Polityka na skraju absurdu. Ziobro ucieka w teorie spiskowe

15 godzin temu
Zdjęcie: Ziobro


Sprawa wniosku o tymczasowy areszt dla Zbigniewa Ziobry weszła właśnie w etap, który choćby dla doświadczonych obserwatorów życia politycznego zaczyna przypominać groteskę.

Były minister sprawiedliwości — jeszcze niedawno jeden z najbardziej wpływowych ludzi w państwie — dziś publikuje w sieci coraz bardziej emocjonalne wpisy, pełne oskarżeń i teorii o spisku. I trudno oprzeć się wrażeniu, iż to właśnie stres i świadomość powagi sytuacji popychają go do opowiadania rzeczy, które z politycznym realizmem mają coraz mniej wspólnego.

W swoim najnowszym wystąpieniu w mediach społecznościowych Ziobro twierdzi, iż wniosek o jego areszt jest „czystą zemstą Tuska za śledztwa ujawniające gigantyczne złodziejstwo w jego otoczeniu”. Wszystko w jednym akapicie, w jednym oddechu, w jednym – jak się wydaje – desperackim geście obrony.

Wpis jest równie obszerny, co osobliwy. „Dziś u steru władzy w Polsce są przestępcy” – pisze polityk. I choć te słowa brzmią jak powtórzenie wielokrotnie używanego przez niego repertuaru, kontekst sprawia, iż nabierają innego znaczenia. Słyszymy je od człowieka, wobec którego toczy się poważne postępowanie, który przebywa za granicą i którego prokuratura chce objąć aresztem.

Ziobro posuwa się dalej, sugerując, iż premier Donald Tusk „już ogłosił wyrok” i wiedział o decyzji prokuratury „zanim moje akta ruszyły z prokuratury”. I znów – nie przedstawia żadnych dowodów, żadnych źródeł, żadnych faktów. Wypowiedź opiera na insynuacji, porównując Polskę pod rządami obecnej koalicji do „autorytarnych państw, jak Białoruś”.

Narracja byłego ministra sprawiedliwości, w której wszystko jest podporządkowane jednemu motywowi — iż wszyscy wokół są przestępcami, a on jedyną ofiarą — zaczyna przypominać wysiłek retoryczny człowieka, który nie potrafi już oddzielić politycznej walki od osobistego lęku. Bo trudno inaczej tłumaczyć stwierdzenia, iż Tusk rzekomo „gwałcąc prawo, przejął prokuraturę”, czy iż jego rząd ma „pełną kontrolę nad tym, kogo i na jak długo się wsadzi za kraty”.

W kolejnym zdaniu Ziobro uderza jeszcze mocniej: „Tusk i jego szajka […] łamiąc ustawy, opanowali władzę w sądach”. Obraz, który rysuje, jest dydaktycznie prosty — oto Polska ma być państwem całkowitego bezprawia, kontrolowanym przez rządzącą klikę. Tymczasem toczy się wobec niego normalna procedura karna, wpisana w obowiązujące przepisy: immunitet został uchylony, prokuratura skierowała wniosek do sądu, a sąd ma siedem dni na jego rozpoznanie.

W tej rzeczywistości nie ma miejsca na polityczne fantasmagorie, w których premier wydaje wyroki, a prokuratura działa według mściwego planu. A jednak Ziobro idzie w tę opowieść coraz głębiej.

W finale swojego wpisu były minister zapewnia: „Prawu zawsze się podporządkowuję. Ale mafijne działania Tuska to nie są rządy prawa”. Stwierdza również, iż to rządzący „chcą zamknąć mu usta”, a „hucpa polityczna Tuska” ma rzekomo przykryć problemy państwa, m.in. w ochronie zdrowia.

Ten język — agresywny, przesiąknięty poczuciem oblężenia — może mobilizować najtwardszy elektorat. Ale przede wszystkim zdradza stan emocjonalny autora. Polityk, który jeszcze niedawno mówił o „twardej ręce państwa”, dziś buduje narrację rodem z konspiracyjnych forów.

Dla wielu obserwatorów te wpisy są niepokojącym sygnałem: człowiek, wobec którego toczy się poważne postępowanie, najwyraźniej zaczyna pod wpływem stresu opowiadać rzeczy, których nie da się obronić ani faktami, ani logiką. A im bardziej sytuacja prawna Ziobry się komplikuje, tym mocniej jego narracja odrywa się od realnego świata.

Przyszłe decyzje sądu będą miały fundamentalne znaczenie. Ale już dziś wiadomo, iż Ziobro mierzy się nie tylko z prokuraturą. Mierzy się również z własnym językiem, własną historią i własnymi słowami, które w obliczu realnych zarzutów brzmią coraz bardziej jak rozpaczliwa próba ucieczki — czy to fizycznej, czy retorycznej — przed odpowiedzialnością.

Jedno jest pewne: im głośniej były minister powtarza swoje dramatyczne frazy, tym bardziej widać, iż jego polityczna opowieść zaczyna wymykać się spod kontroli. I iż stres, którego nie sposób ukryć, coraz wyraźniej pisze za niego kolejne zdania.

Idź do oryginalnego materiału