się skrystalizował, bo wykorzystując bezużyteczne odpady tekstylne, stworzyłam z nich coś wartościowego. Z jednego działania wynikało kolejne, podkreślając wzajemne powiązanie następujących po sobie zdarzeń. Powiązana rzeczywistość to nic innego jak prawo przyczyny i skutku. jeżeli chcemy zachować planetę, na której żyjemy, musimy pamiętać o tym fundamentalnym prawie, które towarzyszy nam od początku istnienia.
Ale to nie jest twoje pierwsze działanie związane z ochroną planety?
W związku z niewielką skalą produkcyjną mojej działalności, choćby jeżeli bardzo dbam o jakość i trwałość wytwarzanych w ramach mojej marki ubrań, nie zapominając o warunkach, w jakich odbywa się produkcja, można mówić o moich działaniach na rzecz planety jedynie w sferze ideologicznej. Dlatego na niej koncentruję się w przekazie. Skoro wielkość mojej produkcji nie zmieni znacząco losów świata, może być jedynie małym drogowskazem. Sądzę nawet, iż w przypadku lumisfer mogę spotkać się z zarzutem stosowania materiału, który nie ulega biodegradacji. Uprzedzając ten zarzut, odpowiadam, iż jeżeli potraktujemy lumisferę jako element wystroju wnętrza, typu „dzieło”, to najlepiej byłoby, gdyby nie ulegało biodegradacji.
Odkrycie wewnątrzatomowego świata dokonane przez fizykę XX wieku ujawniło, iż naturą materii są nieustanny ruch i zmiana. Rozwój twojego projektu Powiązana Rzeczywistość to jest właśnie to. Lumisfery z udziałem nici z odzysku to pewnie nie koniec?
Nietrwałość, czyli nieunikniona zmiana, jest jedną z podstawowych prawd buddyjskich. Dobrze, iż współczesna nauka potwierdziła to, co było wiadomo od ponad dwóch tysięcy lat. Zarówno zmiana, jak i świadomość związku wszystkich rzeczy pozwalają płynąć z wydarzeniami. To ciekawy, choć czasami bolesny proces, którym możemy kierować tylko do pewnego stopnia. Wiara, iż idzie się w dobrym kierunku, jest bardzo pomocna. Staram się jej nie stracić, być może to mnie przenosi z jednego projektu w kolejny.
Doktor psychologii, aktywista ekologiczny, pisarz Ryszard Kulik w swojej najnowszej książce „Wystarczająco dobre życie” dużo pisze o tym, iż jesteśmy połączeni z naturą, a zachowujemy się tak, jakbyśmy nie byli. Nie umiemy się powstrzymać od konsumpcji. Tymczasem im u nas lepiej, tym w przyrodzie gorzej. „Absolutnie wszystko jest ze sobą powiązane i od siebie zależy. Wszystko współistnieje i wchodzi ze sobą w związki. Bycie w relacji, bycie w połączeniu jest matrycą rzeczywistości – najbardziej podstawowym faktem dotyczącym istnienia. Istnieć znaczy współistnieć”. Rozumiem, iż można to odnieść do świata mody, do produkcji odzieży?
Widzę to dokładnie tak samo. Konceptem powiązanej rzeczywistości chciałam zwrócić uwagę na fakt, iż jesteśmy ze sobą połączeni, choćby przez to, iż żyjemy na tej samej planecie. Poczucie odrębności jest jedynie złudzeniem. Jesteśmy na Ziemi, ponieważ wciąż istnieją dogodne warunki dla takich istot jak my. Jednak ten układ nie musi trwać wiecznie. Stając się szkodnikami, podcinamy gałąź, na której siedzimy. Brak poczucia związku człowieka z naturą mógłby świadczyć o jakimś zaburzeniu. Pytanie brzmi, czy zechcemy i czy możemy jeszcze coś w tej relacji naprawić.
Moda zrównoważona. Co to adekwatnie znaczy?
To sformułowanie, mówiąc najogólniej, oznacza produkcję z poszanowaniem środowiska, a także dobrostanu zwierząt i ludzi.
Co konkretnie oznacza, iż twoja kolekcja jest zrównoważona?
