Najwyraźniej były premier przeżywa teraz ciężkie dni. I to w pełni zasłużone. A wszystko to związane z niedawnymi bliskimi współpracownikami: Pawłem S. i Michałem K. i „interesami” jakie robiła Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych.
Chcesz czytać więcej wewnętrznych informacji ze świata polityki i mediów? Prosimy o obserwowanie naszego profilu na Facebooku oraz na Twitterze. Proszę o lajkowanie i podawanie dalej naszych wpisów - w ten sposób możemy zrobić dla Ciebie więcej. |
– Za czasów PiS władze zawarły z twórcą marki odzieżowej Red is Bad swoisty sojusz, służący wyprowadzaniu publicznych pieniędzy na nieopisaną dotąd skalę […] dla ekipy (b. premiera Mateusza) Morawieckiego przedsiębiorca stał się dostawcą wszystkiego – od sprzętu ochronnego w pandemii po agregaty prądotwórcze podczas wojny – podał portal Onet.
Dokładniejsza była prokuratura. – Z materiału dowodowego wynika podejrzenie, iż Paweł S. po uzgodnieniu z urzędnikami RARS nielegalnych działań stanowiących przekroczenie uprawnień, doprowadził do zawarcia z agencją szeregu umów na dostawę agregatów prądotwórczych. W sumie podmiot reprezentowany przez Pawła S. uzyskał z RARS środki pieniężne w kwocie co najmniej 242.575.688 zł – napisano w komunikacie.
Nic więc dziwnego, iż całą PiS-aferę dosadnie skomentował Donald Tusk. – Do premiera Morawieckiego zaczyna właśnie docierać, co znaczy „Red is bad”. I dla kogo – napisał w mediach społecznościowych szef rządu. Mając całkowitą rację.
Do premiera Morawieckiego zaczyna właśnie docierać, co znaczy „Red is bad”. I dla kogo.
— Donald Tusk (@donaldtusk) October 31, 2024
Zaczyna do docierać choćby na Nowogrodzką, skoro Kaczyński nie bierze już pod uwagę startu Morawieckiego w wyborach prezydenckich.