Największą zaletą pracy w bibliotece jest możliwość przebywania wśród literatury wszelakiej, rozumianej zarówno jako bycie w obecności słowa, jak i obcowanie z książkami w ich fizycznej postaci. Mimo całej mojej miłości do książek są też takie, których szczególnie nie lubię. To książki z półek bookcrossingowych, czyli wolnostojących regałów utworzonych w celu popularyzowania czytelnictwa, z których każdy może wziąć książkę, a także ją tam przynieść. O ile idea bookcrossingu i ruchomej biblioteki jest mi szczególnie bliska, o tyle nie mogę zrozumieć, w jakim celu pozostawiane są tam niektóre książkowe egzemplarze.
Niemalże codziennie na bookcrossingowej półce pojawiają się książki, których stan fizyczny wskazuje na to, iż nadają się jedynie na makulaturę — lubię je nazywać „chrupkami”. Są to egzemplarze częściowo lub całkowicie rozklejone, z brakującymi stronami, zalane lub poplamione niezidentyfikowanymi substancjami, a choćby spleśniałe… W bookcrossingu chodzi przecież nie tylko o dzielenie się słowem, ale także o ekologiczne podejście do książek przez wprowadzanie ich do „drugiego obiegu”. Dlaczego więc pozostawiamy tam przedmioty nienadające się już do użytku?
Szacunek do słowa
„Nie wyrzucaj, może się jeszcze przyda!” – kto z nas nie słyszał tego od swojej mamy lub babci? Pokolenia urodzone po 1945 r. lub w czasie komunizmu w Polsce musiały mierzyć się z niedostatkiem, reglamentacją żywności i brakiem podstawowych produktów w sklepach, dlatego najczęściej kobiety wykorzystywały to, co miały lub co było dostępne, by tworzyć nowe. Tak powstawały oryginalne sukienki z zasłon, o których rozmawiałam z Adą Rybką, interesujące kroje bluzek czy własnoręcznie zrobione czapki. Do pakowania mięsa i ryb używano gazet – symbolem lat 80. jest przecież śledź zapakowany w gazetę.
Rzeczy się używa, a nie wyrzuca. To doświadczenie braku w przeszłości może być jednym z powodów pozostawiania publikacji na bookcrossingowych półkach.
Książki są jednak szczególnymi przedmiotami, bowiem jest w nich ukryta również wartość duchowa, przesłanie.
W historii znane są przypadki niszczenia książek z powodów politycznych lub religijnych. Chociażby publiczne palenie książek w 1933 r. w III Rzeszy z rozkazu Adolfa Hitlera, by odciąć społeczeństwo od „złego ducha” rzekomo ukrytego w książkach żydowskich autorów. W naszym kraju lata 1952-1989 związane były z cenzurą na rynku wydawniczym i uniemożliwionym dostępem do literatury nieakceptowanej przez władze. By móc zapoznać się z treścią książki objętej zakazem, pojedyncze egzemplarze kursowały z rąk do rąk i w efekcie były pomięte lub miejscami podarte. Nikt jednak nie zwracał uwagi na formę w czasach, w których za niezgodną z polityką władzy treść, groziły represje.
Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.
Wzmocnij kampanie obywatelskie Instytutu Spraw Obywatelskich
Przekaż swój 1,5% podatku:
Wpisz nr KRS 0000191928
lub skorzystaj z naszego darmowego programu do rozliczeń PIT.
Wspólne czyli niczyje?
Równie istotny w kontekście bookcrossingu jest brak poszanowania dobra wspólnego, który może być kolejnym z powodów pozostawiania „chrupków” na półkach, które należą do wszystkich obywateli.
W praktyce „wspólne” to po prostu „niczyje”, a to oznacza, iż nie musimy zbytnio przejmować się, czy zostawimy tam spleśniałą książkę, czy taką którą ktoś jeszcze przeczyta…
Trudno również stwierdzić, kto miałby sprawować kontrolę nad miejscami należącymi do dobra wspólnego. W bibliotekach bookcrossingiem opiekują się bibliotekarze, którzy pozbywają się wspomnianych już „chrupków”, mierząc się często z niezrozumieniem i krytyką ze strony czytelników, która choć nieprzyjemna, nie jest tak dotkliwa jak zapach niektórych bookcrossingowych wykopalisk. A czasem pachnie tam pleśnią ciemnej piwnicy…
Wśród osób najczęściej pozostawiających książki na bookcrossingowych półkach możemy wskazać dwie główne grupy – seniorów oraz matki z dziećmi. Seniorzy częściej korzystają z bookcrossingu w ramach wymiany, czyli biorą jeden egzemplarz, a w zamian pozostawiają inny. Matki z dziećmi najczęściej traktują te półki jako miejsce, w które mogą przynieść książki, których maluchy już nie czytają. I to jest bardzo użyteczne, ponieważ kolorowe i grające bajki znikają bardzo szybko.
