„Po prostu mów mi Kamala”. Kandydatka Demokratów ma wyjątkowy sposób na dotarcie do wyborców

news.5v.pl 1 miesiąc temu

Gdy wiceprezydentka stanęła przed tłumem podczas swojego pierwszego wystąpienia jako potencjalna kandydatka Demokratów, jej zwolennicy skandowali „Kamala”, a nie „Harris”. Stanęła na mównicy, uśmiechnęła się i wskazała na niebiesko-białe transparenty z napisem „KAMALA”, rozdawane wcześniej przez jej sztab.

To przemyślany branding. W ciągu zaledwie 48 godz. sztab prezydenta zmienił swoje kanały w mediach społecznościowych z „Biden HQ” na „Kamala HQ”. Kiedy kandydatkę poparli Barack i Michelle Obamowie, zespół promował wideo pod tytułem „Obamowie dzwonią do Kamali”. A kiedy Harris i jej współkandydat, gubernator Minnesoty Tim Walz, opublikowali selfie na Instagramie, stali przed napisem „Kamala i trener”.

Przeciwnicy Harris często używają jej imienia do obrażania. Wywołało to kolejną debatę na temat tendencji do odnoszenia się do kobiet po imieniu i rezerwowania oficjalnych tytułów i nazwisk dla mężczyzn, podobnie jak podczas kampanii w 2016 r., kiedy Hillary Clinton była stawała się ofiarą seksistowskich ataków.

Donald Trump, który z premedytacją błędnie wymawia imię Harris i ma doświadczenie w komentowaniu rasy i płci, często nazywa ją „szaloną Kamalą”. Zresztą inni republikanie robią to samo od lat.

Jednak, w miarę jak Harris oswaja się z rolą kandydatki Demokratów, jej sztab bierze „Kamalę” na sztandary. To część strategii mającej na celu z jednej strony podkreślenie jej doświadczenia w polityce, a z drugiej przedstawienia jej wyborcom jako „Kamala”, żona „Dougiego”, „Momala” dla jej dwóch pasierbic, ciocia i demokratka, która dzięki memom stała się hitem internetu.

— Myślę, iż ma teraz w kraju 98-procentowy wskaźnik rozpoznawalności. Niezależnie od tego, czy wymawiają jej imię źle, czy dobrze, wszyscy muszą powiedzieć „Kamala” — mówi Lateefah Simon, która pracowała z Harris w prokuraturze okręgowej w San Francisco. — Ona nie ukrywa swojego pochodzenia etnicznego. Nie ukrywa tego, kim jest. A najpierw była urzędniczką państwową.

„Cześć, jestem Kamala”

Ludzie, którzy znają Harris od dawna, twierdzą, iż to jej sposób na nieformalny kontakt z wyborcami. Daje im do zrozumienia, iż pracuje dla nich, iż mogą od niej wymagać.

Harris zdaje sobie sprawę z wagi, jaką jej imię ma dla kobiet, dla społeczności kolorowych — jaki wpływ ma na nich widok „Kamali” na jej plakatach wyborczych. Simon, która kandyduje do Kongresu z okręgu w Kalifornii, myślała o tym, kiedy rozważała swój własny start.

— Powiedziałam sobie: „nie, to nie będzie »Simon do Kongresu«, tylko »Lateefah do Kongresu«. Imię Kamala ma głębokie znaczenie. Jest to imię etniczne i kulturowe. Zostało jej nadane przez matkę. Czarni ludzie to coś więcej niż nasze nazwiska. Nasze nazwiska często nie opowiadają historii o tym, skąd pochodzimy i kim jesteśmy — wyjaśnia Simon.

Jamie Kelter Davis / Politico

Kampanijne gadżety z wizerunkiem Kamali Harris

Harris nie jest jedyną kandydatką, która to robi. Hillary Clinton używała swojego imienia już w 2016 r., podobnie jak kandydaci tacy jak Bernie Sanders, Pete Buttigieg i Beto O’Rourke. Jednak w obecnym środowisku politycznym użycie imienia w wyścigu o Biały Dom może subtelnie nieść także inne przesłanie, jak zauważa Jean Sinzdak z Centrum Amerykańskich Kobiet i Polityki na Uniwersytecie Rutgersa. W Waszyngtonie, gdzie 10 proc. senatorów ma na imię John lub Jon, to dla Harris sposób na zasygnalizowanie swojej odmienności.

