Na polskim wybrzeżu rozpoczęła się rewolucja infrastrukturalna na skalę, jakiej kraj nie widział od dekad. Eksperci porównują obecny rozmach do boomu inwestycyjnego na Górnym Śląsku w latach 70. W budowie są gigantyczne farmy wiatrowe, nowe terminale portowe, strategiczne drogi i linie kolejowe, a na horyzoncie majaczy już pierwsza polska elektrownia jądrowa. Stawką są miliardy złotych, nowa pozycja gospodarcza Polski w Europie i choćby 10 tysięcy nowych miejsc pracy. To historyczna szansa, ale jednocześnie ogromne wyzwanie logistyczne i kadrowe. Pytanie brzmi: czy Polska jest gotowa, by w pełni wykorzystać ten potencjał, zanim będzie za późno?
Turbiny, terminale i tory – nowa potęga gospodarcza Bałtyku
Inwestycyjna fala na Pomorzu to nie tylko plany, ale konkretne, realizowane już projekty. Na Morzu Bałtyckim pierwsze turbiny morskiej farmy wiatrowej Baltic Power, należącej do Orlenu, już przecinają horyzont. To zaledwie początek, ponieważ w zaawansowanej fazie przygotowań są kolejne potężne projekty, takie jak Baltica i Bałtyk. Równolegle na lądzie powstaje całe zaplecze techniczne. W Łebie i Ustce budowane są porty instalacyjne i serwisowe, które staną się sercem polskiej energetyki wiatrowej. W proces zaangażowane są także Polskie Sieci Elektroenergetyczne, modernizujące infrastrukturę przesyłową, by przyjąć ogromne ilości zielonej energii.
Transformacja nie omija największych polskich portów. Gdańsk, Gdynia i Świnoujście przechodzą gruntowną przebudowę. Nowe terminale kontenerowe, głębokowodne nabrzeża i nowoczesne rampy przeładunkowe mają przekształcić je w najważniejsze huby logistyczne dla całej Europy Środkowo-Wschodniej. Aby ten system mógł sprawnie funkcjonować, niezbędne są inwestycje w transport lądowy. Trwa intensywna budowa i modernizacja kluczowych tras, w tym dróg ekspresowych S3, S6 oraz S11. Te arterie połączą porty z resztą kraju, a w przyszłości zapewnią także sprawny dojazd do planowanej elektrowni jądrowej w lokalizacji Lubiatowo-Kopalino w gminie Choczewo.
Potrzeba 10 tysięcy rąk do pracy. Czy Polska jest gotowa na wyzwanie?
Gigantyczne inwestycje generują równie ogromne zapotrzebowanie na pracowników. Szacuje się, iż sam projekt budowy elektrowni jądrowej będzie wymagał zaangażowania około 10 tysięcy osób. To stwarza fundamentalne pytanie o dostępność kadr. „Nie wiem, skąd weźmiemy 10 tysięcy ludzi na budowę elektrowni” – przyznaje otwarcie Janusz Pietruszyński, ekspert portalu CIRE. Problem dotyczy nie tylko inżynierów i specjalistów, ale także wykwalifikowanych pracowników fizycznych, operatorów maszyn i techników.
Rozwiązaniem może być migracja wewnętrzna, jednak wymaga to zmiany mentalności. Eksperci wskazują na model amerykański, gdzie przeprowadzka za pracą na drugi koniec kraju jest normą. „W USA to norma. Ludzie zmieniają miejsce zamieszkania, żeby wykorzystać szansę. Czy Polacy też to zrobią?” – zastanawia się Pietruszyński. najważniejsze będzie stworzenie odpowiednich warunków – nie tylko płacowych, ale także socjalnych. Rozwój szybkiej kolei i dróg może ułatwić codzienne dojazdy z dalszych rejonów, jednak dla wielu osób jedyną opcją będzie relokacja. Bez zapewnienia odpowiedniej liczby pracowników, ambitne harmonogramy inwestycji mogą okazać się niemożliwe do zrealizowania.
Miliardy do wzięcia. Kto skorzysta na pomorskim boomie?
Podczas gdy na Pomorzu rosną fundamenty nowych obiektów, toczy się cicha walka o to, kto na tym zarobi. Istnieje realne ryzyko, iż lwią część zysków z kontraktów wartych miliardy złotych zgarną wielkie, zagraniczne koncerny, które posiadają doświadczenie i kapitał. Eksperci apelują, by nie dopuścić do takiej sytuacji. najważniejsze jest aktywne włączenie polskich firm w łańcuchy dostaw. To właśnie teraz jest czas na strategiczne działania, które wzmocnią krajowy biznes.
Premier Donald Tusk mówił o potrzebie „repolonizacji” korzyści z tych inwestycji. Jak tłumaczy Janusz Pietruszyński, nie chodzi o nacjonalizację, ale o stworzenie warunków, w których polskie przedsiębiorstwa będą konkurencyjne. „Chodzi o to, by firmy z Lublina, Tarnowa czy Łodzi otwierały oddziały na Pomorzu i wchodziły w przetargi” – podkreśla ekspert. Wymaga to jednak skoordynowanej polityki rządu, która obejmowałaby wsparcie dla relokacji firm, promocję ich potencjału oraz ułatwienia w dostępie do informacji o zamówieniach publicznych. Gra toczy się o strategiczną pozycję polskiej gospodarki na dekady. Jeden błąd lub zaniechanie może sprawić, iż Polska stanie się jedynie placem budowy dla innych, a nie beneficjentem historycznego rozwoju.
Inwestycyjny boom na Pomorzu to historyczna szansa, która może trwale odmienić gospodarcze oblicze Polski. Jednak aby tak się stało, konieczne jest pokonanie dwóch głównych przeszkód: zabezpieczenie ogromnej liczby wykwalifikowanych pracowników oraz zapewnienie, iż to polskie firmy będą głównymi beneficjentami tego rozwoju. Najbliższe lata zdecydują, czy Polska wykorzysta tę dziejową szansę, czy pozwoli, by przeszła jej koło nosa.
Continued here:
Polska Północ staje się placem budowy. Takiego boomu nie było od 50 lat!