Potężna awantura w studio. Tak polityczka PiS broniła podejrzanych kontaktów Nawrockiego

2 tygodni temu
Sposób, w jaki Anna Gembicka z PiS broniła podejrzanych kontaktów kandydata PiS na prezydenta, Karola Nawrockiego, wzbudził oburzenie w studiu radiowym. To, co powiedziała posłanka, spotkało się też z ostrą reakcją prowadzącego audycję Andrzeja Stankiewicza.


Jednym z najgorętszych tematów ostatnich dni jest tajemniczy raport opisujący kontakty Karola Nawrockiego (kandydata PiS na prezydenta) z kibolami, nazistami i przestępcami. Raport był też omawiany podczas prowadzonego przez Andrzeja Stankiewicza programu "7. Dzień Tygodnia w Radiu ZET".

Kontaktów Nawrockiego w dość osobliwy sposób próbowała bronić Anna Gembicka. To posłanka PiS, która niedawno dołączyła do wyborczego sztabu Nawrockiego.

Anna Gembicka z PiS tak broniła Nawrockiego. W studio doszło do awantury


– Karol Nawrocki nie odpowiada za życie ludzi, którzy przychodzą na różne uroczystości historyczne czy państwowe. Każdy z nas, posłów, uczestniczy w wielu różnych uroczystościach, na które przychodzą tysiące osób. Gdybyśmy my mieli teraz tłumaczyć się za przeszłość każdej z tych osób, przyzna pan redaktor, iż to jest śmieszne – stwierdziła polityczka.

– To tak jak ja bym powiedziała, iż pani poseł Kluzik-Rostkowska ma powiązania z gangsterami i grupami przestępczymi, bo zna się z Kingą Gajewską, której ojciec i jego bracia mają taką, a nie inną przeszłość. To są tego typu zarzuty – wypaliła w pewnym momencie Gembicka.

Jej słowa wywołały spore oburzenie w studiu. Przypomnijmy: Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymała ostatnio Olgierda L. Jego nazwisko przewija się ostatnio w kontekście znajomości z Karolem Nawrockim, kandydatem PiS na prezydenta.

Olgierd L. to "gangster skazywany m.in. za sutenerstwo i brutalne pobicia, jeden z najbardziej znanych swego czasu polskich neonazistów, a w tej chwili członek gangów motocyklowych", czytamy w raporcie o podejrzanych znajomościach Nawrockiego.

Prawicowe media już od kilku tygodni zachłystują się natomiast historią ojca posłanki Gajewskiej z KO, który w latach 80. miał być oskarżony o tuszowanie zbrodni dokonanej przez jego brata. Postępowanie karne przeciwko niemu zostało umorzone na mocy tzw. ustawy abolicyjnej z 1986 roku.

Sprawa Gajewskiej jest "grzana" po prawej stronie sceny politycznej, wiele osób próbuje też uderzać w jej męża Arkadiusza Myrchę. I chociaż tytuły typu "Brat ojca posłanki przestępcą" albo "Brat teścia posła zabił człowieka" brzmią lekko absurdalnie, to niektórych wzburzą. Oczywiście nikt normalny nie pochwala zbrodni, ale wiązanie z nią posłanki jest dość dziwne. Dodajmy tylko, iż urodziła się w roku 1990.

Wróćmy jednak do Karola Nawrockiego i posłanki Gembickiej. Jej słowa wywołały oburzenie zaproszonych do studia polityków.

– Protestuję! – odrzekła zaczepiona Joanna Kluzik-Rostkowska.

– Powiedziałam, iż to byłoby głupie porównanie – usiłowała się bronić posłanka PiS.

– Jest głupie. Proszę się z tego wycofać! – nie odpuszczała posłanka KO.

– Bez takich porównań. Panie redaktorze, pan prowadzi tę audycję, padło naprawdę niegodne porównanie – wtrącił się Robert Biedroń.

– o ile jest kontrowersyjna przeszłość rodziny Kingi Gajewskiej, to Joanna Kluzik-Rostkowska nie zna członków jej rodziny. Nie spotkała się z nimi – takimi słowy usiłował uspokoić sytuację Andrzej Stankiewicz.

Posłanka Gembicka dodała jeszcze, iż Karol Nawrocki nie musi się tłumaczyć, a "w raporcie nic nie ma". Lansowała teorię, wedle której szef IPN spotykał różnych ludzi podczas resocjalizacji więźniów, których chciał zainteresować sportem i historią.

Idź do oryginalnego materiału