Najwyraźniej przerażeni coraz bardziej wyraźną perspektywą utraty władzy, politycy PiS sięgnęli po broń ostateczną. Pamięć Polaków o Janie Pawle II. Działacze Zjednoczonej Prawicy próbują się przy tym przedstawić jako obrońcy papieża, rzekomo atakowanego przez… demokratyczną opozycję.
– Instrumentalne użycie pamięci o papieżu przez którąkolwiek ze stron bez wątpienia uderzy w pamięć o Janie Pawle II. Polityka, zwłaszcza podczas kampanii wyborczej, polaryzuje. […] Taka polaryzacja może mieć druzgocące skutki dla pamięci o papieżu Polaku. Może uderzyć w jeden z niewielu autorytetów, jakie posiadamy jako społeczeństwo – ostrzega Bogusław Chrabota na łamach „Rzeczpospolitej”.
– Dlatego z całą stanowczością domagamy się, by nieopisana i niewyjaśniona do końca kwestia stosunku krakowskiego metropolity do pedofilów w jego diecezji nie była wykorzystywana w kampanii wyborczej. By walczący o władzę politycy nie brudzili pamięci o człowieku, który stał się bohaterem zbiorowej pamięci w naszym kraju i całym świecie – dodaje dziennikarz.
Tylko czy takie wezwanie do opamiętania się może wpłynąć na liderów partii rządzącej? Nader wątpliwe. Liczą bowiem, iż rozpętana „wojna o papieża” przysporzy im poparcia w wyborach. Nic innego nie jest już ważne.
Źródło: Rzeczpospolita