Cła na samochody stały się jednym z najtrudniejszych tematów negocjacji handlowych administracji Trumpa z kluczowymi partnerami. Aby to zrozumieć, wystarczy spojrzeć na to, jak bardzo gospodarki państw są uzależnione od eksportu samochodów do USA.
W przypadku Japonii i Korei Południowej samochody i części samochodowe stanowiły około jednej trzeciej ich całkowitego eksportu do USA w zeszłym roku. W przypadku Niemiec udział ten wyniósł prawie 20%.
Bliższa analiza danych handlowych i danych firm pokazuje, iż wpływ ceł jest bardzo zróżnicowany w zależności od firmy, w zależności od miejsca produkcji pojazdów. Niektóre firmy odczuwają znacznie większe skutki niż inne i borykają się z większą niepewnością co do swojej działalności i zysków.
Spośród japońskich producentów samochodów, Mazda Motor, Subaru i Mitsubishi Motors są szczególnie dotknięte ze względu na ich duże uzależnienie od pojazdów importowanych z Japonii. Z kolei Honda, Nissan i Toyota produkują większość swoich samochodów w USA, Kanadzie lub Meksyku, po latach przenoszenia produkcji bliżej amerykańskich konsumentów.
Cła administracji Trumpa na samochody wyprodukowane poza Stanami Zjednoczonymi weszły w życie 3 kwietnia. Cła na samochody osobowe wynoszą w tej chwili łącznie 27,5% wartości pojazdu – na co składa się obowiązująca stawka najwyższego uprzywilejowania (MFN) wynosząca 2,5% oraz dodatkowe 25% nałożone ze względów bezpieczeństwa narodowego na mocy sekcji 232 ustawy o ekspansji handlu (Trade Expansion Act).
W przypadku pojazdów z Meksyku i Kanady, które nie spełniają reguł pochodzenia (ROO) zgodnie z umową USA-Meksyk-Kanada (USMCA), stosuje się dodatkowe cło w wysokości 25% na mocy ustawy o międzynarodowych nadzwyczajnych uprawnieniach gospodarczych (IEEPA), co zwiększa łączną stawkę do 52,5%.
Nawet firmy, które produkują ponad połowę pojazdów sprzedawanych lokalnie w USA, muszą liczyć się z miliardami dolarów strat, ponieważ importowane części podlegają cłom. Toyota poinformowała, iż 25% cło kosztowało firmę około 1,3 miliarda dolarów tylko w kwietniu i maju. Honda, która montuje dwa na trzy sprzedawane przez siebie pojazdy w Stanach Zjednoczonych, a resztę w Kanadzie i Meksyku, prognozuje 70-procentowy spadek zysku netto w bieżącym roku fiskalnym.
Zróżnicowany stopień wpływu taryf może mieć istotne implikacje dla miejsc, w których firmy ostatecznie zdecydują się produkować i sprzedawać swoje produkty. To z kolei może zadecydować o ich długoterminowej konkurencyjności na rynku globalnym.
1) Dostosowanie produkcji — Honda, Nissan, Volkswagen i Mercedes planują przenieść produkcję niektórych pojazdów do Stanów Zjednoczonych. Mitsubishi, Mazda, Stellantis i Tesla ograniczają wolumen dostaw na rynek. Toyota dąży do zwiększenia lokalnych zakupów komponentów w perspektywie długoterminowej.
2) Podwyżka cen — Mitsubishi, Subaru, Toyota, BMW i Ford już podniosły ceny. Hyundai i Kia mogą pójść w ich ślady.
3) Zwolnienia — Stellantis i Nissan wdrażają redukcje zatrudnienia.
Cła Trumpa zaczynają zmieniać strategie producentów samochodów również w sektorze pojazdów elektrycznych. W tym przypadku firmy również podążają rozbieżnymi ścieżkami.
Po dynamicznym wzroście w ostatnich latach, rynek pojazdów elektrycznych w USA stoi w tej chwili w obliczu ogromnej niepewności, ponieważ administracja Trumpa wycofuje się z nacisków ery Bidena na wprowadzenie pojazdów ekologicznych. Rewiduje przepisy dotyczące emisji gazów cieplarnianych (GHG), które przewidywały znaczny wzrost sprzedaży pojazdów elektrycznych, i dąży do zniesienia przepisów stanowych Kalifornii, które wymagają, aby wszystkie nowe samochody sprzedawane po 2035 roku były pojazdami bezemisyjnymi (ZEV). W 2024 roku Amerykanie kupili rekordową liczbę 1,3 miliona pojazdów elektrycznych, co stanowi wzrost o 7,3% w porównaniu z rokiem poprzednim.
Cła na samochody potęgują presję w branży, zakłócając i tak już kruchy łańcuch dostaw pojazdów elektrycznych. Tesla tymczasowo wstrzymała import części z Chin, a Nissan porzucił plany budowy nowej fabryki akumulatorów w Kiusiu w Japonii.
W obliczu zmian w polityce i niepewności na rynku, producenci samochodów reagują na różne sposoby. Toyota i Subaru zwiększają obecność pojazdów elektrycznych w Ameryce Północnej, wprowadzając nowe modele, poszerzając gamę modeli i planując lokalną produkcję od 2026 roku. Toyota podejmuje dodatkowe kroki, aby przyciągnąć amerykańskich konsumentów, odświeżając markę, zwiększając zasięg i dostosowując standardy ładowania.
