Polski sędzia uciekł na Białoruś

1 tydzień temu

Sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt, który dał się poznać jako uczestnik „afery hejterskiej” w ministerstwie sprawiedliwości, poprosił wczoraj władze Białorusi o „opiekę i ochronę”. Ogłosił także, iż zrzeka się funkcji polskiego sędziego.

Prokuratura Krajowa wszczyna w związku z tym śledztwo z paragrafu o szpiegostwo, a ABW kontrolę, do jakich ściśle tajnych informacji miał dostęp jako sędzia.

Prośba o azyl polityczny miałaby być wynikiem sprzeciwu sędziego wobec polityki Polski w stosunku do Białorusi i Rosji, a także — jak powiedział podczas wczorajszej (6 maja) konferencji prasowej w Mińsku zorganizowanej przez agencję BiełTA — oceny, iż polskie władze, pod wpływem USA i Wielkiej Brytanii, prowadzą kraj do wojny. Warszawski sędzia wyrażał również podziw dla stanu wolności na Białorusi i powiedział, iż chce tam odpocząć.

BiełTa: Za swoją postawę polityczną był prześladowany i zastraszany

„Ze względu na niezgodę na politykę i działania władz został zmuszony do opuszczenia Polski i w tej chwili przebywa na Białorusi. Za swoją niezależną postawę polityczną był prześladowany i zastraszany” — przekazała białoruska agencja prasowa dodając, iż Szmydt przyjechał do Białorusi, by przekazać prawdę o tym, co dzieje się w Polsce.

„Wiem, jak działają media na Zachodzie, wiem, jak działają w Polsce. Jestem pewien, iż zrobią ze mnie szpiega lub narkomana. Zrobią ze mnie człowieka, który ma długi, który zostawił żonę. Niech próbują. Jestem na to gotowy. Mam nadzieję, iż tutaj ludzie dowiedzą się, kim naprawdę jestem”, cytuje słowa Szmydta BiełTA.

Na portalu X sędzia Szmydt opublikował pismo skierowane do prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego, w którym wyjaśnia powody swojej decyzji.

„Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczpospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej. Czyn ten też jest wyrazem protestu przeciwko działaniom zmierzającym do wprowadzenia mojego Kraju do bezpośredniego konfliktu zbrojnego z Republiką Białorusi i Federacji Rosyjskiej”, napisał.

Rzecznik NSA Sylwester Marciniak poinformował jednak, iż do sądu dotychczas nie wpłynęło żadne pismo ws. zrzeczenia się funkcji przez Tomasza Szmydta.

– Z informacji medialnych wynika, iż osoba ta złożyła oświadczenie o zrzeczeniu się urzędu, a ambasada białoruska ma je przekazać — powiedział.

Bodnar: Absolutnie przerażające słowa

— Zaczynamy żyć w zupełnie innej rzeczywistości, w której przepisy z tej części Kodeksu karnego, która była rzadko używana, ten art. 130, który mówi o zarzucie szpiegostwa, zaczynają być coraz częściej używane — powiedział minister sprawiedliwości Adam Bodnar w TVN24 komentując ucieczkę polskiego sędziego. Wypowiedź Szmydta w Mińsku, to w ocenie ministra „absolutnie przerażające słowa”.

Szef resortu sprawiedliwości zwrócił uwagę, iż Tomasz Szmydt jest sędzią, który orzekał w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w wydziale ds. informacji niejawnych i rozstrzygał w sprawach dotyczących przyznawania certyfikatów bezpieczeństwa.

— Nie wiemy, jakie informacje posiadał i od kiedy. Dobrze, iż ABW wszczęło postępowanie, podobnie jak Prokuratura Krajowa — ocenił Bodnar.

Kancelaria Prezydenta: Zdradę trzeba nazwać zdradą

— To zdrada państwa. Zdradę trzeba nazywać zdradą — stwierdzili wczoraj zgodnie prezydencka minister Grażyna Ignaczak–Bandych i szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek.

Ignaczak–Bandych podkreśliła przy tym, iż Tomasz Szmydt zajmował się m.in. sprawami poświadczeń bezpieczeństwa najwyższego stopnia. Według niej sprawę powinny wyjaśnić związku z tym odpowiednie służby.

– Drobiazgowa analiza należy się całej opinii publicznej – podkreśliła w rozmowie z PAP.

Natomiast szef gabinetu prezydenta zwrócił uwagę w TVN, iż nie wiadomo, jaką prawdziwą rolę pełnił ten sędzia w przeszłości i podkreślił, iż do tej sprawy trzeba podchodzić „odpowiedzialnie”.

Prezydencki minister zauważył także, iż nie jest to ani pierwszy, ani ostatni zdrajca na świecie, a „w krajach zachodniej demokracji bywali ludzie ulokowani dużo wyżej niż ten pan”.

— Trzeba wyciągać wnioski. Polska pozostało młodą demokracją, musimy cały czas poprawiać procedury — podkreślił.

Mastalerek przewiduje też, iż im dłużej będzie trwała pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę i im bardziej skomplikowana będzie sytuacja Rosji, „tym więcej instrumentów Rosja będzie używała”.

— Zwłaszcza iż szkołę wywiadu ma bardzo rozbudowaną — ocenił szef gabinetu prezydenta.

Poinformował przy tym, iż KPRP pozostaje w kontakcie z Naczelnym Sądem Administracyjnym ws. formalnych procedur dotyczących zakończenia pracy sędziego-uciekiniera w polskim wymiarze sprawiedliwości.

Polscy obserwatorzy nie wykluczają, iż Szmydt zdradził dużo wcześniej i od dawna mógł być białoruskim lub rosyjskim szpiegiem. W warszawskim sądzie orzekał on bowiem m.in. w sprawach, w których osoby, którym Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego odmówiła dostępu do informacji niejawnych, odwoływały się do sądu.

Afera hejterska

Sędzia Tomasz Szmydt kojarzony był z tzw. „aferą hejterską”, którą w 2019 roku ujawnił Onet. Była to kampania grupy osób w resorcie sprawiedliwości mającą na celu kompromitację sędziów krytykujących reformy PiS prowadzone w wymiarze sprawiedliwości.

Dyskredytując wybranych sędziów członkowie zespołu ówczesnego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka wymieniali się pomysłami w mediach społecznościowych, posługując się m.in. komunikatorem WhatsApp.

Mający do należeć do tej grupy sędzia był wtedy mężem Emilii Szmydt, znanej internetowej hejterki „małej Emi”, która później stała się sygnalistką, przyczyniając się do ujawnienia szczegółów „afery hejterskiej”.

Idź do oryginalnego materiału