Płażyński wywołał polityczną burzę w PiS. Ujawniamy treść raportu

news.5v.pl 1 tydzień temu

Jak czytamy we wstępie, Tomasz Rakowski miał być „kompletnie nieprzygotowany do kampanii wyborczej”, a w jej trakcie miał wykazywać się „skandalicznym brakiem aktywności, pomysłowości czy zdolności organizacyjnych”. „Wynikającymi z nieudolności i lenistwa niepowodzeniami, a w efekcie najgorszym od 2002 roku wynikiem PiS w mieście (20,33 proc. – red.), obarcza innych: Przede wszystkim władze partii i mnie (Kacpra Płażyńskiego – red.)” – ocenił poseł.

Wybory samorządowe 2024 – Gdańsk. Kacper Płażyński napisał krytyczny raport

Jednym z kluczowych zarzutów są „oszczerstwa, nielegalne działania i nawoływanie do bojkotu listy PiS”. Jako dowód Płażyński podaje film, który został nagrany w piątek „tuż przed ciszą wyborczą”. Urywek materiału opublikował po tygodniu jeden z lokalnych serwisów – widać na nim Rakowskiego z pędzlem w ręku. Poseł twierdzi, iż kandydat miał przyklejać na słupie ogłoszeniowym swoją podobiznę, zakrywając przy tym banery innych kandydatów z listy PiS.

„Poproszony o zdjęcie plakatu i uczciwą (…) rywalizację, zignorował prośbę. To uwłaczające wszelkim zasadom, a także będące wykroczeniem działanie” – napisał parlamentarzysta. Ujęcie można zobaczyć tutaj.

W raporcie Płażyński potwierdza także nieoficjalne doniesienia Interii. Zdaniem posła Rakowski miał dążyć do usunięcia z list jego bliskich współpracowników – Andrzeja Skiby, Przemysława Majewskiego oraz Barbary Imianowskiej. Tymczasem kandydatury wszystkich siedmiu osób wspieranych przez Płażyńskiego – jak wskazuje poseł, powołując się na dane PKW – zdobyły niemal 40 proc. (dokładnie 36,7 proc. – red.) ogółu głosów oddanych na partię w skali miasta.

„Potwierdzeniem wyżej wymienionych informacji jest pierwotny kształt list do Rady Miasta omawiany podczas posiedzenia Zarządu Wojewódzkiego. Nie było na nich Skiby i Majewskiego, Barbara Imianowska była na trzecim miejscu w swoim okręgu. Dopiero po moich interwencjach i dobrych decyzjach kierownictwa partii udało się nie pozbyć z list niechcianych przez Rakowskiego ludzi, którzy przynieśli naszemu ugrupowaniu najwięcej głosów” – pisze Płażyński.

Gdańsk. PiS popadł w otwarty konflikt. „Kampania Rakowskiego była nieskuteczna”

Poseł twierdzi też, iż na 44 dni kampanii (z wyłączeniem świąt Wielkiej Nocy – red.) Rakowski miał odbyć 14 spotkań z mieszkańcami. „W liczbie tej mieszczą się akcje ulotkowe z udziałem kandydata czy spotkania organizowane przez inne podmioty, w których kandydat uczestniczył jako gość” – czytamy.

Ponadto – jak pisze Płażyński – oponent Aleksandry Dulkiewicz miał nie zjawić się na zwołanym przez sztab spacerze po Dolnym Mieście, by później wziąć udział wyłącznie w kończącej event kawie z mieszkańcami. „Na co najmniej jedno spotkanie stacjonarne (na Przymorzu) kandydat w ogóle nie dojechał – niepoinformowani wcześniej przez nikogo, bezskutecznie oczekujący na kandydata wyborcy rozeszli się do domów” – stwierdził poseł.

Z przedstawionego w raporcie kalendarium wynika, iż pretendent PiS do objęcia najważniejszego fotela w Gdańsku pozostawał bierny łącznie przez 18 dni walki o prezydenturę.

Płażyński przekonuje również, iż kampania Rakowskiego była „nieskuteczna”, a krótki czas jej trwania nie ma związku z ostatecznym wynikiem PiS w Gdańsku. Jako dowód poseł podaje przykłady z innych miast – Poznania, Kielc i Radomia – gdzie mimo późniejszego startu kampanii niż w przypadku Rakowskiego (18 lutego) i równie niekorzystnego terenu, kandydaci wciąż walczą o zwycięstwo w drugiej turze.

