W cieniu bieżących wydarzeń rozgrywa się dziś prawdopodobnie najważniejsza bitwa o bezpieczeństwo i prywatność Polaków od 30 lat. W kuluarach parlamentu, w zaciemnionych gabinetach służb i w skrzynkach mailowych dziennikarzy trwa nerwowe przeciąganie liny o coś, co może wstrząsnąć państwem do fundamentów: pełną listę osób podsłuchiwanych systemem Pegasus. Wszystko na polecenie Kaczyńskiego.
Po serii około trzech tysięcy włamań na telefony – według śledczych obejmujących polityków, prawników, biznesmenów, dziennikarzy, duchownych, ludzi kultury i administracji – toczy się dziś walka o to, czy opinia publiczna pozna całą prawdę. Lista, jak ustalili reporterzy, już krąży wśród kilku redakcji, a jej skala ma być „porównywalna z największymi aferami wywiadowczymi świata”. Według naszych rozmówców, dokument ma pokazywać rozmiar możliwych nadużyć, do jakich – według śledczych i komisji parlamentarnej – miało dojść za czasów poprzedniej władzy. W centrum podejrzeń znajdują się ludzie związani z kierownictwem PiS oraz byłymi służbami specjalnymi.
Jeżeli lista zostanie w pełni ujawniona, może to być największy kryzys polityczny w PiS od dwóch dekad. Najbardziej wstrząsające – jak twierdzą osoby, które widziały fragmenty materiału – jest to, iż system miał być wykorzystywany nie tylko wobec przeciwników politycznych, ale również wobec osób zupełnie niezwiązanych z polityką.
Na liście mają znajdować się nazwiska przedstawicieli Episkopatu, biznesu, mediów i adwokatury, co wskazywałoby na próbę budowania ogromnego, nieformalnego systemu wpływów.
Największym celem operacji – według naszych źródeł – miał być Donald Tusk, którego telefon (i telefony jego rodziny oraz znajomych) były jednymi z najczęściej atakowanych. Ale inwigilacja miała dotknąć także osoby, które mogły posiadać istotne kontakty, wiedzę lub majątek – potencjalnie przydatne do wywierania nacisku. Nic dziwnego, iż dziś – jak mówią informatorzy – w niektórych strukturach państwa trwa panika. Mają trwać próby opóźnienia lub choćby całkowitego zablokowania publikacji listy. Część służb ma obawiać się odpowiedzialności, inni – politycznej katastrofy.
Gdy pełna lista wyjdzie na światło dzienne, Polska zobaczy skalę możliwej inwigilacji przez PiS, jakiej jeszcze nie widziano. I będzie to dla społeczeństwa wstrząs.
Na liście osób, którym włamano się na telefony, są też nazwiska polityków PiS.
PiS dokonywał włamań nielegalnym systemem wojskowym, kupionym z Izraela. Był to nie tylko Pegasus. Były też inne systemy. Głównym operatorem Pegasusa było pisowskie CBA, ale nie tylko. Korzystały z niego inne służby.
Archiwum Pegasusa ludzie PiS wynieśli do prywatnych domów. Kopie są prawdopodobnie w siedzibie PiS na Nowogrodzkiej, w domu Kaczyńskiego oraz w domach byłych funkcjonariuszy CBA, m.in. pod Wrocławiem, mówią nasze źródła.
Ujawnienie pełnej skali włamań doprowadzi do delegalizacji PiS.

3 dni temu






![90 dni do katastrofy. Ludzie masowo tracą mieszkania i domy. Akt notarialny nic ci nie da [17.11.2025]](https://static.warszawawpigulce.pl/wp-content/uploads/2025/11/Komornik-policja-mieszkanie.webp)



