Badania opinii publicznej nie pozostawiają żadnych złudzeń – Polacy oczekują zgody na szczytach władzy.
W sondażu IBRiS dla Radia ZET aż dziewięciu na dziesięciu respondentów opowiedziało się za tym, by prezydent Karol Nawrocki współpracował z rządem Donalda Tuska ponad politycznymi podziałami. To wynik, który w demokratycznym państwie powinien stanowić jasny sygnał: obywatele nie życzą sobie wojny podjazdowej między najważniejszymi instytucjami, ale konstruktywnej kooperacji.
Jednak już pierwsze miesiące prezydentury Nawrockiego pokazują, iż zrozumienie tego przekazu nie przychodzi mu łatwo. Polacy mówią: chcemy współpracy, tymczasem prezydent zdaje się wsłuchiwać bardziej w podszepty własnego środowiska politycznego niż w realne oczekiwania większości obywateli.
Sondaż IBRiS daje obraz niemal bezprecedensowej zgody społecznej. 60 proc. badanych wybrało odpowiedź „zdecydowanie tak”, a kolejne 33 proc. – „raczej tak”. Sprzeciw wobec współpracy wyraziło zaledwie 5 proc. respondentów. Tak duża przewaga jednego stanowiska jest rzadkością w polskiej polityce, która zwykle dzieli społeczeństwo niemal po równo.
Co więcej, oczekiwanie kooperacji nie ogranicza się wyłącznie do elektoratów partii rządzących. Owszem, zwolennicy Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi czy Lewicy niemal jednomyślnie mówią „tak”. Ale choćby wśród wyborców Prawa i Sprawiedliwości 89 proc. wskazuje, iż prezydent powinien współpracować z rządem – choć część z nich czyni to z pewną rezerwą. Jeszcze bardziej wymowna jest postawa sympatyków Konfederacji, gdzie łącznie 87 proc. badanych opowiedziało się za współdziałaniem głowy państwa z gabinetem Tuska.
To pokazuje, iż postulat współpracy nie jest ideologiczną zachcianką jednej strony sporu, ale potrzebą ogólnonarodową.
Niestety, dotychczasowa postawa Karola Nawrockiego stoi w sprzeczności z tym jednoznacznym sygnałem. Zamiast być arbitrem i strażnikiem konstytucyjnego porządku, prezydent niejednokrotnie sprawiał wrażenie uczestnika partyjnej gry. Zamiast budować mosty, chętniej sięgał po gesty i decyzje, które interpretowane są jako próby blokowania rządu.
Można oczywiście tłumaczyć, iż Nawrocki działa w zgodzie z własnymi przekonaniami politycznymi. Ale prezydentura nie jest funkcją prywatną – to urząd, w którym pierwszeństwo musi mieć dobro wspólne. Wbrew temu, co sam prezydent zdaje się sugerować, społeczeństwo nie oczekuje od niego nieustannego „równoważenia władzy” poprzez konfrontację. Oczekuje natomiast dojrzałości i umiejętności współpracy.
Warto przyjrzeć się szczegółom badania. W grupie osób powyżej 70. roku życia aż 70 proc. ankietowanych udzieliło odpowiedzi „zdecydowanie tak”. Seniorzy, którzy pamiętają burzliwe dekady polskiej historii, wiedzą, jak wysoką cenę płaci społeczeństwo za polityczne konflikty. Ich oczekiwanie jest jednoznaczne: mniej sporów, więcej porozumienia.
Również osoby w wieku 40–59 lat w przeważającej większości popierają współdziałanie prezydenta z rządem. To pokolenie, które aktywnie uczestniczy w życiu zawodowym i społecznym, i które ma świadomość, iż od sprawnej współpracy władz zależy stabilność państwa.
Nieco więcej sceptycyzmu pojawia się wśród najmłodszych wyborców. Jednak choćby tam, gdzie dominowała odpowiedź „raczej tak”, przez cały czas jest to wyraźna przewaga głosów za współpracą. To sygnał, iż młodzi – choć bardziej krytyczni wobec klasy politycznej – również nie chcą ciągłej wojny.
W tym kontekście brak otwartości ze strony Karola Nawrockiego staje się trudny do zaakceptowania. Skoro 90 proc. obywateli jasno komunikuje swoje oczekiwania, upieranie się przy konfrontacyjnej strategii nie tylko podważa autorytet głowy państwa, ale i szkodzi demokracji.
Prezydent Nawrocki powinien zdać sobie sprawę, iż rola prezydenta nie polega na byciu rzecznikiem jednej partii czy środowiska. Społeczeństwo dało mu kredyt zaufania, licząc, iż stanie ponad podziałami. Każdy gest ignorowania tego głosu, każda próba politycznej blokady, to krok w stronę izolacji i utraty społecznego poparcia.
Ostatnie lata polskiej polityki pokazały, jak destrukcyjny wpływ na państwo ma permanentny konflikt między prezydentem a rządem. Obywatele mają dość – i mówią to głośno. o ile Karol Nawrocki nie zmieni podejścia, ryzykuje, iż jego kadencja zostanie zapamiętana nie jako okres stabilizacji i pojednania, ale jako czas straconych szans.
Warto, by prezydent zrozumiał, iż kooperacja nie oznacza rezygnacji z własnych przekonań. Oznacza jednak gotowość do dialogu, kompromisu i szukania rozwiązań, które służą wszystkim obywatelom, a nie tylko jednej grupie politycznej.
Sondaż IBRiS to nie tylko kolejny zestaw liczb – to wyraźne ostrzeżenie i wskazówka dla prezydenta. Polacy w ogromnej większości oczekują współpracy głowy państwa z rządem. Oczekują odpowiedzialności, dialogu i kompromisu.
Karol Nawrocki może jeszcze naprawić swoje błędy i wpisać się w oczekiwania społeczeństwa. Ale jeżeli tego nie zrobi, sam zepchnie się na margines politycznego życia. Bo w kraju, gdzie dziewięciu na dziesięciu obywateli chce porozumienia, prezydent, który wybiera konfrontację, staje się politykiem wbrew narodowi, a nie dzięki niemu.