Zmiany na rynku wydawniczym
Obecnie rynek wydawniczy zmienił się znacznie – istnieje kilkadziesiąt prywatnych wydawnictw, a z książek można korzystać w wersji papierowej, elektronicznej lub audio. Rośnie liczba książek. Według danych z Biblioteki Narodowej w 2023 r. wydawcy przesłali 33 893 pozycji książkowych i jest to liczba większa o 1485 tytułów w porównaniu z rokiem 2022.
Obecna sytuacja polskiego rynku wydawniczego nie jest jednak dobra – maleje liczba małych, autorskich księgarń, które zamykają się ze względu na wysokie koszty utrzymania lokalu i zbyt niskie przychody. Smutna rzeczywistość jest taka, iż ceny książek w sklepach internetowych są konkurencyjne i w efekcie wypierają lokalne księgarnie, będące przecież także ośrodkami kultury. Taki los spotkał łódzką księgarnię Do Dzieła, która została zamknięta we wrześniu 2024 i stanowiła dla Łodzian ważne miejsce spotkań i rozmów o literaturze. Zamyka się także znana wśród mieszkańców księgarnia PWN przy ul. Więckowskiego 13, działająca w Łodzi od 70 lat. Przykra niespodzianka spotkała Łodzian także pod koniec 2024 roku – zamknięto stacjonarny punkt internetowej księgarni Bonito przy ulicy Żwirki i Wigury. Smutny paradoks: książek coraz więcej, księgarni coraz mniej.
Niezmienny pozostał jednak szacunek do treści, które pokolenie naszych rodziców i dziadków uważa chyba za cenniejsze od formy, dlatego zniszczona, poplamiona okładka lub rozklejona książka jest mniej istotna niż „przekaz” zawarty w słowach.
Jak to mówią: „Najważniejsze, iż da się czytać”.
Niestety moje doświadczenie pokazuje, iż choćby najbardziej uznane dzieła położone na bookcrossingowej półce w fatalnym stanie fizycznym, nie znajdą odbiorcy. Dla współczesnych czytelników również forma książki zaczyna mieć znaczenie – powstają egzemplarze z barwionymi brzegami, które przypominają małe dzieła sztuki, a także literatura z dużym drukiem dla osób mających problemy ze wzrokiem. I choć ceny nowych książek na rynku są wysokie, to świetne tytuły można kupić o wiele taniej „z drugiej ręki” w idealnym stanie.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!
Dołącz do nas!Gdzie kończy się ekologia, a zaczyna zanieczyszczanie?
Przykładów świadczących o tym, iż nie potrafimy prawidłowo pozbywać się niechcianych przedmiotów jest więcej. Na uwagę zasługuje obecna na łódzkim Teofilowie specjalna półka funkcjonująca jako „TEOKsiążkodzielnia”, czyli szafka na książki stojąca przy parafii Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny i św. Antoniego Marii Klareta przy ulicy Klaretyńskiej 11. Niestety, oprócz książek można tam spotkać niechciane ubrania i buty. Mieszkańcy osiedla umieścili kartkę zakazującą pozostawiania odzieży, jednak to rozwiązanie nie przyniosło rezultatu. Pojawiały się także posty na grupach w mediach społecznościowych z prośbą o „zaprzestanie robienia śmietniska z książkodzielni”.
Wbrew pozorom postawa osób przynoszących do „TEOKsiążkodzielni” ubrania i obuwie w żaden sposób nie wiąże się z przymiotnikiem „ekologiczny”, a pozostawianie rzeczy w miejscu do tego nieprzeznaczonym można bardziej określić jako „zanieczyszczanie”.
Obecnie mamy szczęście, iż żyjemy w czasach różnorodności towarów, gdzie możemy wybierać spośród kolorów, faktur i kształtów przedmiotów, czego nie doświadczyli nasi dziadkowie. Wobec ciągłej produkcji i pojawiających się w sklepach nowych rzeczy, ze znanego w PRLu niedosytu towarów i usług przeszliśmy w przesyt, z którym nie potrafimy sobie radzić.
Co zrobić ze zniszczonymi książkami?
W jaki sposób powinniśmy pozbywać się zepsutych, rozpadających się książek? Najprościej mówiąc: oddając je na makulaturę. W każdym mieście znajdują się Punkty Selektywnego Zbierania Odpadów, które przyjmują m.in. makulaturę, odzież czy odpady wielogabarytowe. w tej chwili w Łodzi są czynne trzy takie punkty: przy ul. Granicznej 2, Kasprowicza 10 i Zamiejskiej 1. Takie działanie służy recyklingowi, umożliwiając wprowadzenie papieru do ponownego obiegu.
Egzemplarze w dobrym stanie warto oddać do antykwariatu, biblioteki lub wymienić w ramach bookcrossingu.
Warto propagować bookcrossing jako ideę, która pozwala dać książkom nowy dom. Oddajmy je jednak w takim stanie, w jakim sami byśmy chcieli je otrzymać. Jego największą zaletą jest brak podziałów — znajdziemy tam dzieła klasyków, nowoczesne powieści, debiuty, a także przeróżne pozycje popularnonaukowe. Warto również propagować obywatelską postawę w trosce o dobro wspólne i dbać o pozostawianie rzeczy w miejscu do tego przeznaczonym.