Skandal w PiS.
W wywiadzie dla dziennika „Fakt” poseł PiS Edward Siarka odniósł się do doniesień TV Republika, które sugerowały, iż doznał udaru krótko po nałożeniu na niego kary przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię.
Kara ta była związana z jego okrzykami „morderca” skierowanymi pod adresem Romana Giertycha podczas obrad Sejmu.
Siarka stanowczo zaprzeczył tym informacjom, określając je jako kłamstwo.
Wyjaśnił, iż w czasie awantury z Giertychem w Sejmie w ogóle go tam nie było, ponieważ wcześniej przeszedł zabieg medyczny i przebywał na zwolnieniu lekarskim.
Podkreślił, iż nie ma żadnego związku między jego stanem zdrowia a wydarzeniami w Sejmie, w tym nałożoną karą.
Siarka wyraził oburzenie na te, jego zdaniem, nieprawdziwe doniesienia, zaznaczając, iż czuje się dobrze i nie przebywa w szpitalu.
Dodał również, iż nie zamierza dodatkowo prostować tych informacji, uznając je za próbę manipulacji.
Jak wskazuje „Fakt” Siarka owszem dostał karę – ale za krzyczenie podczas obrad Sejmu „kula w łeb” – i miało to miejsce w lutym.
20 lutego, po wypowiedzi na sali plenarnej posła Zbigniewa Ziobry, iż „Donald Tusk pójdzie siedzieć”, poseł Edward Siarka krzyknął: „kula w łeb”.
Za ten czyn Prezydium Sejmu zdecydowało, iż Siarka straci jedną drugą uposażenia na 3 miesiące oraz zostanie złożone zawiadomienie do prokuratury w jego sprawie.