EC Zagłębie Dąbrowskie ma wieloletnie zaległości w opłatach ETS, przez co na spółkę nałożono karę w wysokości 250 mln zł. GIOŚ wstrzymuje egzekucję do momentu sądowego rozstrzygnięcia. Na szali stoją dostawy ciepła dla mieszkańców trzech miast.
Spółka energetyczna pod kreską
Trudności rozpoczęły się, gdy w 2024 r. elektrociepłownia Zagłębie Dąbrowskie została przejęta przez Grupę Altum (wcześniej była częścią EC Będzin S.A.). Nowy zarządca zamierzał umorzyć bieżące uprawnienia do emisji CO2 i dokonać zakupu za okres rozliczeniowy od 2023 r. Okazało się jednak, iż to niemożliwe bez rozliczenia wcześniejszych lat.
Jak informuje ECZD – taki sposób rozliczania uniemożliwia rozpoczęcie działań naprawczych.
Instalacje spalające biomasę – jedyna taka mapa w Polsce!
Łączne zaległości za ETS w latach 2020-2022 wynoszą 743 870 157 zł (odpowiednio: 247 827 924 zł – 2020 r., 262 315 592 – 2021 r. zł oraz 233 726 641 zł – 2022 r.). Dla porównania roczny przychód ECZD to około 160 mln zł.
GIOŚ wyjaśnia, iż nałożył karę, ponieważ ECZD narusza zasadę „zanieczyszczający płaci”. Niedopełnienie obowiązków ETS jest działaniem na szkodę państwa. Środki z systemu powinny trafiać do budżetu i być rozdysponowywane na cele dekarbonizacyjne.
Egzekucji (na razie) nie będzie
Skumulowane zaległości i kolejne kary mogą sprawić, iż dług sięgnie choćby miliarda zł. Takie obciążenie musiałoby doprowadzić do upadłości. W efekcie mieszkańcy przyłączeni do miejskiego systemu ciepłowniczego utraciliby źródło grzewcze.
– Kara w wysokości 248 mln zł, która została nałożona na naszą elektrociepłownię, jest absurdalna i niezawiniona. W podobnej sytuacji znalazło się już kilkanaście elektrociepłowni w Polsce i z każdym rokiem ich liczba rośnie. Bardzo martwi mnie sytuacja nie tylko polskiego ciepłownictwa, ale przede wszystkim mieszkańców Sosnowca, Będzina i Czeladzi, którzy jeszcze tej zimy mogą mieć zimne kaloryfery w swoich domach – pisze w swoim komunikacie Sławomir Wołyniec, prezes zarządu ECZD.
GIOŚ wstrzymał egzekucję, ale o przyszłości ciepłowni zadecydują sądowe rozstrzygnięcia.
Jak do tego doszło?
Jak wskazuje ECZD – problemem jest sztywny mechanizm działania systemu ETS. Podmiot, który nie jest w stanie spłacić swoich zobowiązań związanych za nieumorzone uprawnień do emisji CO2, jednocześnie nie jest w stanie pokryć kosztów transformacji. To prowadzi do kolejnych kar i powstania spiral zadłużenia.
Zdaniem ECZD, sztywne stawki ETS obligatoryjnie narzucone wszystkim podmiotom są pozbawione obiektywnej i indywidualnej oceny kondycji przedsiębiorstwa.
Czytaj też: Nowy gracz na biomasowym rynku. Zawarł umowę na 159 mln zł
– Wszystkie decyzje sankcyjne zostały wydane w oparciu o sztywny mechanizm kary w wysokości 100 euro + waloryzacja za każdą nieumorzoną tonę CO2. Mechanizm ten nie pozwala organowi administracji na ocenę proporcjonalności kary, stopnia winy, sytuacji finansowej przedsiębiorstwa ani wpływu sankcji na bezpieczeństwo energetyczne regionu. W przypadku instalacji infrastruktury krytycznej takie podejście pozostaje w sprzeczności z zasadą proporcjonalności wynikającą zarówno z Konstytucji RP, jak i z prawa europejskiego – deklaruje spółka w oświadczeniu z 14 listopada br.
GIOŚ uważa tę argumentację za bezzasadną. Podkreśla, iż przepisy są znane wszystkim uczestnikom rynku.
Z jednej strony rzeczywiście trudno wyobrazić sobie, by w trzech miastach nagle przestał działać system ciepłowniczy. Z drugiej umorzenie długu lub preferencyjne potraktowanie tej konkretnej elektrociepłowni może stać się niebezpiecznym precedensem.
Biomasa i paliwa alternatywne. Czytaj za darmo w internecie!
Zdjęcie: ECZD

2 godzin temu








.webp)




