Plan po przegranej. Rozmowa z prof. ANTONIM DUDKIEM

6 miesięcy temu

– W „Gazecie Wyborczej” ukazał się tekst Dominiki Wielowieyskiej „Socjolodzy radzą PiS”. Wynika z niego, iż autorka miała przecieki z zamkniętego spotkania kierownictwa Prawa i Sprawiedliwości, które odbyło się u Marka Kuchcińskiego. Zebrani mieli omawiać problemy i wyzwania stojące przed partią, które nakreślili eksperci. Już sam pomysł przecieków, o których dowiedziała się „Gazeta”, wydaje się groteskowy, mimo to warto je omówić. Zacznijmy jednak od tego, czy PiS już uporał się z traumą po porażce?

– prawdopodobnie ktoś przyszedł do prezesa Kaczyńskiego z badaniami i powiedział, iż jak będzie przez cały czas mówił tak jak dotychczas, to notowania jego partii będą spadać. I prezes Kaczyński zaczął używać mniej agresywnego języka, ale dzisiaj znowu powiedział, iż rząd Tuska jest rządem niemieckim. Widać, iż się stara, chociaż mu to nie wychodzi. Są w nim dwie natury. Jedna mówi, iż przekaz trzeba stonować, a druga, prawdziwa, iż nie powinien się hamować. Mogą więc chodzić do Jarosława Kaczyńskiego socjologowie i specjaliści od PR, a na koniec i tak powie to, co myśli. Dlatego przypuszczam, iż prezes, tak jak i jego najbliższe otoczenie, nie przezwyciężył traumy po porażce. Ale coraz większa grupa działaczy jego ugrupowania zaczyna się zastanawiać, czy z prezesem jest im po drodze. W zależności od tego, jak znaczne będą porażki w wyborach samorządowych, do europarlamentu i w wyborach prezydenckich, to młodsze pokolenie działaczy pozostanie przy prezesie albo zacznie od niego odchodzić.

– choćby o ile prezes uważa, iż Tusk reprezentuje interes Niemiec, to powinni to mówić jego harcownicy: Czarnek, Tarczyński, Terlecki, ale nie on.

– Problem tylko w tym, iż największym harcownikiem jest sam prezes. Różnica między PiS-em a Platformą polega na tym, iż w PO do takich zadań Tusk wykorzystuje innych – kiedyś to był Palikot, potem Nitras, ale sam Tusk jest bardziej wyważony.

– Według socjologów w PiS-ie wygrywa ideologia. To pustosłowie, bo ostatnimi ideologicznymi partiami były: Liga Polskich Rodzin i Unia Polityki Realnej.

– Najpierw trzeba by zdefiniować, czym jest ideologia. o ile przyjmiemy, iż jest to całościowy projekt opisujący rzeczywistość od kwestii fundamentalnych, światopoglądowych po szczegółowe, to oczywiście PiS nie jest taką partią. Są tylko hasła i slogany, którymi prezes żongluje, wyciągając i chowając raz jedne, raz drugie. To wystarczy, bo polski wyborca jest niezbyt wymagający. Ale Tusk, Platforma choćby tego nie robią. W Polsce ideologia jest rozumiana jako rodzaj fanatyzmu, a to przecież nieprawda. PO i PiS się przelicytowywały, ale to nie ma nic wspólnego z ideologią. Polskie partie polityczne choćby nie mają prawdziwych programów. Miały w latach dziewięćdziesiątych, ale ponieważ nikt ich nie czytał, więc ograniczono się do sloganów. Umowa koalicyjna w Niemczech ma 300 stron i była negocjowana przez miesiąc. W obecnej koalicji rządowej ma 12 czy 13 stron, więc trudno się dziwić, iż negocjowano ją trzy dni. To najlepiej pokazuje różnice w uprawianiu polityki.

W połowie lat 90. opublikowałem w "Życiu Warszawy" poufną instrukcję Urzędu Ochrony Państwa (#UOP) dla członków rządu i wyższych urzędników państwowych. Pisano w niej, iż pluskwy z podsłuchami najczęściej umieszczane są w wazonach. A co z termosami? #Kaczyński #PiS #podsłuchy pic.twitter.com/5lbIJHO8oP

— Leszek Kraskowski Reporterzy Online (@LKraskowski) March 17, 2024

Idź do oryginalnego materiału