Polacy złapią się z portfele! Nowy podatek coraz bliżej. choćby kilkanaście tysięcy rocznie

1 godzina temu

Rząd szykuje podatkową rewolucję – kwota wolna w PIT ma wzrosnąć do 60 tys. zł, ale w zamian Polacy mogą zapłacić więcej za mieszkania i domy. Coraz poważniej mówi się o wprowadzeniu podatku katastralnego, który mógłby obciążyć właścicieli nieruchomości znacznie wyższymi kwotami niż obecny podatek od metrażu.

Fot. Warszawa w Pigułce

Zmiany w podatkach coraz bliżej. Wyższa kwota wolna w PIT, ale też nowy podatek od nieruchomości?

Rząd przygotowuje grunt pod jedną z kluczowych obietnic wyborczych – podwyższenie kwoty wolnej od podatku dochodowego z obecnych 30 tys. zł do 60 tys. zł. Dla milionów Polaków oznaczałoby to realne obniżenie PIT i więcej pieniędzy w domowych budżetach. Problemem pozostaje jednak gigantyczny koszt tej reformy, który resort finansów szacuje na 40 mld zł rocznie. Aby wypełnić lukę, coraz poważniej mówi się o zmianach w podatku od nieruchomości, a choćby o wprowadzeniu podatku katastralnego.

Kwota wolna w PIT: 60 tys. zł – niemal pewna zmiana

Podniesienie kwoty wolnej w PIT do 60 tys. zł wydaje się przesądzone. To inicjatywa wspierana przez nowego prezydenta i projekt, którego brak mógłby oznaczyć dla koalicji rządzącej polityczne samobójstwo przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi. Jak wskazują eksperci, decyzja ma charakter zarówno ekonomiczny, jak i czysto polityczny – spadające notowania rządu zmuszają go do podjęcia kroków, które przywrócą zaufanie wyborców.

Kosztowna reforma i problem z budżetem

Podwojenie kwoty wolnej oznacza ubytek w dochodach państwa rzędu 40 mld zł rocznie. Tymczasem budżet na 2026 rok już teraz zakłada rekordowy deficyt – 271,7 mld zł. Duża część wydatków to środki przeznaczone na obronność, co jeszcze bardziej ogranicza pole manewru. Rząd musi więc znaleźć nowe źródła dochodów, by zbilansować budżet.

Nieruchomości pod lupą

Najczęściej wskazywanym kierunkiem jest reforma podatku od nieruchomości, który dziś należy do najniższych w Europie. Właściciel 100-metrowego mieszkania płaci rocznie około 115 zł podatku. Tymczasem to samo mieszkanie w dużym mieście warte jest choćby 2 mln zł. Gdyby obowiązywał 1-procentowy podatek katastralny od wartości nieruchomości – tak jak w wielu krajach zachodnich – właściciel zapłaciłby 20 tys. zł rocznie. To ponad 170 razy więcej niż obecnie.

Katastralny tylko od trzeciego mieszkania?

Na stole leży jednak łagodniejsza propozycja – podatek katastralny miałby objąć dopiero trzecie i kolejne mieszkania lub domy posiadane przez jedną osobę. Według statystyk dotyczyłoby to mniej niż 1 proc. obywateli, a więc głównie inwestorów i tzw. flipperów, którzy wykupują mieszkania w celach spekulacyjnych. Zwolennicy tego rozwiązania podkreślają, iż uderzałoby ono w najbogatszych, a jednocześnie dałoby państwu dodatkowe dochody potrzebne do podniesienia kwoty wolnej w PIT i zwiększenia wydatków na obronność.

Obawy i ryzyko polityczne

Podatek katastralny od lat budzi emocje w Polsce. Każda próba jego wprowadzenia kończyła się na etapie projektów z obawy przed społeczną reakcją. Trudności są także techniczne – aby naliczać daninę od wartości, konieczne są aktualne rejestry nieruchomości z wyceną ich wartości, a takie wciąż nie powstały.

Kierunek zmian

Choć resort finansów oficjalnie dementuje prace nad katastralnym, politycy rządzącej koalicji coraz częściej sondują opinię publiczną w tej sprawie. Podatek od trzeciego mieszkania może być pierwszym krokiem do szerszej reformy i sposobem na przetestowanie systemu.

Podwyższenie kwoty wolnej do 60 tys. zł będzie spełnieniem obietnicy wyborczej, ale dla obywateli może oznaczać jednocześnie wejście w epokę nowych obciążeń podatkowych.

Idź do oryginalnego materiału