Najwyraźniej rząd PiS przyjął za swoją postawę pana Zagłoby. I tak jak bohater „Potopu” darowywał Niderlandy Szwedom, tak Morawiecki z kolegami domaga się Niderlandów od Niemiec.
Tylko w taki sposób można rozumieć przyjętą we wtorek uchwałę Rady Ministrów, domagającą się reparacji wojennych od Niemiec. W kategoriach zdroworozsądkowej polityki zrozumieć się tego po prostu nie da.
– Uchwała Rady Ministrów w sposób formalny potwierdza, iż ani w czasie PRL, ani po odzyskaniu suwerenności w 1989 r., kwestia reparacji, odszkodowań, zadośćuczynienia oraz innych form naprawienia szkód wyrządzonych Polsce i Polakom w trakcie II wojny światowej, nie została w żaden sposób zamknięta – napisano w dokumencie.
Po czym wspaniałomyślnie uznano, iż skoro Polska nie uzyskała dotychczas reparacji, to cała sprawa najwyraźniej jest ciągle otwarta. I domaga się uregulowania.
Swoją drogą faktycznie, chyba warto się postarać, by te pieniądze od Niemiec wpłynęły tak szybko, jak się da. W przeciwnym razie może ich nie starczyć na spłacenie wszystkich długów jakie zaciągnął PiS od 2015 r.