Polskie rodziny dostają dziś rachunki za prąd, od których włosy stają dęba. Matki rezygnują z wakacji dla dzieci, emeryci liczą każdy grosz, a przedsiębiorcy tną koszty, żeby nie upaść. I w tym wszystkim na scenę wychodzi Karol Nawrocki – uzurpator i zdrajca polskich interesów, który bez mrugnięcia okiem kłamie, iż odnawialne źródła energii nie obniżają cen prądu.
To jest kłamstwo tak bezczelne, jak propaganda PRL-u i tak niebezpieczne, jak brednie Putina. Bo fakty są oczywiste: wiatraki, fotowoltaika, elektrownie wodne – to dziś najtańszy prąd. Najdroższy jest węgiel, który PiS przez lata wpychał Polakom jak truciznę w ładnym opakowaniu. Nawrocki nie tylko kłamie – on obraża inteligencję narodu. Wmawia ludziom, iż drogie jest tanie, a tanie drogie. To logika rodem z Moskwy, która boi się, iż Polska stanie się energetycznie niezależna. Bo kiedy Polska stawia na wiatr i słońce, Rosja traci miliardy. Gdy Polska trzyma się węgla jak było za PiS – Putin otwierał szampana.
Dlatego właśnie Nawrocki brzmi dziś jak rzecznik Kremla w garniturze. Nie broni polskich rodzin, tylko interesów tych, którzy chcą, żeby Polacy płacili więcej i byli słabi.
Polskie rodziny płaczą, bo zamiast tańszego prądu mają rachunki większe niż pensje. A uzurpator Nawrocki stoi przed kamerami i powtarza swoje brednie, jakby recytował kartkę dostarczoną z Moskwy.
Historia oceni go jednoznacznie: zdrajca interesu narodowego, który zamiast prawdy wybrał kłamstwo, a zamiast Polski – Rosję. Zdrajca polskich rodzin. Zdrajca interesu naszego kraju.