Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej wystąpiło do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego w Kielcach o zwrot unijnej dotacji – poinformowała minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, chodzi o tzw. dotację dla zięcia marszałek Renaty Janik.
Wypowiedź minister funduszy i polityki regionalnej padła podczas konferencji dotyczącej wypłat w ramach KPO dla przedsiębiorców z branży HoReCa po posiedzeniu Rady Ministrów.
– o ile zostanie wykryta nieprawidłowość, to jest możliwość wystąpienia i zażądania zwrotu środków. Żeby podać Państwu przykład – my dzisiaj mówimy o KPO i funduszach dla branży HoReCa, ale ja dziś wystąpiłam do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego o zwrot środków – 4,5 mln zł z projektu, który został skontrolowany i zbadany. Wniosek jest taki, iż zaistniał tam konflikt interesów i występujemy do urzędu o zwrot środków – powiedziała.
Jak nieoficjalnie ustaliliśmy, sprawa dotyczy dotacji, jaką przyznano dla firmy zięcia marszałek Renaty Janik. Przypomnijmy, tuż przed wyborami samorządowymi w kwietniu 2024 roku posłowie KO Roman Giertych i Lucjan Pietrzczyk poinformowali opinię publiczną o tym, iż Renata Janik, działaczka Prawa i Sprawiedliwości, piastując wysokie stanowisko w samorządzie województwa, przyznała dotację dla firmy prowadzonej przez jej zięcia. Chodzi konkretnie o ponad 4 mln zł unijnej dotacji dla firmy Ekoenergia. Marszałek broniła się wtedy, iż umowa, której dotyczyła sprawa, była związana z konkursem ogłoszonym i ocenionym w czasie kadencji poprzedniego zarządu województwa, a działania posłów KO były świadomym przedwyborczym oszczerstwem. Sprawa trafiła także do Prokuratury Rejonowej Kielce-Wschód, która umorzyła śledztwo, ponieważ nie dopatrzono się przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków, czy działań na szkodę interesu publicznego lub prywatnego.
W południe do sprawy odnieśli się działacze KO z regionu – poseł Lucjan Pietrzczyk oraz radny sejmiku Gerard Pedrycz, którzy zwołali konferencję prasową. Poinformowali, iż sposób przyznania dotacji zakwestionował unijny urząd ds. nadużyć – OLAF. W związku z tym Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej zwróciło się do świętokrzyskiego urzędu marszałkowskiego o zwrot pieniędzy.
Poseł Lucjan Pietrzczyk podkreślał, iż jeżeli zarząd województwa nie dopilnował przydzielenia unijnej dotacji, to powinien ją oddać. Tym bardziej, iż w obliczu informacji przekazywanych przez ministerstwo mogło dojść do konfliktu interesów.
– Marszałek Janik nie ma w tej sprawie racji. Europejski urząd ds. nadużyć finansowych nie zatwierdził certyfikacji tych środków. W związku z tym nasze województwo musi zwrócić 4,5 mln zł plus odsetki. Sytuacja jest rezultatem niefrasobliwości urzędnika, więc teraz niech ta osoba nie płacze, iż jest to nagonka polityczna – komentuje.
Parlamentarzysta przypomina, iż kwestia dofinansowania ujrzała światło dzienne w kwietniu 2024 roku, jednak Renata Janik miała ignorować wszystkie uwagi na temat możliwych konsekwencji przyznania dotacji firmie swojego zięcia. Lucjan Pietrzczyk uważa, iż w obliczu pojawienia się nowych okoliczności organy ścigania powinny jeszcze raz przyjrzeć się tej kwestii.
– Dotacja została wypłacona i wykorzystana. Dlatego teraz mamy problem. W obliczu wydania decyzji przez panią minister Pełczyńską – Nałęcz jestem przekonany, iż mój wniosek o ponowne rozpatrzenie tej sprawy przez prokuraturę krajową jest w pełni uzasadniony. W tym momencie pojawiło się pojęcie szkody na rzecz województwa w wysokości 4,5 mln zł – podkreśla i powołuje się na opinie prawników w tej sprawie.
Tymczasem Gerard Pedrycz, radny KO w sejmiku województwa wskazywał z kolei, iż zarząd województwa planuje oddać pieniądze, ale bezpośrednio z kieszeni podatników. Jak podawał – stosowna uchwała w tej sprawie jest w tej chwili w przygotowaniu.
– Uważam, iż w sytuacji gdy bezpośrednim beneficjentem jest pani marszałek i jej rodzina, to ona i jej zięć powinni po prostu oddać te pieniądze. Niedopuszczalnym jest, aby mieszkańcy regionu ze swoich podatków sfinansowali, prawdopodobnie, nielegalną dotację dla zięcia Renaty Janik. Naszej zgody na to nie będzie. Zrobimy wszystko, by taka uchwała nie została przyjęta – stwierdza.
Zdaniem polityków sprawy by nie było, gdyby inny członek zarządu województwa podpisał dokumenty związane z przyznaniem dotacji.
– o ile pani marszałek zgłosiłaby wyłączenie z tej sprawy, to sytuacja potoczyłaby się inaczej. Jednak marszałek województwa lubi czuć się wysłannikiem samego Boga. Żądamy po prostu fundamentalnego przestrzegania przepisów prawa – dodaje Lucjan Pietrzczyk.
Zdaniem polityków KO sprawa jest przesądzona, bo decyzje wydawane przez OLAF są niezaskarżalne.

– Wszystko w tej sprawie było przeze mnie wielokrotnie wyjaśniane – pisze w oświadczeniu przesłanym do naszej redakcji marszałek Renata Janik. I dodaje:
– Panowie (Gerard Pedrycz i Lucjan Pietrzczyk – przyp. red.) czynnie uczestniczyli w postępowaniu karnym prowadzonym w tej sprawie przez Prokuraturę Rejonową w Kielcach i doskonale wiedzą, iż organy ścigania nie znalazły choćby cienia dowodu świadczącego o tym, iż miałam jakikolwiek wpływ na procedurę przyznawania dotacji dla firmy Eko Energia – czytamy.
Marszałek pismo od ministerstwa nazywa „żartem”, ponieważ jak podaje – wynika z niego, iż – „zarówno OLAF, jak i ministerstwo nie mają żadnych merytorycznych uwag do przyznanej dotacji, a treść tego pisma w sposób oczywisty świadczy, iż jest motywowane wyłącznie politycznie”. Marszałek zwraca też uwagę na szczególny moment, w którym pismo do niej trafiło – „w momencie kiedy Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, a personalnie pani Minister Pełczyńska-Nałęcz ma na głowie poważniejsze problemy związane z jachtami, kebabami i klubami swingersów”. Podkreśla też, iż dotacja dla firmy Eko Energia pozwoliła stworzyć ok. 40 miejsc pracy, a „suma należności publiczno-prawnych wygenerowanych przez tę firmę przyniosła dla skarbu państwa
i samorządu środki wielokrotnie przekraczające wartość przyznanej dotacji”.
Marszałek Renata Janik deklaruje także, iż jeżeli ministerstwo się „nie opamięta”, to zaprasza je na drogę postępowania sądowego.