Przemysław Czarnek, poseł Prawa i Sprawiedliwości (PiS), po raz kolejny udowodnił, iż dla niego i jego partyjnych kolegów moralność i przyzwoitość to pojęcia czysto teoretyczne.
W radiowej „Trójce” Czarnek stanął w obronie Karola Nawrockiego, kandydata na prezydenta, którego sprawa drugiego mieszkania wywołała kontrowersje. Nawrocki ogłosił, iż przekaże kawalerkę organizacji charytatywnej, co Czarnek przedstawia jako akt „przyzwoitości”. „Zadaję pytanie wszystkim państwu: czy ktokolwiek z państwa przekazał swoje mieszkanie, które jest Państwa własnością, na cele charytatywne, po to żeby każdy, kto jest bezdomny albo grozi mu bezdomność, mógł w nim mieszkać przez następne kilkadziesiąt lat?” – pytał Czarnek. Te słowa, choć pozornie szlachetne, są w ustach Czarnka żenującą próbą wybielenia podejrzanych działań Nawrockiego i dowodem na jego własną hipokryzję.
Czarnek, zamiast zmierzyć się z zarzutami wobec Nawrockiego, wybiera tani populizm. Sławomir Mentzen, kandydat Konfederacji, nazwał działania Nawrockiego „całkowicie obrzydliwymi”, wskazując na niejasności wokół posiadania mieszkania i jego przeznaczenia. Zamiast rzeczowej odpowiedzi, Czarnek ucieka w protekcjonalny ton: „Sławku, opanuj się. Sławku, opanuj się” – mówi w „Trójce”, traktując Mentzena jak dziecko, które rzekomo „pomyślał, iż to jest ten moment” do politycznego ataku. Taka retoryka to klasyczny chwyt Czarnka – unika meritum, sprowadzając dyskusję do personalnych wycieczek. „Karol Nawrocki zyska na tym, bo to nie jest afera, tylko pokaz przyzwoitości” – twierdzi Czarnek. Przyzwoitość? W ustach człowieka, który jako minister edukacji siał nienawiść wobec mniejszości i promował nacjonalistyczną indoktrynację, to słowo brzmi jak ponury żart.
Sprawa mieszkania Nawrockiego budzi poważne wątpliwości. jeżeli kawalerka rzeczywiście była jego własnością, dlaczego dopiero pod presją opinii publicznej postanowił przekazać ją na cele charytatywne? Mentzen słusznie wskazuje, iż takie gesty wyglądają na desperacką próbę ratowania wizerunku, a nie autentyczną dobroczynność. Czarnek jednak woli odwracać kota ogonem, sugerując, iż Mentzen „poczuł krew” i chce ugrać punkty w kampanii wyborczej: „Jak spadnie Nawrockiemu o 6 p.p., a mi urośnie o 6 p.p., to będę w II turze” – analizuje. Ta cyniczna kalkulacja pokazuje, iż Czarnek bardziej interesuje się politycznymi rozgrywkami niż uczciwym rozliczeniem sprawy. „Sławek Mentzen niepotrzebnie się podjarał, jak to się mówi w żargonie młodzieżowym” – dodaje, próbując bagatelizować zarzuty. To typowe dla Czarnka – zamiast zmierzyć się z problemem, woli ośmieszać krytyków.
Czarnek, broniąc Nawrockiego, staje się symbolem moralnego upadku PiS. To człowiek, który jako minister edukacji zasłynął z homofobicznych wypowiedzi i prób narzucenia szkołom ideologii partyjnej, a teraz śmie mówić o „przyzwoitości”. Jego rządy w resorcie były pasmem skandali – od dyskryminujących programów nauczania po ignorowanie praw uczniów i nauczycieli. „Czarnek to człowiek, który przyzwoitość zastąpił partyjną lojalnością” – mógłby powiedzieć Tusk, odnosząc się do podobnych spraw (parafraza na podstawie narracji opozycji). Obrona Nawrockiego, który jest uwikłany w niejasne interesy, tylko potwierdza, iż dla Czarnka liczy się tylko obrona „swoich”, niezależnie od ich przewin.
Sprawa mieszkania Nawrockiego to nie jedyny przykład, gdzie Czarnek pokazuje swoją hipokryzję. Jego wcześniejsze działania jako polityka PiS – od popierania ataków na niezależność sądownictwa po wspieranie upolitycznienia mediów publicznych – dowodzą, iż jest gotów poświęcić wszelkie zasady dla partyjnych interesów. Broniąc Nawrockiego, Czarnek nie tylko wybiela jego postępowanie, ale też pokazuje, iż PiS nie ma zamiaru rozliczać własnych błędów. „To nie afera, to przyzwoitość” – te słowa Czarnka są kpiną z uczciwości i przejrzystości, których Polacy oczekują od polityków. Czarnek, zamiast stać po stronie prawdy, woli stać po stronie partyjnego kolegi, choćby jeżeli oznacza to dalsze pogrążanie PiS w bagnie skandali.