Tymczasem Honda wycofuje się z inwestycji. Zmniejszyła planowane inwestycje z 68 miliardów dolarów do 48 miliardów dolarów i opóźniła realizację dużych projektów, w tym budowę nowej fabryki w Ontario w Kanadzie. W związku z wolniejszym niż oczekiwano tempem wdrażania pojazdów elektrycznych i niepewnością polityczną, Honda koncentruje się bardziej na hybrydach i motocyklach, aby zachować rentowność i zabezpieczyć się przed ryzykiem związanym z pojazdami elektrycznymi.
Nissan, zmagający się ze spadkiem sprzedaży i stratami netto, podobno prowadzi negocjacje z tajwańskim Foxconnem w sprawie produkcji pojazdów elektrycznych w swojej fabryce pod Tokio – drastyczny krok, który złagodziłby wpływ na dostawców i tysiące pracowników.
Aby przyspieszyć lokalną produkcję pojazdów i podzespołów w USA, producenci samochodów coraz częściej ze sobą współpracują, odkładając na bok długotrwałą rywalizację. Honda planuje pozyskać baterie do 400 000 pojazdów hybrydowych z fabryki akumulatorów Toyoty w Karolinie Północnej, a Ford zezwala Nissanowi na korzystanie z części swojej nowej fabryki akumulatorów w Kentucky. Te działania sugerują przejście w kierunku nowego, wspólnego łańcucha dostaw, w miarę jak firmy radzą sobie na niepewnym rynku pojazdów elektrycznych w Ameryce Północnej.
Ale teraz dwie rzeczy stały się jasne. Po pierwsze, podejście Trumpa do ceł wprowadziło zamieszanie w firmach i na rynkach finansowych. Od marca zatrudnienie gwałtownie spadło w branżach narażonych na wyższe koszty związane z cłami. Po drugie, i co ważniejsze, cena chaosu stała się faktem i płacą ją głównie pracujący Amerykanie.
Wojny handlowe ujawniają, jak bardzo Trump sprzedał swój polityczny elektorat. Cła podnoszą ceny dla amerykańskich konsumentów, zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio. Cła na importowane towary gotowe i komponenty wykorzystywane w krajowej produkcji są przerzucane bezpośrednio na konsumentów poprzez wyższe ceny, jak widzieliśmy w przypadku kawy. Cła również ograniczają Konkurencja zagraniczna poprzez podniesienie kosztów importu. Ta utrata konkurencji może stymulować wzrost cen krajowych, co widzieliśmy w przypadku ceł na importowane panele słoneczne.
Producenci samochodów produkują niektóre modele w USA na sprzedaż, inne na eksport, a jeszcze inne importują. Wraz ze wzrostem ceł na części samochodowe z 2,5% do 25%, na stal z 0% do 50% (oryginalna) i na gotowe samochody z 2,5% do 25%, koszty rosną we wszystkich trzech obszarach.
Producent Jeepa, Stellantis, poinformował o spodziewanej stracie w wysokości 2,7 mld dolarów w pierwszej połowie 2025 roku, częściowo z powodu ceł. General Motors poinformował o stracie 1,1 mld dolarów z tytułu ceł na importowane samochody i części w drugim kwartale 2025 roku. Ford Motors szacuje, iż cła będą kosztować firmę 1,5 mld dolarów w 2025 roku.
Zobaczymy, jak pracujący Amerykanie poniosą pełną siłę tych wzrostów kosztów związanych z cłami, cłami na importowane pojazdy z Azji i Europy oraz, w pewnym (nadal niepewnym) stopniu, z Kanady i Meksyku, wyższych cen samochodów.
Bessent dodał w kolejnym wywiadzie dla CNBC, iż spodziewa się, iż dochody z ceł za prezydentury Trumpa przekroczą jego wcześniejsze szacunki wynoszące 300 miliardów dolarów, a pieniądze te zostaną przeznaczone na spłatę długu federalnego, a nie na czeki rabatowe dla Amerykanów.
„Mówiłem, iż dochody z ceł mogą wynieść w tym roku 300 miliardów dolarów. Będę musiał znacznie to zrewidować” – powiedział Bessent.
Na początku tego tygodnia agencja ratingowa S&P Global Ratings potwierdziła długoterminowy rating kredytowy USA na poziomie AA+ ze stabilną perspektywą, twierdząc, iż dochody z ceł pomogą zrównoważyć skutki fiskalne niedawnej ustawy podatkowej i wydatkowej prezydenta Trumpa.
Polski premier Donald Tusk spotkał się z liderami branży motoryzacyjnej, aby ocenić wpływ nowych ceł amerykańskich na części samochodowe. Polska zajmuje 7. miejsce na świecie pod względem eksportu części samochodowych, a eksperci branżowi obawiają się potencjalnego spadku PKB o 0,45% i utraty choćby 13 000 miejsc pracy. Tusk podkreślił, iż ważniejsze jest znalezienie realnych rozwiązań niż rozwodzenie się nad „wojną celną”.
]]>https://www.youtube.com/embed/E6iyzHUp0L8]]>
]]>https://www.hinrichfoundation.com/research/article/trade-distortion-and-...]]>
]]>https://thehill.com/opinion/finance/5459999-auto-tariffs-impact-consumers/]]>
]]>https://finance.yahoo.com/news/live/trump-tariffs-live-updates-the-us-an...]]>