W 2020 roku służby specjalne rządu PiS przeprowadziły spektakularną akcję przeciwko Romanowi Giertychowi – znanemu adwokatowi, byłemu wicepremierowi i zagorzałemu przeciwnikowi Jarosława Kaczyńskiego. Oficjalnie chodziło o śledztwo w sprawie rzekomego wyprowadzenia pieniędzy ze spółki Polnord, ale dziś wiemy, iż cała operacja miała też drugie dno: medialne. Realnym celem był jednak Donald Tusk.
Według ustaleń „Wyborczej”, Centralne Biuro Antykorupcyjne współpracowało wtedy z TVP, by z akcji zrobić głośne widowisko. Do Rzymu, gdzie Giertych z żoną ma dom, wysłano ekipę TVP z dziennikarzem Cezarym Gmyzem – znanym z sympatii do PiS. W dokumentach rozliczeniowych jego wyjazdu jak czarno na białym widnieje cel: „Przeszukanie willi Romana Giertycha”. Kiedy polscy agenci wraz z włoskimi karabinierami weszli do domu Giertychów, Gmyz był już na miejscu, gotowy do transmisji.
Chwilę później w TVP Info pojawiły się relacje „na żywo”, nagrania z drona i dramatyczne paski o „zabezpieczonych dokumentach”.
W rzeczywistości nic sensacyjnego nie znaleziono. Co więcej – okazało się, iż CBA wprowadziło włoską policję w błąd, pisząc, iż Giertych został aresztowany, choć nigdy do tego nie doszło. Włosi poczuli się oszukani i przerwali współpracę. Polskie sądy w kolejnych latach uznały całą operację za polityczną i „oczywiście bezzasadną”. Sam Giertych został oczyszczony z zarzutów, a państwo musiało mu wypłacić odszkodowanie.
Za kulisami operacji stał funkcjonariusz CBA Artur Chodziński – wcześniej dziennikarz, później jeden z najbardziej zaufanych ludzi ówczesnego kierownictwa służb, czyli Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. To on dowodził akcją, której nazwano kryptonimem „Okser”. Dziś jego nazwisko pojawia się ponownie w kontekście śledztwa dotyczącego nielegalnego użycia systemu szpiegowskiego Pegasus wobec przeciwników PiS.
W tle przewija się też wątek Cezarego Gmyza, który w tamtym czasie był jednym z dziennikarzy mających dostęp do tajnych materiałów z CBA. Według byłego agenta Tomasza Kaczmarka, znanego jako „agent Tomek”, kierownictwo służb celowo przekazywało takie materiały lojalnym wobec PiS mediom, by oczerniały przeciwników politycznych.
Po latach sprawa wraca jak bumerang. Operacja, która miała pogrążyć Giertycha, skończyła się kompromitacją służb i mediów rządowych. Włoska policja odcięła się od współpracy, polskie sądy uniewinniły podejrzanych, a opinia publiczna dowiedziała się, iż cały spektakl został sfinansowany z publicznych pieniędzy. Zamiast śledztwa antykorupcyjnego powstał telewizyjny thriller, w którym służby, politycy i media PiS odegrali role reżyserów, operatorów i narratorów własnej propagandy.
Najciekawszy wątek dotyczy jednak prawdziwych powodów operacji – Giertych był tylko elementem całości. Prawdziwy cel to Donald Tusk, którego Kaczyński rozkazał zniszczyć wszelkimi metodami. Giertych, adwokat Tuska, miał stanowić tylko krok w stronę premiera. Nie udało się – nie znaleziono nic.
Dlatego CBA trzeba zlikwidować. To realnie jest pisowska służba specjalna. Odpowiednik KGB, wycelowane we wrogów wewnętrznych.

                                                    18 godzin temu
                    














