Jeden kryzys to jeszcze nie kryzys, ale kilka kryzysów naraz to już jest początek końca. Chyba każdy człowiek chodzący po tym łez padole przynajmniej raz w życiu słyszał albo sam wypowiedział złowieszczą frazę: „jak się wali, to się wszystko wali” i dokładnie w takim położeniu znalazła się KO z liderem Tuskiem. Dwa kolejne sondaże z 7 proc. spadkiem, to jest tylko jeden z elementów, a adekwatnie skutek znacznie większych katastrof, jakie w dużej mierze sam Donald Tusk sprokurował i w niewielkiej części dołączyły „czynniki obiektywne”.
Obecny rząd przypomina te pierwsze po 1989 roku, kiedy z kilkunastu partii i partyjek usiłowano zlepić cokolwiek. Żywot tych politycznych sklejanek był bardzo krótki, a do historii przeszło głosowanie z 1993 roku, gdy Sejm różnicą jednego głosu doprowadził do upadku rządu Hanny Suchockiej. Pikanterii temu wydarzeniu dodaje fakt, iż jeden z posłów miał się zatrzasnąć w toalecie, co jest tłumaczeniem o tyle śmiesznym, co tragicznie podsumowującym polityczną elitę. Donald Tusk przeszedł przez wotum zaufania, ale w takiej atmosferze, która jest zwiastunem przyszłych poważnych problemów i ta przyszłość nie jest daleka. Części polityków obozu rządzącego domaga się wprost dymisji samego Tuska, wielu ma pretensje, iż sprawy idą w fatalnym kierunku. Praktycznie nie ma dnia, żeby nie dochodziło do jakiś scysji pomiędzy koalicjantami.
Aktualny stan rzeczy jest wynikiem najszerzej pojętego braku zaufania, kiedyś spoiwem była nienawiść do PiS, ale po przejęciu władzy zaczęły wchodzić do gry polityczne interesy poszczególnych partii. Zaczęło się od bezprawnego przejęcia TVP i Prokuratury Krajowej oraz kompromitacji zwanej „100 konkretów na 100 dni rządzenia”. Potem doszły spory o ustawy związane z nie tylko ze sferą obyczajową, ale i dopłatami do kredytów mieszkaniowych. Z obiecanych rozliczeń „pisowskich złodziei”, po półtora roku też mamy obraz chaotycznego polowania i stawiania zarzutów, ale do tej pory nie ruszył żaden proces, za to areszty wydobywcze bulwersują choćby rozsądnych przeciwników PiS. Wszelkie niepowodzenia Donald Tusk przykrywał prowokacyjnymi komentarzami na portalu X i tłumaczył wetami prezydenta Andrzeja Dudy odliczając dni do końca jego kadencji.
Wszystko miało się zmienić po wyborze Rafała Trzaskowskiego na prezydenta, pech chciał, iż Trzaskowski prezydenturę utrzymał tylko przez dwie godziny. Prawdziwym prezydentem został Karol Nawrocki i to jest gwóźdź do trumny „koalicji 13 grudnia”, która nie przygotowała żadnego planu B. Najpierw był szok, potem całkowicie odrealniona akcja Romana Giertych podważająca wyniki wyborów. Giertych zaszkodził w dwóch kierunkach: wywołał wściekłość radykałów, domagających się przeliczenia wszystkich głosów i zniesmaczenie centrowych wyborców. Z takim morale „koalicja 13 grudnia” musi się mierzyć ze społecznymi oczekiwaniami, a te są absolutnie sprzeczne z linią ideową koalicji, jak choćby w przypadku „uchodźców” na niemieckiej granicy.
Nastroje społeczne w Europie i na świecie zdecydowanie skręciły w prawo, przy tych wszystkich zawirowaniach i jeszcze wielu innych, największym problemem Donalda Tuska będzie prawicowy prezydent Karol Nawrocki. Prezydent zawsze jest w uprzywilejowanej pozycji, bo nie rządzi, ale ma cały szereg narzędzi do kontrolowania i krytykowania rządu. Karol Nawrocki, to nie jest Andrzej Duda i już zapowiedział pierwsze działania, które będą bardzo niebezpieczne dla rządu Tuska. Do Sejmu mają wpłynąć prezydenckie projekty ustaw dotyczące obniżenia stawki VAT do 22% i podniesienia kwoty wolnej od podatku. Prezydent będzie się też domagał przekazania konkretnych danych dotyczących sytuacji na granicy niemieckiej.
Prezydenckie inicjatywy są prospołeczne i żadne bajanie, czy inne prowokacje Donalda Tuska nie pomogą w politycznym starciu. Krótko mówiąc po stronie „koalicji 13 grudnia” nie ma determinacji, nie ma zaufania, nie ma podstawowego poziomu porozumienia i w takim stanie nie jest sobie w stanie poradzić ani z wyzwaniami, ani z Prezydentem Karolem Nawrockim, który nie ukrywa, iż ten rząd będzie chciał położyć na katafalku. Kiedy ostatecznie wszystko się posypie będzie zależało od wielu czynników, ale przełomowym moment nastąpi wówczas, gdy nie tylko koalicjanci i media sprzyjające obecnej władzy będą się domagać dymisji Donalda Tuska.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!