Japońska organizacja walcząca z atomem dostała pokojowego Nobla.
Nie miałbym nic przeciwko, gdyby jedynym celem tej grupy było krytykowanie bomb i rakiet atomowych, aczkolwiek to, iż się wszyscy wzajemnie jeszcze nie pozabijaliśmy wynika w dużej mierze z tego, iż jedno mocarstwo atomowe boi się drugiego mocarstwa atomowego.
Być może Ukraina ma w zanadrzu jakieś bomby atomowe, co skutecznie odstrasza Putina od użycia takowych. A o ile choćby Ukraina nie ma, to należy plotkę rozpuszczać, iż ma!
Ale, generalnie, chętnie bym wszystkie bomby, armaty i czołgi przerobił na coś użytecznego, więc w tej materii Japończyków się nie czepiam.
Gorzej, iż ta japońska organizacja walczy też z elektrowniami jądrowymi, co uważam za jedną wielką głupotę, bo jest to absolutnie najczystsza technologia wytwarzania prądu. Statki też powinny być z napędem jądrowym, zamiast spalać kilkadziesiąt ton mazutu na 100 km.
Dlatego komitet noblowski znowu zaliczył u mnie minus.
Michał Leszczyński
