Tak zwany fundusz kościelny, to stara i niekończąca nie pieśń hańby, a w zasadzie od lat powtarzany refren, w którym obiecuje się jego likwidację, lub poważną reformę, a co nigdy nie nastąpiło i długo prawdopodobnie nie nastąpi. Właśnie, jeżeli dobrze zrozumiałem przekaz, odbyła się jakaś kolejna runda, związana z tym, iż pan Amisz, nota bene minister nie obrony, powiedział, iż ten jebany fundusz trzeba reformować, a on jest zwolennikiem nie tyle likwidacji, co zastąpienia go powszechnym opisem podatkowym. To ponoć rozwiązanie, które funkcjonuje w wielu krajach i się sprawdza.
Jeśli, dowodzi dalej Amisz, weźmie się pod uwagę liczebność populacji polskich wiernych, no to wychodzi na to, iż kościelne zboki i nieroby będą mieli kasy po kokardę.
Z pewną rezerwą o pomyślę Amisza i istocie funkcjonowania samego fundusz wypowiedział nie biskup Polak (to nie ksywka, to jego nazwisko), który uważa, iż nad reformą funduszu to ONI mogą nie zastanowić, natomiast nie są gotowi na jego likwidację. Mnie to centralnie jebie, czy oni są na coś gotowi, czy może niekoniecznie, nie mniej wcale mnie nie jebie i nie jest mi obojętne, iż wagon kasy z naszych podatków przez cały czas idzie na utrzymanie tej hołoty.
Mają skurwiele dziesiątki tysięcy hektarów, czeszą z tego ogromną kasę, którą lokują w pałacach, drogich samochodach, ekskluzywnych zegarkach i biżuterii, a w związku z tym nie stać ich na płacenie podatków, oraz opłacanie sobie składki emerytalnej i zdrowotnej. To my musimy ich utrzymywać. Pierdolone biedaki!
I jeżeli ten cały Polak, urodzony w Inowrocławiu, więc może rzeczywiście Polak, mówi mi tu, iż oni nie są gotowi, no to ja mówię, iż to oni mają problem. Jak go rozwiążą nie bardzo mnie to obchodzi, byleby tylko nie szli na zasiłek dla bezrobotnych, bo są od nich bardziej potrzebujący. Natomiast nie miał bym nic przeciwko temu, żeby się na Polskie obrazili i wyjechali. Czym szybciej tym lepiej. Spierdalajcie koledzy, mało kto po was tu będzie płakał, a i dzieci mniejszy będą przeżywały stress. Żadnego klechy w okolicy, zdecydowanie mniejsza szansa na gwałt.
Natomiast co do pomysłu Kosiniaka, to bardzo proszę, kto chce niechaj odpisuje, ale podkreślam: KTO CHCE! A jasno to nie zostało zdefiniowane. Więc prosiłbym pana Amisza o sprecyzowanie. Czy odpis będzie dobrowolny, czy może będzie obowiązkowy, ściągany pod przymusem, czy się komu to podoba czy nie, tylko dlatego, iż w jakiejś zapleśniałej kościelnej księdze figuruje się jako ochrzczony i tak dalej, choć z tą szemraną instytucją, od lat wielu nie ma się nic wspólnego. To istotna informacja, porządkująca moją wiedzę i wprowadzająca mnie w odpowiedni nastrój. Nie chce kolejnego obowiązkowego abonamentu i nie mam zamiaru go płacić.