Zachodni politycy lubią odwiedzać laboratoria naukowe. Najprawdopodobniej uważają, iż fotografowanie się z naukowcami podnosi obopólny prestiż i iż wyborcy chętniej zagłosują na kogoś nowoczesnego.
Niestety, w Polsce nie ma to miejsca. Pytanie, czy to głupota, czy mądrość polskich polityków.
Rozmawiałem jakiś czas temu z Właścicielem sondażowni, która robiła badania dla wszystkich partii politycznych w Polsce. Robili badania, co wyborcy sądzą o aborcji, o wolnych niedzielach, o związkach partnerskich, o in-vitro. Niestety, żadnemu politykowi nie przyszło do głowy, żeby sondażownia zrobiła wywiady z Polakami, zadając Im takie pytanie:
-Czy jest Pani/Pan za tym, żeby politycy badania naukowe uczynili priorytetem?
Otóż nie mam żadnego twardego dowodu na to, iż 80% odpowiedziałaby twierdząco, ale tak mówi mi moja intuicja.
Co ciekawe, im niższy poziom wykształcenia, tym procent ludzi popierających naukę mógłby być większy. Dlaczego? Ci nieco lepiej wykształceni mogą sobie zdawać sprawę, iż z zapaści polską naukę wyciągnąć jest potwornie ciężko i potrzeba na to wielu lat ciężkiej pracy i dużej ilości pieniędzy.
Ale jestem przekonany, iż gdyby Donald Tusk w co drugim zdaniu wspominał o tworzeniu polskiego high-tech’u, to miałby nie 30% poparcia, a co najmniej 50%.
Namawiam do spróbowania!!!
Michał Leszczyński