Nawet w małych miejscowościach, gdzie jeszcze niedawno PiS wygrywał każde wybory, atmosfera jest dla Kaczyńskiego niekorzystna. Dlatego na spotkania z prezesem są przywożeni ludzie sprowadzani z innych miast i starannie wyselekcjonowani. Na wsi, kogo zapytać, już nie mówi iż chociaż coś dali, tylko przeklina drożyznę i brak węgla. Efekt PiS oddziałuje na ludzi coraz mocniej.
Większość polskiego społeczeństwa już rozumie, iż PiS zniszczył kraj w stopniu nieprawdopodobnym a hasło Polska w runie to program wyborczy Kaczyńskiego. Ten życiowy nieudacznik, nie mający rodziny, nie posiadający dzieci, który całe życie strawił na niszczeniu, nie potrafi nic zbudować. To tylko ocena, ale ocena faktów.
PiS nie zrealizował żadnego ze swoich programów – choćby przekopu Mierzei Wiślanej nie potrafi zrobić dobrze, bo okazuje się, iż statek utknie na mieliźnie i nie może płynąć dalej jak tylko przez kanał i z powrotem. Milion samochodów elektrycznych to kłamstwa i bzdury a dobrobyt w Polsce dotyczy tylko działaczy PiS, nikogo więcej.
Sytuacja jest więc tragiczna. Polska się jednak obudziła. „J***ć PiS” widać wszędzie, choćby po wsiach. Kaczyński co tydzień żąda więcej ludzi do ochrony a część działaczy myśli o ucieczce z Polski.
A na drzewach zamiast liści… skandowano kiedyś za komuny. Możliwe, iż to hasło niedługo do Polski wróci. Zrozpaczeni zmarznięci ludzie, nie mający węgla, nie będą czekać. Przyjadą po Kaczyńskiego.