— Przypomina wyborcom, iż tak naprawdę się wyróżnia. W kontekście tej chwili, gdy wielu wyborców pragnie innego przywództwa, może to naprawdę rezonować — mówi Sinzdak.

Jest to również sposób na odreagowanie w czasie, gdy republikańscy politycy używają jej imienia, próbując pozbawić ją kompetencji i poniżyć. Sztab Trumpa, atakując dorobek Harris w każdej dziedzinie, od ochrony granic po gospodarkę, nazywa niedawny spadek na giełdzie „krachem Kamali” i „Kamalanomiką”.

— To mikroagresja i brak szacunku, ponieważ odmawiają używania imienia, które nadała jej mama i które sama wybrała. W ten sposób odrzucają, umniejszają i poniżają ją i jej sprawczość. To po prostu brak szacunku. Ale dla niej kwestia „mów mi po imieniu” — twierdzi Leah Daughtry, wieloletnia sojuszniczka Harris i działaczka Partii Demokratycznej.

Sposób na zmianę dynamiki władzy

Sztab Harris stara się zachować równowagę w swoim brandingu. Gdy omawia jej pracę w Białym Domu, w komunikatach odnosi się do niej jako do wiceprezydent Harris. Na stronie kampanii oficjalny slogan to „Harris na prezydentkę” lub duet „Harris-Walz”. To ten typ równowagi, którą polityczka starała się zachować w przeszłości jako urzędniczka państwowa. Jako prokuratorka okręgowa często używała swojego imienia w kontaktach z wyborcami. Postrzegała to jako sposób na zmianę dynamiki władzy, zwłaszcza iż mniejszości etniczne mają mniejsze zaufanie do władz, zwłaszcza do prokuratury.

— Kiedy była z innymi wybieralnymi urzędnikami lub prokuratorami, używała tytułów w formalnym otoczeniu. Nie chodziło o to, iż nie wierzyła w sens tego gestu szacunku, ale kiedy rozmawiała bezpośrednio z wyborcami, zwykle prosiła: „po prostu mów mi Kamala” — wspomina osoba, która pracowała z wiceprezydentką, gdy ta była prokuratorką generalną. — Myślę, iż to był sposób na powiedzenie: ty jesteś szefem, pracuję dla ciebie.

To była tylko część starań Harris o zbudowanie relacji ze społecznościami, dla których pracowała. Kiedy za jej prokuratorskiej kadencji dochodziło do zabójstwa w San Francisco, znajdowała numer telefonu do rodzica ofiary, podnosiła słuchawkę i mówiła: „dzwoni Kamala Harris” — wspomina Simon. Innym razem członkowie społeczności, często kobiety będące ofiarami przemocy domowej lub strzelaniny, przychodziły do recepcji w biurze prokuratora okręgowego i mówiły, iż będą rozmawiać tylko z Kamalą.

— Postrzegała to jako naprawdę istotną okazję, aby spróbować zbudować zaufanie do rządu, ze społecznościami, które miały wiele powodów, by tego zaufania nie mieć. Dla ludzi, którzy należą do społeczności południowoazjatyckich, społeczności czarnoskórych, mniejszości etnicznych, ważne jest, aby jej imię było wyświetlane w widocznym miejscu, a nie ukryte — mówi osoba, która pracowała wówczas z przyszłą wiceprezydentką.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Kandydatura Harris wywołała furorę wśród młodych wyborców, bloku elektoratu, który był głęboko zniechęcony perspektywą rewanżu Trumpa i Bidena. Od zeszłego miesiąca Harris odnotowała wśród tej grupy ogromny wzrost poparcia — o 16 p. p. Da się to wyczuć nie tylko na jej wiecach, ale także w internecie, gdzie jej sztab wykorzystuje popularne memy.

— To bardzo dobrze, iż to młodsze pokolenie, które podchodzi do imion i formalnych tytułów inaczej niż starsze, często nazywa ją „Kamala” — mówi Daughtry.

— Mój siostrzeniec ma 19 lat. To będą jego pierwsze wybory prezydenckie i mówi: „Kamala jest naprawdę fajna”. Częścią tej fajności jest to, iż nie czują, iż muszą jej tytułować, gdy się do niej zwracają. Mogą się z nią identyfikować — dodaje. — „Pani wiceprezydent” to oczywiście tytuł. Ale na scenie, na kampanijnym szlaku, jest Kamalą.

Idź do oryginalnego materiału