Wystarczył potężny marsz opozycji, który odbył się 4 czerwca w Warszawie, by w PiS zapanowała panika. prawdopodobnie dlatego Zjednoczona Prawica zaczęła na gwałt dogadywać się w sprawie wspólnego startu w wyborach. Bez względu nie tylko na różnice programowe, ale i „szorstką przyjaźń” jaką darzą siebie nawzajem jej liderzy.
Jak poinformowały dzisiaj media, zapadła już decyzja o wspólnym starcie PiS, Suwerennej Polski i resztówek Kukiz’15. Chociaż nie jest pewne czy partia rządząca wystartuje jako koalicja czy jako wspólna lista. W przypadku koalicji ZP musiałaby przekroczyć pułap 8 proc. A z tym może być spory problem.
Ale choćby i takie warunki powodują prawdziwy entuzjazm wśród polityków Suwerennej Polski i Pawła Kukiza.
– Rozmawiamy. I to jest dobra wiadomość. Sądzę, iż porozumienie jest na wyciągnięcie ręki – mówił Zbigniew Ziobro w rozmowie z „Super Expressem”. – Czekamy już tylko na ostatnią formalność, na podpisanie umowy dotyczącej m. in. postulatów programowych, jak mieszana ordynacja. Potrzebuję tego dokumentu nie dlatego, iż nie wierzę prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu muszę jednak coś pokazać ludziom – przekonuje Paweł Kukiz.
Problem Zjednoczonej Prawicy polega tylko na tym, iż Polacy ich już „nie kupują”. Po ośmiu latach rządów nie mają już bowiem dla Kaczyńskiego i spółki cienia zaufania. A to w wyborach jest decydującym argumentem, nie zaś taki czy inny kształt listy.