PiS zablokował miliardy z KPO, Polska straciła czas. To ich polityka wymusiła pośpiech i patologie

1 dzień temu

Afera związana z przyznawaniem dotacji w ramach Krajowego Planu Odbudowy (KPO) to kolejny dowód na to, iż błędy polityczne mogą kosztować państwo nie tylko pieniądze, ale i czas – zasób równie cenny w gospodarce opartej na szybkości inwestycji.

Interaktywna mapa opublikowana na rządowej stronie KPO ujawniła, iż część dotacji trafiła na cele o charakterze wątpliwie rozwojowym. Jachty, sauny, solaria, meble, wirtualne strzelnice, platformy do gry w brydża, a choćby klub swingersów – to lista inwestycji, które wzbudziły powszechne oburzenie.

Premier Donald Tusk, komentując sprawę, wskazał wprost na źródło problemu: rządy Prawa i Sprawiedliwości. Według szefa rządu, winny jest nie tylko sposób, w jaki środki zostały rozdysponowane, ale przede wszystkim fakt, iż przez lata ich uruchomienie było blokowane. Jak stwierdził, PiS prowadził „idiotyczną, agresywną, antyeuropejską politykę”, która skutkowała opóźnieniem wypłat. Efektem była konieczność wydawania pieniędzy w pośpiechu – a pośpiech, jak wiadomo, jest jednym z największych wrogów racjonalnego planowania inwestycji.

Ta diagnoza jest spójna z faktami. Negocjacje KPO zakończyły się jeszcze za rządów PiS, ale środki nie zostały wprowadzone do obiegu gospodarczego, ponieważ władza nie była w stanie spełnić wymagań praworządności stawianych przez Komisję Europejską. Czas, który mógł zostać wykorzystany na przygotowanie solidnych, strategicznych projektów, został zmarnowany na spory polityczne i retoryczne ataki na Brukselę. To właśnie ten utracony czas stał się dziś kluczowym czynnikiem, który wymusił szybkie rozdysponowanie funduszy.

Premier Tusk nie unika jednak odpowiedzialności za to, co działo się już po odblokowaniu pieniędzy. Publicznie zaznaczył, iż pośpiech nie tłumaczy zaniedbań urzędników odpowiedzialnych za dystrybucję środków. To istotna różnica w podejściu – zamiast szukać wyłącznie winnych w opozycji, Tusk wskazuje także na potrzebę wewnętrznego rozliczenia. Wymaga to zbadania procedur, identyfikacji punktów, w których zawiodła kontrola, oraz ustalenia, czy nadużycia były efektem celowych działań, czy systemowej nieudolności.

Warto przypomnieć, iż KPO to program jednorazowy i wyjątkowy, obejmujący miliardy euro, które miały wspomóc odbudowę gospodarki po pandemii COVID-19. Jego realizacja jest obwarowana terminami – środki, które nie zostaną wydane zgodnie z harmonogramem i wytycznymi, przepadną. W tym kontekście decyzje PiS o konfrontacyjnym kursie wobec Unii Europejskiej były szczególnie kosztowne: opóźnienie w dostępie do funduszy zmniejszyło czas na ich wydatkowanie z kilku lat do zaledwie kilkunastu miesięcy.

Polityczna odpowiedzialność PiS jest więc dwojaka. Po pierwsze, partia ta doprowadziła do blokady środków, nie wykonując reform wymaganych przez Komisję Europejską. Po drugie, zmarnowała czas na przygotowanie mechanizmów dystrybucji, które mogłyby zapobiec finansowaniu inwestycji niemających istotnej wartości dla gospodarki. Efekt jest dziś widoczny: fundusze zamiast na strategiczne projekty infrastrukturalne trafiły na przedsięwzięcia, które łatwo ośmieszają cały program w oczach opinii publicznej.

Argumentacja PiS, iż winę ponosi obecny rząd, nie wytrzymuje zderzenia z chronologią wydarzeń. To tak, jakby strażak podpalający las oskarżał następcę o to, iż woda w zbiorniku skończyła się w trakcie gaszenia pożaru. Fakt, iż obecny rząd musiał działać w trybie awaryjnym, jest bezpośrednią konsekwencją wcześniejszych zaniechań.

Ostatecznie afera KPO jest lekcją o tym, jak polityczne spory potrafią osłabić państwo. Pieniądze unijne to nie tylko środki finansowe – to narzędzie modernizacji, które w odpowiednich rękach może wzmocnić gospodarkę na dekady. Ich niewłaściwe wydatkowanie, zwłaszcza gdy wynika z lat zaniedbań, to nie tylko skandal, ale realna strata dla przyszłych pokoleń.

Dziś Tusk stawia sprawę jasno: winny jest PiS, ale odpowiedzialność bieżąca wymaga też spojrzenia w lustro. jeżeli ten model myślenia się utrzyma, jest szansa, iż podobne sytuacje w przyszłości zostaną ograniczone. jeżeli wróci polityka unikania winy i obarczania wyłącznie przeciwników – historia KPO będzie się powtarzać, niezależnie od tego, kto akurat rządzi.

Idź do oryginalnego materiału