W 1947 roku, pod butem sowieckim, Polska miała jeszcze jedną szansę. Wybory parlamentarne, w których Polskie Stronnictwo Ludowe Stanisława Mikołajczyka – ostatnia realna siła demokratyczna – próbowało stawić czoła komunistom. Ale komuniści nie zamierzali ryzykować. Ruszyła machina terroru: zastraszanie, aresztowania, mordy polityczne, a potem kulminacja – brutalne fałszerstwo wyborów, które zabiło polską demokrację na długie dekady. W imię „porządku” i „stabilizacji”.
Brzmi znajomo? Dziś, w roku 2025, po raz kolejny patrzymy, jak obóz władzy – tym razem nie pod czerwonym sztandarem, ale pod biało-czerwoną atrapą patriotyzmu – manipuluje wyborami prezydenckimi na masową skalę. PiS, partia, która po ośmiu latach rządów pogrążyła państwo w długach, aferach i podziałach, postanowiła utrzymać wpływy za wszelką cenę. W pierwszej turze – podejrzenia dotyczące nielegalnego pozyskiwania podpisów poparcia, łamania ciszy wyborczej i nadużywania zasobów państwa. W drugiej – masowe fałszowanie protokołów, nieprawidłowości w setkach komisji, rozbieżności liczbowe i „dziwne błędy” z wyraźną korzyścią dla jednego kandydata – Karola Nawrockiego, figuranta obozu pisowskiego, który zawdzięcza swoją karierę nie obywatelom, ale koneksjom i lojalności wobec aparatu władzy.
19 stycznia 1947 r. w powojennej Polsce odbyły się pierwsze wybory do Sejmu Ustawodawczego. Wybory zostały przez komunistów sfałszowane i posłużyły do sformalizowania władzy sowieckiej w Polsce
Tak jak kiedyś Bierut – kandydat bez narodu, ale z poparciem Moskwy – dziś Nawrocki staje się symbolem nowej epoki postprawdy, w której wybory są już tylko dekoracją. A prawdziwa wola obywateli? Zagłuszona przez system fałszu. Nie wolno się na to godzić. Historia uczy nas jednego: jeżeli pozwolisz władzy sfałszować wybory raz – zrobi to znowu. jeżeli przełkniesz ten pierwszy akt przemocy wobec demokracji – obudzisz się w państwie bez wyboru. Dlatego dziś nie chodzi tylko o Trzaskowskiego. Nie chodzi tylko o to, ile głosów ukradziono. Chodzi o moralny i prawny fundament polskiego państwa. Władza zdobyta przez oszustwo to nie władza – to uzurpacja.
Żądamy powtórzenia wyborów prezydenckich.
Tak, jak w 1947 roku Polacy zostali oszukani przez ludzi wiernych Kremlowi, tak dziś jesteśmy oszukiwani przez ludzi wiernych wyłącznie własnym interesom i partyjnej lojalności. Ale mamy przewagę: możemy jeszcze działać. Możemy jeszcze zawalczyć o uczciwe wybory, zanim PiS dopisze ostatni rozdział do swojej kroniki politycznego gwałtu na państwie.
To nie jest czas na kompromisy. To jest czas na gniew, determinację i działanie.
Powtórzyć wybory. Oczyścić państwo. Obudzić demokrację.