Prezydent elekt Karol Nawrocki w swoich ostatnich wypowiedziach zdaje się stawiać na emocje zamiast na fakty, ujawniając oblicze typowego populisty.
Jego słowa, takie jak „Nie zamierzam jako prezydent tolerować tego, iż Niemcy chcą załatwiać swoje sprawy, stawiając na szali bezpieczeństwo naszych kobiet i dzieci” – opublikowane w środę, 2 lipca 2025 roku, na profilu jego sztabu na X – brzmią chwytliwie, ale brakuje im głębi i konkretów. Nawrocki, zamiast proponować realne rozwiązania, gra na strachu i nacjonalistycznych sentymentach, co stawia pod znakiem zapytania jego umiejętności pełnienia roli prezydenta w sposób odpowiedzialny.
Jego retoryka wobec polityki migracyjnej UE i rzekomego zagrożenia ze strony Niemiec jest klasycznym przykładem populizmu. Oskarżając Niemcy o wykorzystywanie Polski do własnych celów, Nawrocki pomija fakt, iż kryzys migracyjny jest problemem wspólnotowym, wymagającym współpracy, a nie jednostronnych oskarżeń. Twierdzenie, iż Niemcy „stawiają na szali bezpieczeństwo naszych kobiet i dzieci”, to chwytliwy slogan, który ma wzbudzić emocje, ale nie znajduje poparcia w danych. Brakuje tu analizy, jak duża jest skala nielegalnej migracji przez granicę polsko-niemiecką czy jakie działania konkretnie podjąłby jako prezydent, by ją zatrzymać. Zamiast tego serwuje ogólniki, które mają schlebiać tym, którzy już i tak podzielają jego poglądy.
Kolejnym dowodem na populistyczną postawę jest jego poparcie dla tzw. patroli obywatelskich, w tym Ruchu Obrony Granic (ROB) Roberta Bąkiewicz. W rozmowie z Polsat News podziękował osobom zaangażowanym w te akcje, co można odebrać jako próbę zjednania sobie radykalnej części społeczeństwa. Tego typu grupy, choć motywowane troską o granice, często działają poza prawem i podburzają nastroje, co wymaga od przywódcy państwa stanowczej reakcji, a nie pochwał. Nawrocki, zamiast wzywać do współpracy z legalnymi strukturami, jak Straż Graniczna, zdaje się legitymizować samowolę, co świadczy o jego oportunizmie, a nie o trosce o bezpieczeństwo.
Zapowiedź zwołania Rady Gabinetowej po zaprzysiężeniu 6 sierpnia w sprawie sytuacji na granicy z Niemcami również brzmi bardziej jak gest polityczny niż realny plan. „Sytuacja w moim uznaniu jest dramatyczna, nie będę wobec niej obojętny” – oświadczył, ale brak tu szczegółów, jak zamierza rozwiązać problem. Czy będzie naciskał na UE? Czy zaproponuje nowe regulacje? Bez konkretów jego słowa to puste deklaracje, typowe dla populistów, którzy obiecują wiele, ale nie dostarczają rozwiązań. Rady Gabinetowe to narzędzie konsultacyjne, a nie magiczna różdżka – bez jasnej strategii mogą być jedynie pokazówką.
Nawrocki zdaje się budować swoją pozycję na prostych podziałach: my kontra oni, Polska kontra Niemcy, obywatele kontra elity UE. To strategia, która działa w kampanii, ale nie w rządzeniu. Prawdziwy lider szuka kompromisu i współpracy, a nie eskaluje konflikty dla poklasku. Jego poparcie dla Bąkiewicz i ROB, zamiast dialogu z rządem, sugeruje, iż bardziej zależy mu na roli trybuna ludowego niż na roli prezydenta, który scala naród.
Nawrocki ujawnia się jako populista, który zamiast merytoryki stawia na emocje i proste odpowiedzi. Jego ataki na Niemcy i pochwały dla kontrowersyjnych patroli to dowód na brak wizji, a nie na siłę przywództwa. Polska potrzebuje prezydenta, który rozwiąże problemy, a nie podgrzewa konflikty dla własnych korzyści. jeżeli Nawrocki nie zmieni kursu, jego prezydentura może być jedynie spektaklem, a nie służbą.