Przeciwko okrucieństwu wobec Palestyńczyków protestują już sami Izraelczycy. Jak zaznacza ks. prof. Waldemar Cisło z Fundacji Przyjaciel Misji, trudno stwierdzić, czy wynika to ze względów humanitarnych, czy raczej z własnego zmęczenia walkami. – Myślę, iż przyczyn jest wiele. Sytuacja gospodarcza Izraela jest niepewna, bo gospodarka mocno ucierpiała. Państwo to nie jest już tak atrakcyjne dla inwestorów, więc ci ludzie boją się, jak będzie wyglądał ich los. Poza tym Izraelczycy po prostu wstydzą się tych skrajnie niehumanitarnych działań. Pamiętamy, iż niedawno z wewnątrz Izraela do Netanjahu wystosowano apel o zaprzestanie działań. I apelowali zarówno dziennikarze, jak i wojskowi, a choćby dowódcy służb specjalnych. W tym państwie gotuje się od wewnątrz. Oni już nie chcą rządów Netanjahu – relacjonuje. Jak dodaje, nie da się już ukryć tego, iż premier Izraela wszczyna wojny po to, aby uratować własną skórę. – Już w 2003 r. Jan Paweł II błagał Netanjahu, żeby nie rozpoczynać ataku na Irak w 2003 roku. Pamiętamy, iż ostrzał Syrii także był powodowany przez Netanjahu. Pamiętamy bombardowanie ambasad Iranu w Damaszku. Teraz znowu niedawno uderzenie w Iran. Dochodzimy do takiego momentu, iż świat się boi, iż ten człowiek, ratując swoją osobę przed zarzutami zarówno z wewnątrz kraju, jak i z zewnątrz, dokonuje ludobójstwa. Niektórzy jeszcze boją się o tym głośno mówić, ale część analiz nie pozostawia złudzeń, iż to nie tylko zbrodniarz wojenny, ale właśnie ludobójca – wskazuje.