Jeśli kolekcja powstaje z odpadów tekstylnych lub z dobrej jakości materiałów, jest nienagannie uszyta, wyprodukowana w przyjaznych warunkach, a krawcowa otrzymała za jej uszycie godziwą zapłatę, po czym taki produkt znajduje nabywcę, który docenia jakość i akceptuje cenę, wtedy można mówić o równowadze. Ja dodatkowo zapewniam serwis w razie uszkodzeń rzeczy wyprodukowanych w mojej pracowni.
Bruksela, kwiecień 2024, New European Bauhaus – twoja kolekcja zrobiła tam furorę.
New European Bauhaus to cykliczne wydarzenie, które powstało z inicjatywy Komisji Europejskiej. Jego celem jest promowanie zrównoważonego rozwoju w takich dziedzinach jak budownictwo, architektura i właśnie branża tekstylna. Projekt realizuje założenia Europejskiego Zielonego Ładu i poprzez nowe technologie, a także poprzez sztukę ma szansę przyspieszyć transformację dziedzin, które w istotny sposób oddziałują na środowisko. Wydarzenie otwierała sama Ursula von der Leyen i mówiła o kreatywności jako potencjale prowadzącym do zmian koniecznych dla środowiska. Podczas tego wydarzenia odbył się pokaz prac 16 projektantów z całego świata.
Kto cię reprezentował na NEB?
Miałam dwie godne reprezentantki. Dyrektorka Instytutu Zrównoważonego Rozwoju i Środowiska w Uczelni Łazarskiego Agnieszka Oleksyn-Wajda miała na NEB wystąpienie jako panelistka i jednocześnie zastąpiła mnie podczas pokazu. To osoba jak nikt wtajemniczona i w modę, i w ekologię. Dobrze rozumie koncept powiązanej rzeczywistości. Podobnie jak Agnieszka Ziółko z Agazi Brend. Buty marki Agazi Brend i marka Powiązana Rzeczywistość miały wspólne wyjście na pokazie, zresztą nie pierwszy raz. Agazi produkuje buty z materiałów pochodzących z jabłek, bananów, kokosa i ananasa. Ta prezentacja okazała się na tyle frapująca dla widowni i organizatorów, iż moja marka znalazła się w Encyklopedii NEB, która jest aktualnie w przygotowaniu, i ma być inspiracją do nowego spojrzenia na modę.
Piękno w twoim otoczeniu to nie zawsze kwestia wyboru. Jak znosisz niepiękno?
Jeśli nic się nie da zmienić, to zamykam oczy.
VIOLA ŚPIECHOWICZ – projektantka mody. Absolwentka malarstwa na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu. Tworzy tekstylne obrazy opracowaną przez siebie techniką. Projektuje akcesoria, biżuterię, szkło i druki na tkaninie. Od 2006 roku pracuje pod własnym nazwiskiem, projektuje kolekcje wieczorowe i casual. Jej styl jest konsekwentny i rozpoznawalny, a nowatorskie podejście do projektowania owocuje oryginalnymi, rzeźbiarskimi konstrukcjami. Jest autorką strojów projektowanych na zamówienie bhutańskiej rodziny królewskiej.
Trzykrotnie otrzymała tytuł Doskonałość Mody magazynu „Twój Styl”, tytuł Projektant Roku przyznany przez Krajową Izbę Mody oraz Trofeum „Elle”. Laureatka wielu prestiżowych nagród, w tym nagrody włoskich targów mody Pitti Immagine. W 2016 roku na New York Fashion Week miała miejsce premiera jej kolekcji Light Union, która została zaprezentowana przez telewizję CNN w programie „Made in Poland”, opisującym polskie zjawiska innowacyjne. W 2017 roku na Europejskim Kongresie Gospodarczym otrzymała tytuł Wizjoner przyznawany przez „Dziennik Gazeta Prawna”. W kwietniu 2024 roku jej kolekcja Powiązana Rzeczywistość (PR) była prezentowana w ramach New European Bauhaus w Brukseli. W maju 2024 roku obrazy z serii PR były wystawione w Gdańskiej Galerii Miejskiej..