„Zarzutem kolejnym (…) jest brak pomocy z mojej (Płażyńskiego – red.) strony. Tomasz Rakowski nigdy mnie o taką pomoc nie prosił, nie chciał jej. W trakcie kampanii ani razu nie kontaktował się ze mną. Nie byłem zapraszany na eventy kandydata na prezydenta, współpracujący ze mną kandydaci nie zawsze byli choćby informowani o wydarzeniach kampanijnych Rakowskiego (który potem zarzucał im brak udziału w wydarzeniach)” – czytamy w treści raportu.

Zarząd Wojewódzki PiS za Rakowskim. „Działanie Kacpra Płażyńskiego było błędem”

Przewodniczący pomorskiego Zarządu Wojewódzkiego – do którego również należy Płażyński – twierdzi natomiast, iż „nie zna żadnego raportu”. – Jako szef struktur jestem bardzo wdzięczny Tomaszowi Rakowskiemu, iż podjął walkę w trudnym czasie dla PiS – mówi nam Piotr Müller. Pytany o spory w gdańskich strukturach, stwierdził: – Są sytuacje konkurencji wewnątrz partii politycznej, które są naturalne w każdym środowisku.

– Gdyby była większa liczba mocniejszych kandydatów z innych komitetów, to mielibyśmy szansę powalczyć o drugą turę. Spójrzmy na inne duże miasta, gdzie są dogrywki: Poznań, Rzeszów. Tam nasi kandydaci weszli do drugich tur przy podobnym poparciu (do Rakowskiego – red.) – odparł i podkreślił, iż gdyby Płażyński chciał startować w tych wyborach, uzyskałby rekomendację. Jak twierdzi Müller, tym razem młody polityk prawicy nie chciał jednak stanąć do rywalizacji.

Z kolei Jarosław Sellin przyznał, iż „słyszał coś o raporcie”, ale odmówił zabrania głosu w sprawie. – Ja w bijatyki wewnętrzne nie wchodzę i nie będę tego komentował – skwitował były wiceminister kultury. – Wiem, iż jest taki raport, ale nie znam jego treści, a bardzo chciałbym się z nią zapoznać – powiedział natomiast Kazimierz Smoliński.

Obaj parlamentarzyści chwalą Rakowskiego i nazywają go „perspektywicznym politykiem z potencjałem”. – Pan poseł (Płażyński – red.) – delikatnie mówiąc – nie wspierał naszego kandydata, trudno więc żeby mógł go obiektywnie oceniać. Działanie Kacpra Płażyńskiego było błędem. Ten raport i samo funkcjonowanie „drużyny Płażyńskiego” będziemy omawiać na zarządzie po drugiej turze – słyszymy od Smolińskiego.

Tomasz Rakowski zaskoczony raportem. „Ludzie w PiS łapą się za głowy”

O komentarz poprosiliśmy również samego Tomasza Rakowskiego. W rozmowie z Interią przyznał, iż dowiedział się o istnieniu krytycznego dokumentu w środę. – Przyznaję, iż jestem zaskoczony, iż Kacper Płażyński porywa się na taką krytykę – oznajmił.

– To głęboko rozczarowujące, tak samo jak to, iż „dyskusja” odbywa się na forum publicznym, a nie na forum partii. Żałuję, iż wygrał egoizm Płażyńskiego, bo polityka to gra zespołowa – słyszymy.

Pytany o nagranie przytaczane przez posła, Rakowski odpowiedział, iż materiał nakręcił członek „drużyny Płażyńskiego”, ale nie zdradził nazwiska. – Czekamy z utęsknieniem na publikację filmu z dźwiękiem, by zobaczyć to „zaklejanie kolegów”, czego oczywiście tam nie ma. Na pewno nie zasłanialiśmy celowo plakatów PiS, to jest absurd – oznajmił.

– jeżeli próbuje się zrobić zarzut z tego, iż kandydat do ostatnich chwil, w strugach deszczu pracuje w kampanii – to już pokazuje to intencje autora – ocenił i dodał, iż słysząc tę narrację młodego parlamentarzysty „ludzie w PiS łapią się za głowy”.

