Polak obserwował wybory w Mołdawii. "Widziałem, jak wynosili karty do głosowania"

2 godzin temu
— Proceder wygląda tak, iż ten, który wychodzi zza kotary, przechodzi przed oblicze komisji i ma przed sobą urnę, do której musi coś wrzucić. Przeważnie działa to więc tak, iż wrzuca jedną kartę, a drugą wynosi. Komisji trudno ocenić, ile ich wrzuca, bo przeważnie składa je na cztery. Dzięki temu organizator procederu, który je kupuje, oddaje głos na określonego kandydata na swojej i kilku innych kartach — relacjonuje w rozmowie z Onetem Krzysztof Lisek, były europoseł, który jest obserwatorem wyborów w Mołdawii.
Idź do oryginalnego materiału