Platforma wściekła po skandalu z wiceministrem. „Kogo oni wciskają?”

news.5v.pl 1 miesiąc temu
  • — Niech mi pan teraz pokaże podobny przykład za rządów PiS. Przecież tam za coś takiego by takiego ministra jeszcze poklepali po plecach, a za chwilę dostałby awans. A u nas gość zamieciony błyskawicznie – słyszymy od jednego z polityków Lewicy
  • — W niektórych przypadkach możliwe jest, iż ci nowi albo będą robić niewiele, albo zaraz sprowadzą na nas problemy — mówi nam jeden z wiceministrów z ramienia KO
  • Jak słyszymy, temat awansów dla reprezentantów poszczególnych partii może się pojawić na spotkaniu liderów koalicji, które może się odbyć jeszcze w tym tygodniu
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Szybkie cięcie

Co ciekawe, nazwisko zdymisjonowanego z funkcji wiceministra sprawiedliwości Bartłomieja Ciążyńskiego wciąż widnieje na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości. Za podróż służbowym autem na wakacje i to za pieniądze podatników, co ujawniła Wirtualna Polska, polityk Lewicy stracił stanowisko w zaledwie kilka godzin.

Albert Zawada / PAP

Bartłomiej Ciążyński

— Niech mi pan teraz pokaże podobny przykład za rządów PiS. Przecież tam za coś takiego by takiego ministra jeszcze poklepali po plecach, a za chwilę dostałby awans. A u nas gość zamieciony błyskawicznie – słyszymy od jednego z polityków Lewicy.

Jednak w Platformie panują nieco inne nastroje.

Bartłomiej Ciążyński trafił do Ministerstwa Sprawiedliwości zaledwie kilka tygodni temu. Zastąpił tam Krzysztofa Śmiszka, który w czerwcu zdobył mandat posła do Parlamentu Europejskiego. W resorcie był więc wakat na stanowisku, które w ramach koalicyjnych układanek przypadło Lewicy.

I wydawało się, iż trudno o lepszego kandydata. Zdymisjonowany polityk był w przeszłości radnym Wrocławia, szefem tamtejszej rady miejskiej, wiceprezydentem miasta, a na dodatek od kilkunastu lat jest radcą prawnym. Tym mniej wiarygodnie brzmiały jego tłumaczenia, iż nie miał świadomości, iż nie powinien płacić służbową kartą za paliwo w trakcie wakacji.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Takie stwierdzenie padło w trakcie dzisiejszej konferencji prasowej Bartłomieja Ciążyńskiego w Sejmie. Uczestniczył w niej również szef Nowej Lewicy i wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty.

— Są standardy, które obowiązują wszystkich. Nie dlatego mówiliśmy w trakcie wyborów do polskiego parlamentu, iż będziemy ich przestrzegali, żeby tego nie robić. Pan minister Ciążyński popełnił błąd. Zwrócił środki finansowe, przeprosił i podał się do dymisji — tak sobie wyobrażam funkcjonowanie nowej koalicji i tak sobie wyobrażam odpowiedzialność za błędy, które się popełnia – powiedział Czarzasty.

Polityk dodał, iż uważa sprawę za zamkniętą.

„To jedyne rozwiązanie takich spraw. Bardzo żałuję, iż musiało do tego dojść, ale za tego rodzaju błędy musi być odpowiedzialność. Nasze standardy w Lewicy są jednoznaczne” – napisała na platformie X szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska.

Głos zabrał też premier Donald Tusk, który szybko potwierdził przyjęcie dymisji.

Seria nominacji

– Oczywiście ktoś może powiedzieć, iż Donald teraz pokazał się jako dobry car, który utrąca złego bojara i w tym sensie jest to dla niego na plus, bo pokazuje zupełnie inne standardy niż te, które obowiązywały za czasów PiS. Jednak znając go, jest pewnie wkurzony, iż się musi zajmować gościem, którego być może nie widział choćby na oczy. Kogo oni nam wciskają? – słyszymy od jednego z polityków Platformy.

W ostatnich tygodniach do ministerstw przyszło więcej nowych ludzi. To pokłosie m.in. wyborów do Parlamentu Europejskiego, po których stanowiska w resortach opuściło kilkoro wiceministrów.

— Niestety część z tych nominacji budzi wątpliwości. Nie wszystkie, ale w niektórych przypadkach możliwe jest, iż ci nowi albo będą robić niewiele, albo zaraz sprowadzą na nas problemy – mówi nam jeden z wiceministrów z ramienia KO.

Emocje wzbudziła m.in. nominacja byłego członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji 67-letniego Sławomira Rogowskiego na wiceministra kultury. Zastąpił on na tym stanowisku Joannę Scheuring-Wielgus. W 2010 r. pojawiła się informacja, iż w latach 80-tych XX wieku Rogowski był zarejestrowany jako tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa.

Urzędnik jednak oświadczył, iż nie był świadomym i tajnym współpracownikiem komunistycznych służb. Do dziś nie ma informacji o żadnym wyroku sądu lustracyjnego w tej sprawie. Gdyby był, Rogowski nie mógłby objąć funkcji w resorcie kultury.

Inna nominacja, która przykuła uwagę polityków obozu władzy to powołanie Stanisława Bukowca na wiceministra infrastruktury i pełnomocnika rządu ds. walki z wykluczeniem komunikacyjnym. Bukowiec to były polityk Porozumienia Jarosława Gowina, który przed laty podpisał się pod wnioskiem do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie ograniczenia prawa do aborcji. Trafił do resortu infrastruktury z rekomendacji PSL.

Ważny polityk Platformy: — Jesteśmy szeroką koalicją. Bez szanowania nawzajem swoich decyzji personalnych nie damy rady funkcjonować. Oczywiście pewne nominacje są wątpliwe, ale jeżeli cokolwiek jest nie tak, będą zapadać szybkie decyzje.

Jak słyszymy, temat awansów dla reprezentantów poszczególnych partii może się pojawić na spotkaniu liderów koalicji, które może się odbyć jeszcze w tym tygodniu.

Idź do oryginalnego materiału