Szanowni Państwo, jeżeli myślicie, iż polska polityka nie może już bardziej przypominać serialu science fiction z elementami farsy, to pozwólcie, iż zaserwuję Wam najnowszy odcinek „Salonu Dziennikarskiego” – programu, w którym publicyści z powagą godną Szekspira snują wizje rodem z politycznego kabaretu.
Oto przed nami scenariusz, w którym prezydent Andrzej Duda, ledwo zrzuciwszy szarfę głowy państwa, zakłada garnitur premiera, by w glorii chwały poprowadzić koalicję PiS, PSL, Polski 2050, a może choćby i Konfederacji. Wszystko to, oczywiście, pod czujnym okiem wujka Sama, który z Waszyngtonu kiwa palcem i mówi: „Tak, to jest układanka, która nam pasuje”. Brzmi jak political fiction? Cóż, według Piotra Semki, Stanisława Janeckiego i Michała Karnowskiego, to nie żart, a poważna „agenda”. No to śmiejmy się razem!
Zacznijmy od clue programu: Andrzej Duda jako premier. Pomysł, który brzmi jak żart z karczmy, gdzie po kilku głębszych ktoś rzuca: „A co, jakby Duda został premierem?”. Publicyści „Salonu Dziennikarskiego” jednak nie żartują. Stanisław Janecki z powagą oznajmia, iż „były rozmowy na ten temat, choćby w tym gronie wczorajszym”. Jakie grono? Czyżby tajemna loża politycznych wizjonerów, która w blasku księżyca debatuje nad losami Rzeczypospolitej? A może po prostu redakcja wPolityce.pl popijając herbatę rzuciła: „Dajmy Dudę, będzie hit!”. Nie wiem, co bardziej niepokojące – iż ktoś to serio rozważa, czy iż takie rozmowy mają być „na agendzie”.
Piotr Semka dorzuca do tej układanki międzynarodowy twist, sugerując, iż klucz do tej operacji leży w rękach Donalda Trumpa. Tak, tego samego Trumpa, który – jak powszechnie wiadomo – spędza noce na analizie polskiej sceny politycznej, zastanawiając się, jak wesprzeć Andrzeja Dudę w misji pogodzenia PiS-u z PSL-em i Szymonem Hołownią. „Jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację, w której może pójść sygnał do Kosiniaka-Kamysza i do Hołowni, iż to jest układanka, która byłaby ważna dla Ameryki” – mówi Semka. Wyobraźnia godna scenarzysty Netflixa! Wyobraźmy sobie ten „sygnał”: telefon z Białego Domu, a w słuchawce głos: „Władysław, Szymon, słuchajcie, Ameryka stawia na Dudę. Robimy deal!”. Kosiniak i Hołownia, rzecz jasna, padają na kolana i biegną zakładać koalicję z PiS-em, bo jakżeby odmówić Ameryce?
Michał Karnowski, niczym mistrz szachowy, dodaje, iż dyplomacja amerykańska wolałaby PiS z PSL-em i Hołownią niż z Konfederacją. Cóż za finezja! Ameryka, która najwyraźniej ma czas i ochotę dyrygować polskimi koalicjami, preferuje „miękką” Trzecią Drogę, bo – jak zauważa Janecki – taki wariant jest „do zaakceptowania przez wszystkich świętych w stolicach Unii Europejskiej”. Bruksela, Berlin i Waszyngton w jednym szeregu, kiwające głowami nad polskim rządem z Dudą na czele. Czy to jeszcze publicystyka, czy już political fantasy z elementami spiskowej teorii dziejów?
Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, jak poważnie publicyści snują te wizje. Nie ma tu miejsca na wątpliwości, iż PSL, które od lat dystansuje się od PiS-u, nagle rzuci się w ramiona Kaczyńskiego, bo „Ameryka każe”. Hołownia, który buduje wizerunek niezależnego reformatora, pewnie też tylko czeka na sygnał z Waszyngtonu, by dołączyć do koalicji z Dudą. A Konfederacja? Cóż, oni pewnie zostaną na ławce rezerwowych, bo Bruksela kręci nosem na ich eurosceptycyzm. Wszystko to brzmi jak political fiction, w którym Polska jest pionkiem na szachownicy wielkich mocarstw, a Duda – jako premier, niczym rycerz na białym koniu, ma pogodzić zwaśnione plemiona polskiej polityki.
Szanowni Państwo, zamiast poważnie analizować ten scenariusz, lepiej się z niego śmiać. To nie jest plan na nowy rząd – to gotowy scenariusz na komedię polityczną. Może zamiast „Salonu Dziennikarskiego” powinniśmy oglądać „Kabaret Dziennikarski”? Bo w tej wizji więcej jest humoru niż realizmu.
Źródło: wPolityce.pl