Polki boją się o swoje życie po śmierci 33-letniej Doroty z Bochni. Roksana przeżyła, bo zaalarmowała dziennikarzy

11 miesięcy temu

PiS ma krew na rękach.

Władza PiS zmusza lekarzy do ignorowania życia kobiet i podtrzymywaniu jak najdłużej nieuleczalnego płodu. Dramatyczna śmierć 33-letniej Doroty wywołała panikę wśród kobiet w szpitalach.

W niektórych przypadkach, kobiety są tak przerażone, iż wobec obojętności lekarzy zaczęły alarmować dziennikarzy. Taki przypadek opisuje „Gazeta Wyborcza”.

– Roksana zaczęła mieć wątpliwości. Od trzech tygodni leżała w bydgoskim szpitalu, także z bezwodziem oraz z diagnozą letalnych wad u płodu. Ale jego serce wciąż biło, więc lekarze czekali. Roksana usłyszała o śmierci Doroty, kobiety w podobnej do niej sytuacji, i zadzwoniła do TVN. Powiedziała dziennikarce, iż się boi, iż jej historia też się tak zakończy i iż osieroci rocznego synka – opisuje dziennik.

W bydgoskim szpitalu im. Biziela interweniowały posłanki i bydgoskie radne, temat podjęły kolejne media. W końcu ciąża została przerwana cesarskim cięciem – najbardziej inwazyjną metodą, w zagranicznych klinikach niestosowaną na tym etapie ciąży.

Roksana przeżyła.

Równie dramatycznie wyglądała sytuacja Mileny, pacjentki Uniwersyteckiego Centrum Ginekologiczno-Położniczego im. Rydygiera w Łodzi. Kobieta straciła zaufanie do lekarzy i przestała przestrzegać ich zaleceń.

– Do placówki trafiła w 14. tygodniu ciąży. Odeszły jej wody i zaczęły się skurcze, ale płód wciąż miał tętno. Dostała luteinę na podtrzymanie ciąży, nospę na powstrzymanie skurczy i paracetamol na ból. „Tylko płód się liczył. Ja nie”. Powiedziała lekarzowi, iż boi się o swoje życie i nie chce osierocić synka. Usłyszała: „Takie mamy prawo” – opisuje „Wyborcza”.

Milena udawała przed pielęgniarką, iż połyka leki, aż płód obumarł. Dopiero wówczas Milena dostała leki wywołujące skurcze.

– Tę ciążę straciłam. Kolejnej nie będzie. Nie w kraju, gdzie prosiłam lekarzy o aborcję, bo ciąża nie miała szans przetrwać, a jej kontynuacja zagrażała mojemu zdrowiu i słyszałam, iż to niemożliwe – skomentowała.

Źródło: Wyborcza.pl

Idź do oryginalnego materiału