Kandydat PiS na prezydenta Gdańska: Nie miałem wpływu na listy. To ordynarne kłamstwo

Odnosząc się do kwestii blokowania startu ludzi Płażyńskiego, Rakowski stwierdził, iż jako kandydat na prezydenta „nie miał żadnego wpływu na listy”. – Niestety, bo uważam, iż powinno być inaczej – uznał i podkreślił, iż tylko raz uczestniczył w spotkaniu Zarządu Wojewódzkiego w tej sprawie, ale nie mógł decydować.

– Na ostateczny kształt list największy wpływ miał Kacper Płażyński – świadczy o tym pozycja członków „drużyny Płażyńskiego” na listach, także do sejmiku województwa, gdzie na pierwszym miejscu (w okręgu gdańskim – red.) Kacper umieścił swoją żonę. To oni na tym skorzystali – ocenił.

Jednocześnie dodał, iż „plątanie” go do kwestii list jest „ordynarnym kłamstwem”, a w chwili, gdy ekipa Płażyńskiego „została wyforsowana na 'jedynki'”, wiele osób „zrezygnowało honorowo” z kandydowania.

Z kolei zarzut o nieprzygotowanie do kampanii i brak pomysłowości Rakowski skwitował, wymieniając liczne akcje sztabu, które miały odbywać się z jego udziałem „każdego dnia”. O takich wydarzeniach – jak mówi – mieli być informowani wszyscy kandydaci, ale „drużyna Płażyńskiego” sama miała nie decydować się na zaangażowanie w inicjatywy, stawiając na własną kampanię.

Rakowski zaprzeczył także, jakoby miało dojść do wspomnianego spaceru na Dolnym Mieście. – Autor raportu albo wymyśla albo opiera się na fałszywych informacjach – skomentował. Potwierdził natomiast odwołanie wizyty na Przymorzu. – Nie przyjechałem, bo spotkanie zostało odwołane z wyprzedzeniem z istotnych powodów i finalnie odbyło się w kolejnym tygodniu. Faktycznie przyszło kilka osób, do których informacja o odwołaniu nie dotarła. Takie sytuacje się zdarzają. Jak można zmieniać to w zarzut? – skomentował.

Wybory do Parlamentu Europejskiego. Tomasz Rakowski stawia tezę

Ponadto – jak twierdzi Rakowski – Płażyński cały czas był do niego „wrogo nastawiony”, stąd nie prosił posła o pomoc w kampanii. – Moja kandydatura została wyłoniona przez Zarząd Wojewódzki 5 stycznia. Zostałem oficjalnie zaprezentowany dopiero 18 lutego. Do tego czasu Kacper Płażyński aktywnie zwalczał decyzję Zarządu w Warszawie, proponując różnych alternatywnych kandydatów, tym samym marnując czas i doprowadzając do późnego startu. O tym pewnie nie wspomina w swoim raporcie – powiedział.

Konfrontowany z zarzutem o niedoprowadzenie do drugiej tury powtórzył argument Piotra Müllera. – W Gdańsku były kandydatury, które teoretycznie mogły odbierać głosy Dulkiewicz, ale ostatecznie tak się nie stało. Czy to moja wina? – usłyszeliśmy. Podkreślił zarazem, iż start Płażyńskiego w 2018 roku został ogłoszony na pół roku przed wyborami, a jego kandydatura z nieco ponad miesięcznym wyprzedzeniem.

Zdaniem Rakowskiego raport powstał, by „odwrócić uwagę” od „drużyny Płażyńskiego”, która jest „źle postrzegana w partii” i wprowadza dysonans w odbiorze sympatyków. – Kacprowi zależy na starcie do Parlamentu Europejskiego – stworzył „drużynę” po to, żeby używać w mieście nazwiska „Płażyński”, choć nie startował. To było działanie marketingowe kosztem PiS – powiedział nam były już kandydat na prezydenta Gdańska.

Próbowaliśmy skontaktować się z Kacprem Płażyńskim w sprawie sporządzonego przez niego raportu. Poseł jednak nie odebrał od nas telefonu.

Sebastian Przybył

Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na [email protected]

Zobacz również:

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Bodnar do Sutryka o „układzie wrocławskim”: Jest straszna desperacja, abym nie wygrała tych wyborów/Polsat News/Polsat News

Idź do oryginalnego materiału