Potężna wpadka propagandy PiS. Kaczyński we własnej pułapce narracji

2 dni temu

Kiedy PiS rzuca w przestrzeń publiczną do bólu przewidywalny frazes o „osobistej zemście” Waldemara Żurka – dziś ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego – to wiadomo jedno: Jarosław Kaczyński nie przewidział takiego scenariusza. To klasyczna metoda obronna PiS – kiedy brakuje argumentów, sięgają po tanie insynuacje. Brzmi to groteskowo i śmiesznie, ośmieszając Kaczyńskiego do bólu.

Bo po pierwsze – PiS nie powinno w ogóle używać słowa „zemsta”, mając w swoich szeregach Zbigniewa Ziobrę. To on, jako minister sprawiedliwości, uczynił z prokuratury narzędzie do realizacji własnych politycznych i osobistych porachunków. To on nadużywał władzy, by niszczyć przeciwników – od sędziów, przez prokuratorów, po zwykłych obywateli. Stąd każda sugestia PiS, jakoby Żurek miał działać z podobnych pobudek, brzmi jak ponury żart. Chyba iż to celowe – może ktoś w obozie PiS chce pogrążyć Ziobrę jeszcze bardziej, przypominając wszystkim jego metody. Tyle iż to przez cały czas człowiek, który – mówiąc wprost – potrafi być przerażająco mściwy.

Po drugie – partia, która w swojej nazwie ma „Prawo i Sprawiedliwość”, ale w swoich szeregach głównie aferzystów i osób z zarzutami prokuratorskimi, powinna przynajmniej udawać skruchę. W normalnym państwie polityk z takim bagażem afer nie miałby odwagi mówić o moralności, a już na pewno nie oskarżałby innych o „zemstę”. PiS od lat zachowuje się jednak jak polityczna grupa rekonstrukcyjna mafii – chroni swoich, atakuje wszystkich innych i nigdy nie przyznaje się do winy.

Po trzecie – oisowski przekaz dnia jest tak głupi i przewidywalny, iż można go rozpisywać z wyprzedzeniem na kilka tygodni. „Zemsta”, „polowanie na czarownice”, „atak na opozycję” – te hasła PiS mieli w kółko. Poza ich małym, własnym twardym elektoratem już nikt nie daje się na to nabrać.

Kiedy Żurek wyśle kilku pisowców do więzienia, zacznie się panika i masowe ucieczki na Węgry.

Idź do oryginalnego materiału