Do 30 listopada rosyjscy dyplomaci z konsulatu w Poznaniu opuszczą terytorium Polski, otrzymali już nakaz opuszczenia naszego kraju - poinformował w poniedziałek rzecznik MSZ Paweł Wroński. Jak dodał, również do końca listopada strona rosyjska musi opuścić budynek w Poznaniu.
W miniony wtorek minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski poinformował o wycofaniu zgody na funkcjonowanie Konsulatu Generalnego Rosji w Poznaniu. Argumentował, iż Federacja Rosyjska prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie i wojnę hybrydową przeciwko Zachodowi, w tym przeciwko Polsce. Sikorski poinformował, iż jako minister spraw zagranicznych dysponuje informacjami, iż za próbami dywersji w Polsce i w krajach sojuszniczych stoi Rosja.
"Skomplikowana operacja"
Wroński powiedział dziennikarzom, iż odbyły się "techniczne rozmowy między stroną polską a rosyjską dotyczące funkcjonowania konsulatu w Poznaniu". "Konsulat otrzymał termin do 30 listopada na opuszczenie tego budynku (w Poznaniu - red.)" - poinformował rzecznik MSZ, który towarzyszy Sikorskiemu w wizycie w Holandii.
Zaznaczył, iż zakończenie funkcjonowania konsulatu "to dosyć skomplikowana operacja". "Trzeba wywieźć różnego rodzaju rzeczy i różne instalacje" - dodał.
Persona non grata
"Dyplomacji rosyjscy otrzymali nakaz opuszczenia kraju, są uznani za persony niepożądane na terenie Rzeczypospolitej Polskiej. Staramy się tę sprawę przeprowadzić w sposób cywilizowany, dając równocześnie wyraźny znak stronie rosyjskiej, iż pewne działania na terenie Polski są nietolerowane" - podkreślił rzecznik MSZ.
Dopytywany, kiedy z Poznania wyjedzie trzech rosyjskich dyplomatów odparł, iż "do 30 listopada ich już w Polsce nie będzie". "Nie będziemy podawali dokładnej daty, kiedy poszczególna osoba będzie wyjeżdżać" - zaznaczył Wroński.
Rosyjski konsulat w Poznaniu powstał w 1946 r. na mocy porozumienia między ambasadą Związku Radzieckiego a Ministerstwem Spraw Zagranicznych PRL. Konsulat zawiesił działalność w 1948 r. i został ponownie otwarty w 1960 r. 11 lat później, czyli w 1971 r. został przekształcony w konsulat generalny.
PAP