To nie jest zwykła sprawa. To klasyczny przykład lawfare, czyli politycznego wykorzystania aparatu ścigania do eliminowania niewygodnych przeciwników. Zawsze podkreślałem, iż prokuratura pod rządami Adama Bodnara stała się narzędziem Tuska, ale to, co dzieje się w mojej sprawie, przekracza wszelkie granice. Oto bowiem kluczową rolę w śledztwie przeciwko mnie powierzono Dariuszowi Ślepokurze – politycznemu aktywiście przebranym w togę prokuratora. Człowiekowi, który w swoich wpisach w mediach społecznościowych nie tylko otwarcie sympatyzował z Platformą Obywatelską, ale również popierał jej działania i personalnie atakował przedstawicieli Zjednoczonej Prawicy. Ba, on wspierał publicznie Rafała Trzaskowskiego w czasie kampanii wyborczej, czy udostępniał wyzwiska na europosła Jacka Ozdobę.
Czy można mówić o bezstronnym prokuratorze, kiedy jego polityczna działalność jest bardziej widoczna niż działania wielu posłów Koalicji Obywatelskiej? Czy można mówić o obiektywizmie śledztwa, kiedy jego kluczową postacią jest człowiek jawnie sprzyjający obecnej władzy? To jest kpina z praworządności. Ślepokura choćby na sądowym korytarzu miał krzyczeć, iż jego celem jest dorwanie Dariusza Mateckiego, można dodać – politycznym celem.
Prokurator, czy partyjny aktywista?
Na początku warto przypomnieć podstawowe zasady, które powinny obowiązywać każdego prokuratora. Zgodnie z ustawą Prawo o prokuraturze:
Art. 6: Prokurator ma działać bezstronnie i równo traktować wszystkich obywateli.
Art. 97 § 1: Prokurator nie może należeć do partii politycznej ani brać udziału w działalności politycznej.
Art. 96 § 2: Prokurator musi strzec powagi swojego urzędu i unikać działań osłabiających zaufanie do jego bezstronności.
A teraz skonfrontujmy to z aktywnością Dariusza Ślepokury. Publicznie:
Brał udział w Marszu 4 czerwca – politycznej demonstracji Tuska.
Publicznie popierał Rafała Trzaskowskiego w kampanii prezydenckiej w 2020 roku.
Podawał dalej i komentował wpisy krytykujące Zjednoczoną Prawicę i chwalące politykę Donalda Tuska.
Regularnie atakował poprzednie kierownictwo Ministerstwa Sprawiedliwości i prokuratury.
Promował polityków obecnej koalicji rządzącej.
To nie są przypadkowe działania. To aktywna działalność polityczna, której prokurator nie ma prawa prowadzić. Widać wyraźnie, iż Ślepokura nie jest prokuratorem – to polityk w todze, który dostał misję do wykonania.
Cel jest jasny – polityczna eliminacja niewygodnych
Nie chodzi tu o sprawiedliwość, tylko o zniszczenie politycznego przeciwnika. Od ponad roku próbowano znaleźć cokolwiek, co mogłoby posłużyć do ataku na mnie. Po miesiącach bezowocnych poszukiwań wymyślono zarzuty, oparte na pomówieniach osób zastraszanych przez prokuraturę oraz na zeznaniach Tomasza Mraza – człowieka będącego klientem Romana Giertycha, od lat działającego przeciwko Zjednoczonej Prawicy.
To, iż na czele śledztwa postawiono Ślepokurę, tylko potwierdza, iż proces ten nie ma nic wspólnego z obiektywizmem. Ktoś taki nie powinien prowadzić śledztwa w sprawie, która dotyczy polityki. To jawny konflikt interesów.
Podważenie legalności działań prokuratury
Decyzja o dokooptowaniu Ślepokury do Zespołu Śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej powinna być unieważniona.
Zgodnie z art. 41 § 1 Kodeksu postępowania karnego, prokurator powinien zostać wyłączony z postępowania, jeżeli istnieją uzasadnione wątpliwości co do jego bezstronności. W tej sprawie mamy nie tylko wątpliwości – mamy twarde dowody na jawne stronnictwo polityczne prokuratora.
Działania Ślepokury podważają wiarygodność całego śledztwa i samej prokuratury. Pokazują, iż władza Donalda Tuska nie szuka sprawiedliwości, ale jedynie narzędzi do eliminacji politycznych oponentów.
Bezstronność? Wolne żarty!
Czy można mówić o uczciwym procesie, jeżeli prokurator odpowiedzialny za śledztwo sam brał udział w politycznych demonstracjach? Czy można mówić o rzetelności postępowania, jeżeli kluczowe oskarżenia opierają się na osobach związanych z PO i Romanem Giertychem? To nie wymiar sprawiedliwości – to czystka polityczna w stylu najgorszych reżimów!
Przypadek Dariusza Ślepokury to kwintesencja tego, co robi ekipa Tuska z polskim państwem. Wykorzystuje prokuraturę jako pałkę do niszczenia opozycji, a przy okazji tworzy fikcję „praworządności” dla Unii Europejskiej.
Nie pozwolę się zastraszyć!
To śledztwo to polityczna ustawka. Nie ma tu miejsca na obiektywizm, nie ma miejsca na prawdę – jest tylko cyniczna gra obliczona na osłabienie opozycji przed wyborami prezydenckimi.
Próbują mnie zniszczyć, bo mam największe zasięgi w mediach społecznościowych.
Próbują mnie zamknąć, bo nagłaśniam ich afery.
Chcą mnie wyeliminować, bo jestem realnym zagrożeniem dla ich władzy.
Ale nie złamią mnie! Nie pozwolę, aby fałszywe zarzuty i polityczne śledztwo sterowane przez ludzi Tuska zamknęło mi usta. To nie ja powinienem się bać – to oni powinni się bać, bo prędzej czy później poniosą konsekwencje swoich działań.
Podsumowanie:
Dariusz Ślepokura to polityk, nie prokurator – jego wpisy i działalność dowodzą jego stronniczości.
Jego udział w mojej sprawie to naruszenie zasady bezstronności i obiektywizmu.
Zarzuty są oparte na pomówieniach ludzi związanych z PO i Romanem Giertychem.
Cała sprawa jest polityczną nagonką, która ma zniszczyć opozycję.
Nie dam się złamać. Będę walczył o prawdę i o swoje dobre imię – i zrobię wszystko, by obnażyć ten polityczny teatr bezprawia.