Mija ostatni dzień pierwszego kalendarzowego roku rządów „kompromitacji 13 grudnia”, jak coraz częściej nazywana jest połączona jedynie żądzą władzy grupa teoretycznie sprzecznych ideologicznie partii, partyjek i zwykłych kanap politycznych.
Praktycznie ani jeden cel, jaki buńczucznie zapowiadał Tusk i akolici choćby już po wyborach 15 października, nie został zrealizowany.
Ba, choćby „rozliczenie” PiS-u nie wyszło a silni ludzie rudego nie dali rady wyprowadzić prof. Glapińskiego z NBP.
Na dodatek PKW raczył nie posłuchać rudego wodzusia i przyjął sprawozdanie finansowe PiS.
Wysoki jak topola mec. Roman Giertych zapałał oburzeniem. Na portalu X opublikował sporo wpisów; choćby takie, które powinny uruchomić rzecznika dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie (adw. Anna Mika-Kozak lub jednego z jej… 53 zastępców!) i następczo doprowadzić do wydalenia Qnia z zawodu.
Nas jednak interesuje szczególnie wpis z godz. 15.35 dnia 30 grudnia 2024 r.
Wesoły Romek mimowolnie demaskuje prawdziwy cel rzekomego przywracania demokracji w Polsce!
Otóż dla rudej władzy najważniejsze jest… zastraszenie społeczeństwa, w szczególności zaś wszelkiej maści urzędników.
Zdaniem mgra prawa Giertycha urzędnicy w Polsce nie mają kierować się prawem, ale truchleć już na sam widok Tuska bądź też kogoś z jego bańki.
Zamiast poszanowania prawa – strach przed Rudym i jego ekipą…
Tak właśnie wygląda prawdziwy plan „przywrócenia zasad demokratycznego państwa prawa” w wydaniu Tuska i Bodnara.
Czy właśnie dlatego najbardziej inteligentni ministrowie kompromitacji 13 grudnia woleli czmychnąć do Brukseli?
Co prawda ani Bartuś Sienkiewicz, ani też Borys Budka orłami intelektu nigdy nie byli, ale przepaść intelektualna, jaka rozpościera się pomiędzy nimi a byłym już na szczęście ministrem (pod)Wieczorkiem czy Pauliną Hennig-Kloską jest widoczna dla wszystkich obserwatora.
Najwyraźniej ludzi gotowych zaryzykować własną wolność w przyszłości zaczyna brakować. I jeżeli jeszcze wiosną w szeregach „milicjantów” atakujących protestujących w Warszawie rolników niczym słabo wyszkolone oddziały ZOMO w okresie stanu wojennego nie brakowało zwykłych zwyroli, to ostatnio „psia grypa” wymusiła niejako na Trzaskowskim brak corocznych prób torpedowania Marszu Niepodległości.
Po roku czasu widać już zupełnie wyraźnie, iż ruda władza się cofa.
Rzecz jasna to nie jest zasługa tylko naszego oporu. Inaczej, zapewne, wyglądałoby, gdyby wybory w USA wygrała Kamela Harris.
Wtedy i w Niemczech eurolewica sprawowałaby przez cały czas rządy, zaś główny animator Tuska, kanclerz Olaf Scholz, spokojnie piastowałby swoje stanowisko i wymuszał na Polsce przyjmowanie kolejnych partii inżynierów, lekarzy i architektów ściągniętych do Niemiec jeszcze przez Merkelową. W zamian Tusk rewanżowałby się Niemcom wygaszaniem kolejnych zakładów.
Upadek Tuska jest zatem przesądzony.
Próby „żondzenia” dzięki „pały” i „uchwały” najwyraźniej mamy za sobą.
Jedynie Qń rży z żalu na portalu X…
Bo przecież urzędnicy mieli bardziej bać się Tuska, niż... odpowiedzialności karnej za łamanie prawa!
Końcem poprzednich „żonduff” Rudego było hasło, pojawiające się praktycznie na wszystkich stadionach ekstraligowych w Polsce:
Donald Ma Tole…
Hasłem 2024 r. natomiast stało się ciut inne:
Nie bać Tuska!
Wszystko wskazuje, iż będzie nam ono towarzyszyło w 2025 r. Coraz więcej osób wierzy jednak, iż już niezbyt długo.
31.12 2024
Ps. Do siego Roku!
fot. X