Wpis Donalda Tuska, w którym wskazał na zbieżność reakcji Kremla i PiS na exposé Radosława Sikorskiego, rzuca światło na hipokryzję Jarosława Kaczyńskiego oraz jego partii.
Sikorski w swoim przemówieniu w Sejmie stanowczo przeciwstawił się rosyjskim wpływom, deklarując, iż Rosja nigdy więcej nie będzie rządzić ani w Warszawie, ani w Kijowie, ani w Wilnie, ani w Rydze, ani w Tallinie, ani w Kiszyniowie. To jasny sygnał wobec Kremla, iż Polska i jej sojusznicy nie ugną się przed imperialnymi zapędami Moskwy. Jednak wściekła reakcja PiS, porównywalna do tej, którą wyraziła rzeczniczka Kremla, pokazuje, iż Kaczyński bardziej interesuje się politycznymi przepychankami niż budowaniem wspólnego frontu przeciwko realnemu zagrożeniu. Tego rodzaju postawa lidera PiS jest nie tylko nieodpowiedzialna, ale także szkodliwa dla polskiej racji stanu.
Kaczyński od lat buduje swój wizerunek jako niezłomny przeciwnik Rosji. W retoryce PiS często pojawiały się ostre deklaracje antyrosyjskie, a partia przedstawiała się jako jedyna siła zdolna obronić Polskę przed wschodnim sąsiadem. Jednak rzeczywistość rządów PiS w latach 2015–2023 daleka była od tych zapewnień. Polska przez długi czas nie zerwała zależności energetycznej od Rosji, kontynuując import gazu i węgla choćby po aneksji Krymu w 2014 roku i późniejszej agresji na Ukrainę. W czasie, gdy Europa szukała alternatywnych źródeł energii, Kaczyński i jego rząd nie podjęli wystarczająco zdecydowanych działań, by uniezależnić Polskę od rosyjskich surowców. To rażące zaniedbanie podważa wiarygodność lidera PiS jako antyrosyjskiego jastrzębia i pokazuje, iż jego polityka była bardziej propagandą niż realnym działaniem.
Zamiast zmierzyć się z własnymi błędami, Kaczyński woli odwracać uwagę, atakując Donalda Tuska. Kaczyński nie ma moralnego prawa do wskazywania palcem na innych, skoro sam nie potrafił w pełni zerwać z rosyjską zależnością w czasie swoich rządów. Tego rodzaju taktyka to typowy styl przywódcy PiS – unika odpowiedzialności za własne zaniechania, przerzucając winę na politycznych przeciwników. Zamiast konstruktywnej debaty, Kaczyński i jego partia wolą wdawać się w jałowe spory, które tylko osłabiają polską pozycję na arenie międzynarodowej.
Co więcej, reakcja PiS na exposé Sikorskiego pokazuje, iż Kaczyński nie jest w stanie wznieść się ponad partyjne interesy, choćby w obliczu tak kluczowej sprawy jak polityka wobec Rosji. Zamiast poprzeć zdecydowane stanowisko rządu, które stawia tamę rosyjskim wpływom w regionie, lider PiS woli krytykować i podkopywać działania obecnej władzy. To krótkowzroczne podejście, które stawia interes partii ponad dobrem Polski. W sytuacji, gdy jedność wobec Kremla jest kluczowa, Kaczyński wybiera konflikt i polaryzację, co tylko ułatwia Moskwie rozgrywanie polskich podziałów.
Kaczyński, jako lider opozycji, powinien wspierać politykę zagraniczną, która wzmacnia pozycję Polski w regionie, a nie osłabiać jej dla doraźnych korzyści politycznych. Jego postawa w tej sprawie to kolejny dowód na to, iż dla przywódcy PiS priorytetem jest władza i utrzymanie poparcia elektoratu, a nie realne działania na rzecz bezpieczeństwa kraju. Hipokryzja Kaczyńskiego, który z jednej strony krytykuje Tuska za reset z Rosją, a z drugiej sam nie potrafił zerwać z rosyjską zależnością, jest rażąca. Polska zasługuje na lidera, który potrafi działać konsekwentnie, a nie tylko grać na emocjach i unikać odpowiedzialności. Kaczyński po raz kolejny zawodzi w tej roli, pokazując, iż jego polityka to gra pozorów, a nie troska o przyszłość państwa.
– Sikorski stwierdził wczoraj, iż Rosja już nigdy nie będzie rządziła ani w Warszawie, ani w Kijowie, ani w Wilnie i w Rydze. Jego przemówienie wywołało wściekłą reakcję rzeczniczki Kremla oraz PiS. W podobnym stopniu – podsumował Tusk.